Show musi trwać
Grimm w końcu oferuje odcinek, w którym w akcji możemy obserwować Monroe i Rosalee.
Grimm w końcu oferuje odcinek, w którym w akcji możemy obserwować Monroe i Rosalee.
Z uwagi na miłosne sprawy oraz dramaty rodzinne Monroe i Rosalee ostatnio byli odcięci od zwyczajnych grimmowo-policyjnych spraw. Dlatego też świetnie, że twórcy powracają do nich i przypominają, jak ważną rolę odgrywają one w tym serialu. To pozwala na chwilę przesunąć Nicka, Hanka i Juliette na drugi plan. Co prawda mamy dość ważny wątek ślubu oraz scenę zaproszenia Nicka i Juliette, ale w tym epizodzie stoi to wyraźnie w tle. Wiemy, że będzie to problematyczne dla Monroe i Grimma, ale raczej możemy śmiało założyć, że jakoś to rozwiążą.
Akcja odcinka skupia się na motywie, który w serialu jeszcze nie był pokazywany, czyli Wessen w wesołym miasteczku. Biorąc pod uwagę specyfikę tych istot, można rzec, że prędzej czy później taki wątek musiał się pojawić. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to banalne i schematyczne, scenarzyści Grimm nadal imponują kreatywnością. Potrafią wykrzesać z tego coś świeżego, emocjonującego i - przede wszystkim - bardzo ciekawego, zwłaszcza że jednocześnie rozwijają całą mitologię Wessen z tajemniczą chorobą, na którą cierpi jeden z pracowników. Tę osobę gra Sam Witwer, który nawet w takiej niewielkiej roli potrafi zapaść w pamięć. Kto by pomyślał, że po postaciach Sitha i wampira przyjdzie mu zagrać istotę podobną do wilkołaka?
[video-browser playlist="634280" suggest=""]
Właśnie sceny w cyrku dostarczają największej frajdy z uwagi na to, że w głównych rolach widzimy Rosalee i Monroe. Duet nadal sprawdza się fantastycznie i potrafi dostarczyć wrażeń oraz śmiechu. Rosalee jest odważna w chęci pomocy wykorzystywanym Wessenom, a Monroe - waleczny, jeśli chodzi o obronę swojej ukochanej. Wspólnie są tacy, jak możemy oczekiwać. Świetnie, że w Grimm pozwolono sobie na zminimalizowanie roli głównego bohatera, by dać szansę na rozwój innym.
Adalind nadal ucieka i tak naprawdę nie wiadomo, do czego to będzie prowadzić. Sceny ucieczki, emocjonalnego przejęcia się Adalind z powodu utraty kompana oraz ostatecznego pozbycia się większości pościgu przyzwoicie zapełniają czas, solidnie rozwijając historię. Brak tu jednak jak na razie bardziej wyrazistego celu. Jest interesująco, ale wątek musi szybciej się rozbudować.
Grimm to serial, który czasem z wydawałoby się najbardziej banalnych pomysłów potrafi stworzyć rozrywkę na dobrym poziomie.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat