Srebrny koszmar
Gdy za scenariusz odcinka serialu ma odpowiadać jeden z najlepszych żyjących pisarzy, Neil Gaiman, oczekiwania szybko narastają. Zwłaszcza że odpowiadał już za dobry odcinek "Doctor's Wife". Tym razem jednak dostajemy wielkie rozczarowanie.
Gdy za scenariusz odcinka serialu ma odpowiadać jeden z najlepszych żyjących pisarzy, Neil Gaiman, oczekiwania szybko narastają. Zwłaszcza że odpowiadał już za dobry odcinek "Doctor's Wife". Tym razem jednak dostajemy wielkie rozczarowanie.
Przedostatni odcinek siódmego sezonu Doktora Who nie prezentuje nam tak naprawdę niczego, co miałoby jakikolwiek wpływ na motyw przewodni. Nie poznajemy żadnych tajemnic ani nowych informacji na temat Clary. Zamiast tego dostajemy tak naprawdę zwyczajny epizod, któremu daleko do najlepszego sezonu.
Akcja rozgrywa się w kosmicznym parku rozrywki, gdzie powraca jeden ze słynniejszych wrogów Doktora - Cybermen. Ich zaktualizowana wersja sprawdza się w miarę dobrze, ale odczuwalny jest brak wykorzystania potencjału przywrócenia tych słynnych postaci do dawnej chwały. Mamy w tytule "koszmar", a w całym odcinku brak klimatu grozy, poczucia napięcia i beznadziejności w starciu z silnym wrogiem. Gaiman woli zaproponować nam lekką przygodę w stylu "Doktora...". Walka z Cybermenami, przywódcze umiejętności Clary oraz nieźle sprawdzający się Warwick Davis niezaprzeczalnie oferują nam jednak przyzwoitą rozrywkę.
[image-browser playlist="591493" suggest=""]©2013 BBC
Najlepiej wypadają sceny wewnętrznej walki Doktora, gdy Cybermen próbują opanować jego umysł. Dawno Matt Smith nie miał takiego aktorskiego wyzwania w serialu i, trzeba mu przyznać, wychodzi z niego obronną ręką. Rywalizacja ze złym samym sobą to jeden z lepszych momentów odcinka. Dla kontrastu mamy dwójkę dzieci, które przybyły z Doktorem i Clarą. Nie da się o nich niczego dobrego powiedzieć - oboje, a szczególnie dziewczynka, są niezwykle irytujący i kompletnie niepotrzebni.
Gdyby "Nighmare in Silver" był jedynie kolejnym odcinkiem sezonu, można byłoby ocenić go pozytywnie - mamy przygodę, trochę humoru i niemało akcji. Ale za niego odpowiada Neil Gaiman i pod tym względem jest to wielki rozczarowanie. Najprawdopodobniej wynika ono z wysokich oczekiwań podsycanych przez stację i ciągłe wywiady. Po Gaimanie można było spodziewać się czegoś nadzwyczajnego, a nie zwykłych przygód Doktora.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat