Spotlight: Film wart Oscara – recenzja DVD
Data premiery w Polsce: 5 lutego 2016Film Toma McCarthy’ego to najlepszy od lat obraz, który Akademia nagrodziła najważniejszym Oscarem. W Spotlight wszystko jest niemalże perfekcyjne.
Film Toma McCarthy’ego to najlepszy od lat obraz, który Akademia nagrodziła najważniejszym Oscarem. W Spotlight wszystko jest niemalże perfekcyjne.
Wiemy, że jest coś takiego jak przepis na Oscara. Z nielicznymi wyjątkami (Powrót króla) statuetki Amerykańskiej Akademii filmowej w kategorii Najlepszy Film zdobywają obrazy niekoniecznie zawsze najlepsze czy choćby bardzo dobre, ale poruszające Ważne Tematy, z Wielkimi Aktorami w obsadzie, opisujące samo Hollywood i aktorów bądź z nich się podśmiewające albo po prostu te, których producentem był Harvey Weinstein. Z tych powodów w ostatnich latach Birdman wygrał z genialnym Whiplash, Zniewolony. 12 Years a Slave pokonało dużo lepsze filmy Ona czy Wilk z Wall Street, a co najwyżej przeciętna Operacja Argo tryumfowała nad świetnym Wrogiem numer jeden (choć tu też był Ważny Temat, ale chyba jednak dla USA mniej wygodny).
Spotlight na tle tych średniej jakości laureatów z ostatniej dekady wyróżnia się jednak pozytywnie. Oczywiście to wciąż film z Ważnym Tematem (afera pedofilska w Kościele Katolickim) i aktorami jeżeli nie wielkimi, to utalentowanymi i poważanymi (Michael Keaton, Liev Schreiber, Mark Ruffalo, Rachel McAdams, Stanley Tucci), ale przy tym świetne wyreżyserowany, zagrany, zmontowany, ze wspaniałym drugim i trzecim planem aktorskim i bardzo dobrą muzyką. W skrócie: to po prostu wybitny film.
Można powiedzieć, że to historia skandalu w Kościele – ten temat dominuje, jest eksponowany, jako że scenariusz opiera się na autentycznym śledztwie dziennikarzy The Boston Globe, którzy ujawnili skalę zjawiska pedofilii w lokalnych strukturach duchowieństwa. Przede wszystkim jednak Spotlight opisuje dziennikarzy śledczych, pokazuje, jak ważni są oni dla sprawnego funkcjonowania społeczeństwa i działania władz – to oni patrzą innym na ręce, tropią i nagłaśniają nieprawidłowości i samym swoim istnieniem dyscyplinują oraz zmuszają do przestrzegania prawa. Ten temat, w XXI wieku, gdy dominuje internet i mało które tytuły prasowe stać na utrzymywanie kosztownych redakcji śledczych (dobre dochodzenie musi trwać), wybija się na powierzchnię i przyćmiewa nawet wątek skandalu z udziałem kościelnych hierarchów.
Przy tym wszystkim, czyli skupieniu na dziennikarzach i ich pracy, film McCarthy’ego pozostaje kinem niezwykle emocjonującym, z rosnącym napięciem i wywołującym autentyczne emocje. To wielka sztuka i dowód kunsztu reżysera oraz montażystów, którzy tę raczej statyczną opowieść o grupie rozmawiających i walących w klawiatury ludziach przekuli w historię, którą śledzi się z napięciem. Nie musieli przy tym uciekać się do humoru i efekciarskości jak twórcy Wilka z Wall Street czy Big Short, opisujący finansowe machlojki, którzy swoje „nudne” tematy okraszali komizmem, akcją i golizną; Spotlight trzyma poważny ton, pasujący do tematu.
Historię ciągną poza tym aktorzy. I to nie tylko Ruffalo czy McAdams, którzy byli nominowani za swoje role do Oscara, ale dosłownie cała obsada, od pojawiającego się w ledwie kilku scenach Lieva Schreibera po postacie epizodyczne, czyli aktorów grających ofiary pedofilów – to dzięki nim i ich grze historia zyskuje na dramatyzmie, bo ich opowieściom widz wierzy.
Sam film jest wybitny – tu nie ma wątpliwości. Szkoda tylko, że polska edycja DVD w dodatkach specjalnych ani za dużo nie dodaje (ledwie dwa kilkuminutowe materiały), ani nie jest to nic specjalnego, bo ledwie zlepek wypowiedzi ekipy, która podkreśla wagę tematu. Ciekawe byłoby chociaż, jako że to obraz oparty na faktach, przedstawienie sylwetek autentycznych bohaterów, abyśmy mogli porównać ich z ekranowymi odpowiednikami.
Źródło: Fot. Kadr z filmu Spotlight
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat