Seria niefortunnych zdarzeń: sezon 1, odcinki 1-4 – recenzja serialu Netflixa
W nowej produkcji Netflixa Neil Patrick Harris ma pokazać swoje demoniczne, a zarazem komiczne oblicze.
W nowej produkcji Netflixa Neil Patrick Harris ma pokazać swoje demoniczne, a zarazem komiczne oblicze.
Netflix podejmuje się zrealizowania projektu, na którym Hollywood wyłożyło się w 2004 roku. Mowa o ekranizacji powieści autorstwa Daniela Handlera, znanego pod pseudonimem Lemony Snicket. Jest to dość mroczna i zwariowana opowieść o trójce rodzeństwa Baudelaire, których dom spłonął w pożarze. Podobno zginęli w nim również ich rodzice. Czternastoletnia Violet (Malina Weissman) kocha tworzyć wymyślne wynalazki, dwunastoletni Klaus (Louis Hynes) pochłania książki w ilościach hurtowych, natomiast Sunny… – cóż, jej ulubionym zajęciem jest po prostu gryzienie różnych rzeczy. W wyniku niefortunnych zdarzeń opiekunem sierot zostaje złowieszczy Hrabia Olaf (Neil Patrick Harris), nieudolny aktor, który marzy o przejęciu ogromnego spadku, jaki dzieciom pozostawili w testamencie ich rodzice. Ich dobro jest mu obojętne. W końcu muszą być żywe tylko do czasu, aż znajdzie sposób, by opiekun z banku – Pan Poe wydał mu pieniądze. Ale czy tylko o to chodzi?
Telewizyjna ekranizacja Lemony Snicket’s A Series of Unfortunate Events bardzo wiernie oddaje historię znaną miłośnikom książek. Pierwszy sezon obejmuje swoją fabułą cztery części powieści, poświęcając na każdą nie więcej niż dwa odcinki. To wystarcza, by w pełni pokazać zwariowaną intrygę i jej meandry. W każdym odcinku widz dostaje przewodnika w postaci autora książki – Lemony’ego Snicketa (Patrick Warburton), który niczym Bogusław Wołoszański opowiada o swoich odkryciach podczas skrupulatnego „dochodzenia” w sprawie sierot Baudelaire. Jest to niezmiernie ciekawa forma prowadzenia historii, podkreślająca absurdalną kolej zdarzeń widzianych na ekranie. Jednak niekwestionowanym królem tej produkcji jest Neil Patrick Harris i jego interpretacja Hrabiego Olafa, bardzo zbliżona do tej, jaką prezentował Jim Carrey w kinowej wersji, która nie pozwala widzom się nudzić. Cały czas zaskakuje zarówno swoimi monologami, jak i sposobem poruszania się, a nawet mimiką twarzy. Wszystko co robi na ekranie jest istotne, hipnotyzujące. Nie można nawet na chwilę oderwać od niego wzroku. Patrick Harris idealnie nadaje się do tej roli. Nie ma wątpliwości, że sprawia mu ona frajdę. Aktor bawi się nią przez cały czas i ta radość udziela się widzom. Widać to zwłaszcza podczas scen, w których Hrabia Olaf śpiewa. Jako że jest również jednym z producentów (obok autora książki), pozwala sobie na drobne uszczypliwości w stosunku do naszej rzeczywistości. Na przykład w trzecim odcinku dostaniemy dość zabawny monolog o tym, jak oglądanie filmów w domu jest o niebo lepsze od robienia tego w zatłoczonej sali kinowej.
Netflixowi udało się też zebrać ciekawą obsadę. W pierwszych czterech odcinkach obok Neila Patricka Harrisa i Patricka Warburtona zobaczymy również Cobie Smulders, Aasifa Mandviego i Willa Arnetta. Nie zdradzę w jakich rolach, by nie psuć nikomu zabawy.
Serial ma znakomity klimat, a to w dużej mierze dzięki świetnie wykonanej scenografii, kostiumom i przede wszystkim muzyce stworzonej przez samego Jamesa Newtona Howarda. Sam utwór otwierający serial „Look away” wywołuje gęsią skórkę i sugeruje, że to nie będzie miła opowieść dla małych dzieci.
Nie ma wątpliwości Lemony Snicket’s A Series of Unfortunate Events to kolejny strzał w dziesiątkę Netflixa. Jeśli w najbliższym czasie dalej będzie przybywać na ich platformie tak genialnie zrobionych własnych produkcji, to wszyscy zapomną o zmniejszającej się bibliotece filmów na licencji.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat