Sakamoto Days: sezon 1 - część 1 - recenzja
Data premiery w Polsce: 11 stycznia 2025Sakamoto Days to nowy serial anime od Netflixa, który był na liście najbardziej oczekiwanych 2025 roku. Nie rozczarował mnie! W recenzji wyjaśniam, dlaczego warto go obejrzeć. To coś naprawdę wyjątkowego i szalenie rozrywkowego. Takie anime dostarczają wrażeń.
Sakamoto Days to nowy serial anime od Netflixa, który był na liście najbardziej oczekiwanych 2025 roku. Nie rozczarował mnie! W recenzji wyjaśniam, dlaczego warto go obejrzeć. To coś naprawdę wyjątkowego i szalenie rozrywkowego. Takie anime dostarczają wrażeń.

Sakamoto Days przypomina mi trochę Johna Wicka. Obie historie opowiadają o legendarnych zabójcach, którzy przechodzą na emeryturę. W wyniku różnych wydarzeń zostają z powrotem wciągnięci do brutalnego świata. Jest to luźne podobieństwo, które pozwala pokazać historię w zupełnie innej, bardziej nietypowej i charakterystycznej konwencji. Kluczową różnicą jest to, że Sakamoto nie traci rodziny, ale wszyscy chcą go zabić. A on dał żonie słowo, że nikogo już nie uśmierci. To prowadzi do wielu kreatywnych starć. Bohater nie morduje wrogów, ale pokonuje ich za pomocą rzeczy codziennego użytku. Nikt nie może się z nim równać. A to przecież starszy facet z nadwagą.
Znalazłem jeszcze jedno podobieństwo do świata Johna Wicka: konstrukcja świata fikcyjnego. Zawodowi zabójcy to normalność – są nawet szkoły, w których trenują. Poza tym dochodzą wszelkie organizacje monitorujące ich pracę, nadzorujące czy pilnujące porządku. To buduje świat, który ma czytelne i określone zasady. I jest przy tym szalenie ciekawy. W Johnie Wicku było to podobnie skonstruowane. Jesteśmy w stanie uwierzyć w to, co się dzieje na ekranie.
W pewnym sensie Sakamoto Days można więc nazwać "Johnem Wickiem na sterydach". Gdy nagroda za głowę Sakamoto zostaje wyznaczona, kolejni – bardzo osobliwi! – zabójcy chcą go zabić. To wówczas mamy akcję podkręconą do granic możliwości. Zawodowcy mają nadludzkie moce. Tak jakby twórca tej historii postrzegał ich jak superbohaterów i superzłoczyńców. Sceny walk są fenomenalne, szalenie pomysłowe, a czasem absurdalnie zabawne. Pan Sakamoto i jego sojusznicy walczą z bardzo dziwacznymi indywidualnościami, co daje widowiskowy i emocjonujący efekt. Do tego dochodzi pomysłowa choreografia, która jest obrazowana przepiękną i dynamiczną animacją. To najmocniejsza zaleta tego serialu!
Sakamoto Days to piękna historia o szukaniu celu w życiu. Nieźle obmyślono, jak pokazać samotność w zawodzie zabójcy. To poniekąd głębsze spojrzenie na ten fach. Taro Sakamato wiedzie spokojny żywot z żoną i dzieckiem u boku. Gdy wciąga w swój świat Shin i Lu, którzy stają się w pewnym sensie jego adoptowanymi dziećmi, widzimy inny obraz tego serialu i tych bohaterów. Jest w tym dużo ciepła, uroku i przyjemnej normalności, która przekłada się na dobrze budowane emocje. To dzięki tym scenom można się zaangażować w historię i kibicować bohaterom.

Charakterystycznym elementem konwencji staje się dystans. Specyficzny humor wpływa na wyśmienitą rozrywkę. Nawet podczas walk dzieją się rzeczy, które nas rozbawiają. Pojawia się dużo humoru sytuacyjnego! Doskonale współgra on z każdym elementem serialu. To chyba też ułatwi wejście do tego świata osobom nieprzyzwyczajonym do anime – jest to świadomie przerysowane, ale też nie jest niepoważne. Utrzymanie balansu staje się kluczem do sukcesu.
Sakamoto Days to serial anime dla dorosłych. Nie brakuje w nim przemocy – także takiej obrazowej z przelewem krwi. Pierwsza część sezonu świetnie przedstawia bohaterów i świat. Dowiadujemy się też, jaka będzie stawka. Główny antagonista w drugiej części powinien stać się arcyciekawym wyzwaniem. Produkcję ogląda się z przyjemnością! Na pochwałę zasługują: humor, akcja i świetna animacja, która robi wrażenie.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1991, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1986, kończy 39 lat

