Star Trek: Discovery: sezon 4, odcinki 12 - recenzja
Data premiery w Polsce: 25 września 2017Przedostatni odcinek 4. sezonu Star Trek: Discovery to zarazem pierwszy... znośny. Czy wszystko się udało?
Przedostatni odcinek 4. sezonu Star Trek: Discovery to zarazem pierwszy... znośny. Czy wszystko się udało?
Przedostatni odcinek 4. sezonu Star Trek: Discovery staje się dziwnym ewenementem w historii tego serialu. Na wielu poziomach zrywa z irytującymi schematami produkcji - na czele z ratowaniem wszystkiego i wszystkich przez Burnham. Widzimy, że w kluczowych momentach mamy raczej kolektywną pracę, której Michael jest częścią, a nie osobą odpowiedzialną za rozwikłanie zagadki. To dziwnie przyjemna zmiana, która w aspekcie wydarzeń dodaje czegoś, czego ten serial nie miał prawdopodobnie nigdy: nutkę nieprzewidywalności. Skoro sytuacja się komplikuje i Michael nic z tym nie może zrobić, to historia może pójść w każdym kierunku.
Twórcy Star Trek: Discovery bawią się w wydarzenia w stylu filmu Nowy początek. Duży plus dla twórców - kosmici nie są ludźmi w fikuśnej charakteryzacji, a czymś, co nawet nie jest humanoidalne. Sposób ukazania komunikacji nasuwa skojarzenia z hitem Denisa Villeneuve'a, ale nie ma w tym nic złego. Udaje się w sposób przekonujący i ciekawy zaprezentować ich pierwszy kontakt. Co ciekawe, emocje w "rozmowie" są częścią języka komunikacji. Dzięki temu czuć sporą nutkę świeżości i klimat, jakiego w Star Trek: Discovery nigdy nie było. W końcu podejście naukowe zawsze było wpisane w DNA tego uniwersum, a tutaj staje się ono fundamentem.
W tym wszystkim oczywiście jest dużo oczywistości i scenariuszowych banałów, ale zanotowano też poprawę. Szkoda więc, że motywacje Tarki są przesadzone i uproszczone. Choćby starcie Booka z tą postacią nie ma żadnego sensu, co w tym aspekcie komplikuje sprawy. Tarka to postać fatalnie napisana i... jeszcze gorzej zagrana. Trudno wykazać się zrozumieniem, gdy jego decyzje i zachowania są pełne niedorzeczności i głupot.
Oczywiście, nadal w tym serialu jest masa rzeczy niepotrzebnych i nudnych. Fakt, że znaleziono w kluczowym momencie sezonu czas na kontynuowanie nikomu niepotrzebnego romansu Saru, to najlepszy dowód. Do tego równie nudny wątek z pojmaniem Reno, które samo w sobie nie ma za grosz wiarygodności i sensu. Różnych mniejszych lub większych problemów można tutaj znaleźć co niemiara.
Choć przedostatni odcinek 4. sezonu Star Trek: Discovery jest lepszy, to nie da się ukryć, że jest zaledwie poprawny w tym, co próbuje robić. Nie ma emocji ani napięcia. Oby w finale twórcy poszli za ciosem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat