„Saga #1”: Makabryczna baśń z elementami SF – recenzja
Oceniamy głośny, obsypany nagrodami komiks Briana K. Vaughana i Fiony Staples. Czy Saga #1 dorasta do swojej legendy?
Oceniamy głośny, obsypany nagrodami komiks Briana K. Vaughana i Fiony Staples. Czy Saga #1 dorasta do swojej legendy?
Wyobraźcie sobie nieprawdopodobną, a zarazem obrzydliwą scenę, której nie powstydziłby się sam John Waters (reżyser obrazoburczego filmu "Różowe flamingi"). Odbywacie właśnie podróż rakietą-drzewem na planetę będącą w rzeczywistości jajem o gargantuicznych rozmiarach, z którego ma wykluć się istota o cechach zbliżonych do czarnej dziury, a celem owego wojażu jest odnalezienie różowego ducha dziewczynki pozbawionej nóg. Podczas poszukiwań spotykacie na swej drodze nagiego, otyłego giganta o nabrzmiałych jądrach, którego pokonujecie magicznym zaklęciem. Takiego typu scen - z wymienioną włącznie - znajdziemy bez liku w uhonorowanej wianuszkiem nagród serii "Saga" autorstwa amerykańskiego scenarzysty Briana K. Vaughana oraz rysowniczki Fiony Staples. Wydawnictwo Mucha Comics uraczyło nas jedną z najlepszych epopei graficznych ostatnich lat. Uwaga! Album przeznaczony wyłącznie dla dojrzałego, odważnego czytelnika.
Niniejszą historię znają pewnie wszyscy, nie tylko osoby rozmiłowane w ckliwych romansidłach. Dwoje młodych kochanków pochodzących ze zwaśnionych rodów zakochuje się w sobie wbrew powszechnie panującym zakazom, a owocem ich miłości jest niewinne niemowlę. Ich tropem podążają dawni współtowarzysze broni, którzy za wszelką cenę będą próbowali rozdzielić parę, a powiedzenie "miłość ponad wszystko" całkowicie pasuje do ich dramatycznych losów.
[image-browser playlist="582177" suggest=""]
Uznany twórca telewizyjnych hitów (m.in. Pod kopułą) wykorzystuje ów motyw do stworzenia wciągającej opowieści rozgrywającej się w odległej galaktyce targanej krwawą wojną. Do gorącego tygla pomysłodawca głośnego cyklu "Y: Ostatni z mężczyzn" dorzucił mnóstwo niekonwencjonalnych rozwiązań fabularnych, a także barwny wachlarz dwuznacznych postaci i oryginalne światy. Ponadto zawarł otwartą krytykę społeczeństwa informacyjnego, uzależnienia od Internetu, kultu ciała, klęskę czytelnictwa oraz powszechną dostępność do erotyki każdego możliwego rodzaju.
Fabuła I tomu serii w telegraficznym skrócie przedstawia się następująco: więzień i urodzony awanturnik, Marko, zakochuje się z wzajemnością w strzegącej go wojowniczce, Alanie. Para pochodząca z dwóch zwalczających się magicznych ras ucieka, a na początku komiksu jesteśmy świadkami narodzin ich córki. W pogoń za nimi ruszają wybitni łowcy nagród, na czele z upiorną Zaczajoną i pożądającym jej nieapetycznego ciała Upartym. Do szaleńczego pościgu dołącza humanoidalny cyborg, książę Robot IV.
[image-browser playlist="582178" suggest=""]
Saga #1 to makabryczna baśń z elementami science fiction, choć równie dobrze można powiedzieć, iż mamy do czynienia z nieszablonową space operą w konwencji baśni i heroic fantasy. Z baśniowych cech otrzymujemy m.in. fantasmagoryczne istoty przypominające humanoidalne fauny i chochliki, złowróżbną przepowiednię, czystą magię, antropomorficzne składniki przyrody, duchy, upiory i demony strzegące ważnych artefaktów oraz ludową mądrość. Natomiast ze składników science fiction znajdziemy wszelaką broń laserową, a także uczłowieczone roboty, zmyślne skafandry czy widowiskowe pojazdy. Dostajemy ponadto heroicznych bohaterów z krwi i kości, zaciekłych łowców nagród oraz dziwaczne istoty jakby przeniesione z kreskówek formatu "Adventure Time" (prostytutki, których ciała złożone są wyłącznie z gigantycznych głów oraz długich, chudych nóg - sic!). Najlepszym przykładem wymieszania diametralnie różnych gatunków literackich jest myślące drzewo służące jako rakieta do podróży astralnych, wypełniające wyłącznie polecenia ulubionych załogantów.
Swoisty i nieskrępowany żadnymi prawami miszmasz różnych cech gatunkowych w dużym stopniu służy nieskomplikowanej warstwie fabularnej i świadczy o końcowym sukcesie sprawnej serii. Niejednokrotnie będziemy zmuszeni szybko przewertować konkretną stronę, aby czasem nikt nie ujrzał niesmacznych ilustracji znajdujących się w komiksie. Wielkim atutem cyklu jest czarny, wisielczy humor wylewający się z kolejnych kadrów, zaskakujące zwroty akcji oraz sami bohaterowie - prawie każdy z nich (nawet wyrwana z taniego gore Zaczajona) budzi w nas choć odrobinę sympatii. Osobiście gorąco kibicuję Upartemu i jego zwierzakowi, Kłamliwej Kotce, potrafiącej odczytać prawdomówność denata.
[image-browser playlist="582179" suggest=""]
Rysunki Fiony Staples są stosunkowo przejrzyste i czytelne, choć razi swobodne traktowanie drugiego planu, który jest nazbyt ubogi jak na kosmiczną awanturę w fantastycznej scenerii. Głównym atrybutem ilustratorki są: kapitalne przedstawianie postaci (spójrzcie tylko na wygląd Zaczajonej czy Robota IV), całostronicowe olśniewające kadry, paleta żywych barw, a przede wszystkim efektowne okładki kolejnych rozdziałów, przypominające grafiki Franka Quitely z monumentalnego All-Star Superman.
Zobacz również: "Batman v Superman: Dawn of Justice" - oto Batmobil!
Saga #1 to brawurowe wprowadzenie czytelnika w zwariowane uniwersum stworzone przez Briana K. Vaughana. Scenarzysta pozwala sobie na całkowitą swobodę i wrzucanie do komiksu tego, co mu się tylko żywnie podoba. Trzeba jednak zauważyć, że każdy - z pozoru nieistotny - element idealnie tu do siebie pasuje, a wiele dialogów przesiąkniętych jest gorzką refleksją na temat współczesnego świata. Cud, miód i dziwactwa!
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat