Superman i Lois: sezon 2, odcinki 6 i 7 - recenzja
Data premiery w Polsce: 24 lutego 2021Superman i Lois już chyba pewnego pułapu jakości nie przeskoczy, ale chociaż mieliśmy w dwóch ostatnich odcinkach sporą dawkę emocjonalnych scen z udziałem bohaterów.
Superman i Lois już chyba pewnego pułapu jakości nie przeskoczy, ale chociaż mieliśmy w dwóch ostatnich odcinkach sporą dawkę emocjonalnych scen z udziałem bohaterów.
Przynajmniej na jakiś czas powróciły w sporym natężeniu elementy, które najlepiej oglądało mi się w pierwszym sezonie Superman i Lois, jak chociażby rozwiązywanie problemów poprzez rozmowę. Bardzo udanie - zwłaszcza w szóstym odcinku - położono nacisk na relacje rodzinne. Bracia Jonathan i Jordan, siostry Lois i Lucy, przyszywani bracia Clark i Tal-Ro, a także małżeństwo Cushingów - wszystkie te pary wchodziły ze sobą w konfrontację i było to w większości przypadków ciekawie napisane. Z zainteresowaniem śledziłem szósty odcinek, chyba jeden z lepszych w tym sezonie.
Wreszcie też rozszerzono historię Bizarro, czego wcześniej brakowało, i ubolewam nad tym, jak prędko postanowiono zakończyć wątek, który ledwie zdążył nabrać rumieńców. Z pewnością odejście na jakiś czas od sekty Ally Aston pozwoliło innym postaciom rozwinąć skrzydła - dotyczy to chociażby Andersona, który do tej pory był totalnie nijaki, a siódmy odcinek dał nam okazję zobaczyć go od nieco innej strony. Nie jest bowiem typowym złym wojskowym, a jednak dość dosłownie rozumie stwierdzenie "cel uświęca środki". Nie jest to tak prosta postać, jak mogło się wydawać po pierwszych odcinkach.
Przy każdej recenzji pastwię się nad wątkiem Cushingów i nie inaczej jest tutaj - kryzys małżeński nie wnosi nic do głównej fabuły i zwyczajnie jest nudny. Sarah także nie ma za bardzo nic do roboty i już widzimy chęć scenarzystów, aby namieszać w jej relacji z Jordanem. Jej rozmowa z przyjaciółką też była raczej wypchaniem czasu i przynajmniej na razie do niczego nie zaprowadziła. Cushingowie w tym momencie powinni być w tle, ale dobrze, że mamy scenę rozmowy Lany z Clarkiem, który był gotów siedzieć w jej towarzystwie do momentu, aż poprawi się jej humor. To są drobne rzeczy, które tworzą postać Supermana, gotowego do poświęceń nawet w tak błahych sprawach.
Fabuła dwóch odcinków całe szczęście skoncentrowana jest na postaciach i dzięki temu mamy znacznie lepsze dwa tygodnie z Supermanem i Lois, ale nie wszystko niestety uległo poprawie. Wałkowany motyw z X-K do wzmacniania ludzi jest powtarzalny, a także prowadzi do kolejnych konfrontacji Supermana z osobami o podobnej sile do niego. Przez to starcia są mało kreatywne i wywołują nie ekscytację, a obojętność. W Superman i Lois widzieliśmy setki razy, jak Człowiek ze stali walczy ze swoim lustrzanym odbiciem, kilka razy nawet dosłownie.
Superman zostaje pojmany za niewinność, co jest dość absurdalne i nawet sama Lois w jednej ze scen wypowiada zdanie, że to przecież ..."Superman, do cholery!", więc cały zamysł jest lekko naciągany, ale daje nam ciekawą dynamikę między nim i Tal-Ro. Jego poświęcenie się dla przyszywanego brata też było wątpliwe jako próba odkupienia win, ale chociaż coś się działo. Zdecydowanie na plus w siódmym odcinku zaliczam zakończenie przez Jonathana przygody z supernarkotykami. Jego reakcja wskazuje na to, że wróci prawdopodobnie na dobre tory. Od początku jest moją ulubioną postacią w tym serialu i zasługuje na zdecydowanie ciekawsze wątki.
Superman i Lois wyższych not już chyba w tym sezonie nie doświadczy, ale to były dwa naprawdę lepsze epizody. Na plus zaliczam wymiany zdań, relacje między postaciami i przede wszystkim popychanie akcji do przodu. Nie czekano z wyjaśnianiem pewnych rzeczy, które już dawno powinny stać się jasne.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat