Superman i Lois: sezon 1, odcinek 2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 24 lutego 2021Superman i Lois powraca w nowym tygodniu z kolejnym odcinkiem, którego obawiała się część fanów. Czy trzyma poziom pilota, a może już idzie w stronę standardowych produkcji Arrowverse?
Superman i Lois powraca w nowym tygodniu z kolejnym odcinkiem, którego obawiała się część fanów. Czy trzyma poziom pilota, a może już idzie w stronę standardowych produkcji Arrowverse?
Reakcje widowni na pierwszy odcinek Superman i Lois były pozytywne, więc wielu fanów zdecydowało się obdarzyć nowy serial The CW kredytem zaufania. Nic dziwnego, że nie wszyscy nastawiają się od razu pozytywnie, ponieważ mamy w pamięci udane początki seriali należących do Arrowverse, które później równały do poziomu zarezerwowanego wyłącznie dla wytrwałych. W pilocie udowodniono nam, że Superman i Lois będzie serialem o innym podejściu do bohaterów oraz prezentowanej historii, skupiając się bardziej na sprawach przyziemnych, dotyczących rodziny Kentów. I tak pojawiły się obawy o drugi odcinek, który miał obnażyć serial i uwypuklić więcej elementów świadczących o przynależności do łączonego uniwersum. Tak przynajmniej na razie się nie stało, bo drugi epizod zatytułowany Heritage wypadł jeszcze lepiej od pierwszego.
Już w pilocie pokazano nam zrozumienie postaci i wiele ciekawych elementów wokół relacji Clarka, Lois oraz ich dzieci. Kontynuowane jest to w kolejnym odcinku, ale udało się uniknąć mniej interesującej konstrukcji scenariusza, który cechował poprzednim razem chaos i chęć upchnięcia wielu wątków w obrębie jednej godziny. Także Heritage mknie z rozwijaniem historii, ale robi to w sposób atrakcyjny i często zaskakujący. Całość jest też o wiele bardziej spójna i pomysłowo rozplanowana, by perypetie Kentów wzajemnie się uzupełniały. Mamy więc Clarka odsłaniającego tajemnice swojego dziedzictwa przed synem, Lois prowadzącą śledztwo w sprawie szefa korporacji chcącego wykorzystać Smallville oraz Jonathana, który cierpi w szkole za wybryki jego brata.
Pozytywnie zaskoczyła mnie decyzja scenarzystów, żeby przynajmniej na razie nie robić z Jordana drugiego Supermana. Jest w tym wątku oczywiście trochę teen dramy, bo oto chłopak w swoim przeświadczeniu okazuje się być nie tylko kiepskim człowiekiem, ale też nijakim Kryptonianinem. Obawiałem się, że wątek z jego wielką mocą będzie w każdym odcinku dominował i do znudzenia pojawiać się będą wynikające z tego problemy. Na szczęście w sposób interesujący wprowadzono nas do Twierdzy Samotności, a także ciekawie i bez zadęcia pokazano nam Kal-Ela, a raczej jego hologram. W ramach zaskoczeń mamy także postać Jonathana, który okazuje się być normalnym i kochającym swojego brata dzieciakiem. Istniała obawa, że zacznie buntować się przeciwko sytuacji, w której to on musi chodzić do szkoły, zaś Jordan dosłownie lata z ich ojcem na wycieczki. Tak się nie dzieje i wbrew pozorom jest on znacznie bardziej bohaterski niż przejawiający moce jego brat.
Bardzo ciekawie zaczyna nam się rozwijać także wątek Luthora, który planuje dokonanie zemsty za wydarzenia dziejące się w jego świecie. W tym jednak wątku odsłania nam się postać ojca Lois, który od początku nie jest zadowolony z decyzji swojego zięcia o powrocie do Smallville i wyznaniu prawdy o swojej tożsamości dzieciom. To będą akurat tylko moje dywagacje, ale postać ta zaczyna być kreowana na tego, który pierwszy wbije nóż z Kryptonitu w plecy Supermana. Może okaże się jednak inaczej i twórcy znowu nas zaskoczą, bo już kilka razy udowodnili, że chcą unikać schematów i popadania w przesadne klisze. Jasne, mamy tutaj wiele ikonicznych kadrów z Supermanem, ale w warstwie fabularnej potrafią uciekać w zupełnie innych kierunkach. Mamy chociażby scenę rodzinnej kłótni, która kapitalnie zostaje zakończona przez Lois. Nie ma tutaj sztucznego pompowania konfliktu i faktycznie mamy do czynienia z rodziną, która nawet pomimo problemów, potrafi ze sobą rozmawiać.
Lois w drugim odcinku nie musiała być jednak tylko matką, ale też wreszcie mieliśmy okazję do obserwowania jej w pracy. Odważna dziennikarka nie boi się zadawać trudnych pytań i choć wątek z szefem korporacji o wątpliwym kompasie moralnym nie zapowiada się jakoś szczególnie atrakcyjnie, to jednak utworzono tu przestrzeń dla działań Lois, której mocą nie jest latanie, a właśnie umiejętność drążenia i opisywania skandalicznych zachowań.
Wygląda też na to, że budżet nie przepadł na pierwszy odcinek, jeśli chodzi o efektowne starcia. Także w drugim odcinku mamy widowiskowe starcie Supermana z Luthorem z innego świata, które zyskuje dzięki odsłanianiu elementów intrygi. Zaczynamy rozumieć jego obecność, co sprawia, że powietrzne pojedynki nie są pozbawione ładunku emocjonalnego. Technicznie i wizualnie nie jest to poziom kinowy, ale naprawdę wstydu nie przynosi.
Najważniejsze jednak, że wciąż Superman i Lois zachowuje autonomię i nie ma odwołań do innych seriali Arrowverse. To potwierdza intencje twórców chcących opowiedzieć historię skupioną wokół rodziny Kentów i jeśli w takim kierunku podążać będzie cały sezon, nikt nie powinien czuć rozczarowania.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat