Riverdale powraca z nowym odcinkiem. I muszę przyznać, że jest on naprawdę niezły. Oceniam.
Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek to napiszę, ale nowy epizod serialu
Riverdale prezentuje się dobrze. Twórcy postanowili chociaż na ten jeden odcinek odstawić absurdalne sprawy, które miały miejsce do tej pory. Nie ma zatem jakichś śledztw kryminalnych z mrocznymi antagonistami, mafijnych porachunków czy też śmierci bliskich. W to miejsce dostaliśmy prostą, ale przyjemną opowieść o zakończeniu liceum, przyjaźniach i miłościach. Dobrze, że scenarzyści nie próbowali kombinować z fabułą i dodawać na siłę wątków, które miałyby "ubogacić" opowieść. Postawili na miłą historię młodzieżową i to wyszło im na dobre. Jest coś z młodzieżowego dramatu, historii inicjacyjnej i opowieści kumpelskiej. I ten miszmasz sprawdza się na ekranie.
Sam ten element historii inicjacyjnej został poprowadzony najlepiej. Całkiem nieźle ukazano, jak bohaterowie produkcji mają stanąć u progu dorosłości i podjąć poważne decyzje, które zaważą na ich przyszłości. W końcu jakoś nieźle prezentował się wątek Archiego i jego zgłoszenia się do wojska. Nie silono się tutaj na wymuszone rozterki bohatera, jak to miało miejsce choćby w poprzednim odcinku. Sam moment rozstania z Veroniką również nie przebiegł dramatycznie, pompatycznie, raczej wszystko całkiem sprawnie ustawiono na neutralnym gruncie bez zbytniego popadania w dramę lub przesłodzenie. No może poza zakończeniem ze sceną gonienia przez przyjaciół Archiego autobusu z nim w środku. Poza tym odcinkowi
Riverdale bliżej do tych lepszych epizodów
Pogody na miłość niż do swoich przerysowanych historii, które miały miejsce w ostatnich sezonach.
Natomiast nie do końca jestem przekonany do wątku Betty i Jugheada. Sam aspekt ukończenia przez nich liceum był napisany poprawnie, jednak zgrzyt następuje, gdy dochodzi do tematu ich związku. Bowiem z zakończenia (gdy po roku tylko Jughead przyszedł na spotkanie do Pop's) można domyślić się, że bohater nie jest już w związku z Betty. Jednak tak naprawdę nie przedstawiono nam żadnych przesłanek dotyczących tego, że mają się rozstać. Przez cały odcinek nasza para zapewnia, że bardzo się kochają, jednak szybko bez żadnej przyczyny historia zmierza w kierunku ich rozstania. To wygląda trochę tak, jakby twórcy po prostu musieli rozdzielić głównych bohaterów przed zapowiadanym przeskokiem czasowym. Szkoda, bo w ten sposób poszli bardzo na skróty.
Całkiem nieźle operowano takim rodzajem sentymentalnej podróży do poprzednich sezonów. Dobrze, że nie próbowano dodać zbyt wiele patosu do tego typu momentów, bo twórcy mieli w poprzednich odcinkach taką tendencję. W tym wypadku wszytko przebiegło poprawnie. Fabuła nowego epizodu
Riverdale jest prosta, ale w tym jej siła, ponieważ w końcu po długim czasie dostajemy coś strawnego. Przez to po raz pierwszy od dawien dawna jestem ciekaw, co będzie w kolejnym epizodzie, głównie ze względu na ten przeskok czasowy. Ciekawe, w jakim kierunku twórcy pójdą z historiami bohaterów w ich dorosłym życiu. Ode mnie mocne 7/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h