Shangri-La - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 18 lutego 2020Shangri-La to kolejna rewelacyjna frankofońska powieść graficzna wydana w ostatnim czasie w Polsce, w oryginalny sposób ukazująca zagrożenia XXI wieku i możliwą przyszłość naszego gatunku. Po świetnym Negalyod Vincenta Perriota przyszedł czas na równie apetyczny komiks Matieu Bableta, który w fantastycznonaukowej otoczce ukazuje szereg ważnych problemów współczesnego świata – nierówności społeczne, korporacje rządzące naszym życiem, państwa totalitarne kontrolujące zastraszone jednostki, bunty społeczne, a także szarlatańskie eksperymenty genetyczne. Witajcie na pokładzie stacji kosmicznej USS Tianzhu.
Shangri-La to kolejna rewelacyjna frankofońska powieść graficzna wydana w ostatnim czasie w Polsce, w oryginalny sposób ukazująca zagrożenia XXI wieku i możliwą przyszłość naszego gatunku. Po świetnym Negalyod Vincenta Perriota przyszedł czas na równie apetyczny komiks Matieu Bableta, który w fantastycznonaukowej otoczce ukazuje szereg ważnych problemów współczesnego świata – nierówności społeczne, korporacje rządzące naszym życiem, państwa totalitarne kontrolujące zastraszone jednostki, bunty społeczne, a także szarlatańskie eksperymenty genetyczne. Witajcie na pokładzie stacji kosmicznej USS Tianzhu.
Niniejszy album otwiera epizod rozgrywający się w zupełnie innej (bardziej pierwotnej) scenerii. Pierwsza scena Shangri-La ma miejsce na pustynnej, wyludnionej planecie. Górzyste tereny przemierza zakamuflowany mężczyzna, który ucieka przed śmiertelnymi promieniami słonecznymi. Po wieczornym dotarciu do schronienia samotny wędrowiec zakłada na siebie kosmiczny skafander, aby z bliska obserwować wybuch gigantycznego słońca. Doprowadzi to do zniszczenia planety, na której nieszczęśnik utknął od ponad dekady. Bablet serwuje nam widowiskowe, całostronicowe kadry ukazujące eksplodujące słońce i bohatera z radością spoglądającego na wielkie dzieło zniszczenia.
Niczym za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki przenosimy się w czasie o (bagatela) milion lat. Wraz z astronautą Scottem Peonem obserwujemy kosmiczną przestrzeń nad Ziemią. Protagonista wciągającego komiksu dryfuje w stronę zdewastowanej stacji orbitalnej, aby zmienić trajektorię, co spowoduje spalenie jej w ziemskiej atmosferze. Po udanej misji Scott spotyka się ze swoim bratem Virgilem, a wolny czas spędza z przyjaciółkami Novą i Aiszą oraz kompanem z pracy John-Johnem, który jest humanoidalnym psem (sic!). Wkrótce owi bohaterowie znajdą się w samym epicentrum rewolucji i krwawego buntu, mającego na celu obalenie despotycznych rządów grupy bezdusznych technokratów.
Powoli wychodzą na światło dzienne mroczne sekrety potężnej korporacji Tianzhu Enterprises, która kontroluje całą stacją kosmiczną od wieków unoszącą się nad orbitą ziemską. Tianzhu steruje gospodarką, mediami, daje pracę, kreując posłusznego obywatela spragnionego wyłącznie nowinek informatycznych i technologicznych. Zlikwidowano przy tym wszelakie wierzenia, religie, chęć wzbogacania wiedzy i rozwijania swojej osobowości. Wszystko, aby tylko ograniczyć możliwość przewrotu, poznania prawdy przez otępiałych konsumentów o bezcelowości dalszej kosmicznej podróży. Niespodziewanie w mediach pojawia się enigmatyczny Mister Sunshine, który zaczyna głosić prawdę na temat potężnej korporacji. Kwestią czasu jest spotkanie piątki młodych śmiałków z przywódcą rewolucjonistów i wybuch morderczego buntu. A wszystko w tle wzmożonej chęci kolonizacji Tytana (największego satelity Saturna) i stworzenia nowej gatunku ludzkiego (Homo Stellaris), który przetrwa w niesprzyjającym świecie.
Mathieu Bablet w nietuzinkowy sposób przedstawia nierówności społeczne, nietolerancję i nienawiść wobec innych, w tym przypadku genetycznych mieszanek ludzi z psami i kotami, zwanych animoidami. Obrazuje to przede wszystkim tragiczny los wspomnianego John-Johna, który jest poniżany przez współpracowników, wyszydzany z powodu swojego pochodzenia, częstokroć bity i publicznie upokarzany. Po poznaniu prawdy o eksperymentach na zmutowanych psach, postanawia wymierzyć sprawiedliwość, a jego natura drapieżnika szybko daje o sobie znać. Równie dobrze wypadają burzliwe relacje pomiędzy Scottem a Virgilem, którzy mają różne podejścia do życia – Scott to urodzony buntownik a Virgil jest ślepo podporządkowany Tianzhu Enterprises. Misja wywrotowców wydaje się skazana na porażkę, a groźba zabawy z antymaterią może być zgubna dla wszystkich mieszkańców stacji. Finał zwartej historii jest niezwykle drastyczny, brutalny i przejmujący. Ostatnia ze scen komiksu przenosi nas trzydzieści tysięcy lat w przyszłość na Tytan, gdzie obserwujemy zalążek nowej humanoidalnej cywilizacji.
Ilustracje francuskiego artysty zapierają dech w piersiach. Utalentowany rysownik ma niezwykłą smykałkę w malowaniu kosmicznych przestrzeni, stacji galaktycznych oraz wszystkich akcesoriów kojarzonych z filmami z gatunku SF. Dobrze wyglądają nieszczęśni animoidzi, a krwawa rewolucja została narysowana bardzo realistycznie. Kolosalną rolę odgrywają pastelowe, żywe barwy – różne odcienie żółci, fioletu, pomarańczy, błękitu, czerwieni i sepii oraz olśniewająca okładka niniejszego woluminu. Wydanie, tłumaczenie i skład stoją na bardzo wysokim poziomie, co jest nieodłącznym atutem albumów z marki Timof Comics.
Shangri-La to mocny europejski tytuł wydany w Polsce w 2020 roku, jakże dojrzały i autentyczny jak na skromny dorobek jego twórcy, Mathieu Bableta. Zajmująca lektura, która skłania do myślenia i przestrzega przed niektórymi zgubnymi działaniami (vide: dewastacja Ziemi, modyfikacje genetyczne, ślepy konsumpcjonizm). Szczerze polecam.
Poznaj recenzenta
Mirosław SkrzydłoDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat