Supergirl: sezon 1, odcinek 4 i 5 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Supergirl nadal jest przyjemnym serialem z dużym potencjałem, a Melissa Benoist zachwyca w tytułowej roli. Sporo tutaj jednak błędów i niedopracowań.
Supergirl nadal jest przyjemnym serialem z dużym potencjałem, a Melissa Benoist zachwyca w tytułowej roli. Sporo tutaj jednak błędów i niedopracowań.
Oba recenzowane odcinki Supergirl zaznaczają bardzo wyraźny plus: w końcu dano sobie spokój z ekstremalnie częstym mówieniem o Supermanie. Wzmianek jest tak mało, że tym razem nawet trudno na nie zwrócić uwagę. Po tym, jak w pierwszych trzech co chwilę wspominano o Człowieku ze stali, ta zmiana jest od razu odczuwalna. Miejmy nadzieję, że jego obecność będzie zdawkowa i już nie będą popadać w taką przesadę.
Emisja 4. odcinka została przesunięta z uwagi na fabułę związaną z zamachem terrorystycznym. Sprawa poprowadzona jest poprawnie, bez fajerwerków wizualnych ani emocjonalnych. Cieszy jednak zalążek czegoś większego związanego z postacią Maxwella Lorda. Na razie wiele o nim nie można powiedzieć - pod wieloma względem to taka trochę mieszanka Lexa Luthora z Wellsem z serialu The Flash. Jednak jego ukryte cele wobec Supergirl to coś, co może fajnie rozwinąć się w kolejnych odcinkach. Wątek intryguje.
Natomiast w 5. odcinku mamy do czynienia ze złoczyńcą tygodnia w osobie Livewire. Z jednej strony to sztampa maksymalna, ale z drugiej całość ma kilka fajnych elementów. Przede wszystkim sam pojedynek z Livewire na ulicach zrealizowano sprawnie i efektownie. Co prawda kulminacja jest trochę banalna, ale ogólnie wychodzi to nieźle. No i osoba Cat Grant dostaje swoje kilka minut, które pozwalają pokazać ją z innej perspektywy.
Ważna jest też relacja Kary/Supergirl z Cat Grant, która w obu odcinkach dostaje trochę więcej czasu ekranowego i rozsądnie się rozwija. Zbliżenie do Cat pozwala ją lepiej poznać. Ciut wychodzi ona ze swojej skorupy schematyczności i być może coś z tego jeszcze będzie. Do tego jedna scena z Karą, w której rozmawiały o rodzicach naszej bohaterki, ma w sobie przyjemną dawkę emocji. Coś, co mimo wszystko jest rzadkie w tym serialu.
No to tyle o pozytywnych aspektach obu odcinków. Supergirl ma ten sam problem co przygody Green Arrowa i Flasha (bardziej w 1. sezonie), czyli wątki obyczajowe. Są one, mówiąc delikatnie, przeciętne, czasem wręcz rażą banalnością i boleśnie mdłymi rozwiązaniami. Cały trójkąt miłosny Kara-Jimmy-Lucy jest nieporozumieniem i nie działa. Problem w tym, że Lucy jest na razie tylko nazwiskiem na papierze. To jest ten moment, gdy trzeba wprowadzić jakiś wątek, by dodać tej postaci życia, a tak - jest nijaka. W gruncie rzeczy mamy kwadrat, bo w grę wchodzi jeszcze najlepszy przyjaciel Kary, który podczas Święta Dziękczynienia najwyraźniej chciał wyrzucić z siebie jakieś wyznanie. Ja nie mam nic przeciwko wątkom obyczajowym, ale niech one będą przemyślane i sensowne, bo te tutaj na razie są najsłabszym elementem odcinków. Troszkę lepiej wygląda relacja sióstr i matki (w końcu oryginalna Supergirl w serialu!).
Właśnie pojawienie się matki sióstr jest kolejnym plusem. Pomijając trochę wyolbrzymiony i rozciągnięty dramat rodzinny, dostajemy tutaj nowy ciekawy wątek z potencjałem. Co się stało z ich ojcem (w tej roli Superman z serialu Lois & Clark)? Kim jest Hank? Pojawia się też zalążek kolejnej większej intrygi, która może znakomicie rozbujać ten serial w przyszłości. Hank nadal jest tajemnicą, a jego rozbrajanie bomby mówi nam jedynie, że w istocie jego moc jest spora. Czyżby jednak Martian Manhunter?
Wiele tych minusów jest trochę niwelowanych przez Melissę Benoist. Można powiedzieć wiele złego o tym serialu, ale ona w roli Kary/Supergirl często nawet z najbardziej banalnych i głupich scen wydobywa coś zabawnego, lekkiego i działającego dobrze na ekranie. Szkoda, że pomimo delikatnego rozwoju Cat reszta na razie jest bardzo daleka od tego, co prezentuje Melissa.
Supergirl ma fajny klimat, przyjemnie uchwyca komiksowego ducha, a ja tę konwencję kupuję. Melissa zachwyca cały czas, ale poza tym jest tutaj sporo wad i niedopracowań. Potencjał jednak jest na więcej - oby udało się go wykorzystać.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat