Syn marnotrawny: sezon 1 - recenzja
Syn marnotrawny to serial FOX, który porusza bardzo nośną w popkulturze tematykę seryjnych morderców i profilowania. Oceniam 1. sezon produkcji.
Syn marnotrawny to serial FOX, który porusza bardzo nośną w popkulturze tematykę seryjnych morderców i profilowania. Oceniam 1. sezon produkcji.
Bohaterem serialu Syn marnotrawny jest Malcolm Bright, profiler kryminalny pracujący dla FBI. Jednak gdy go spotykamy, zostaje zwolniony ze służby w agencji m.in. z powodu nieposłuszeństwa i narażenia akcji. Wybawieniem dla spragnionego rozwiązywania spraw morderstw bohatera staje się jego stary przyjaciel, Gil Arroyo, pracujący w nowojorskiej policji. Bowiem Malcolm jest niezastąpiony, jeśli chodzi o profilowanie morderców. Bright potrafi doskonale wczuć się w sposób myślenia przestępcy. Wynika to z tego, że jego ojciec był jednym z najbardziej znanych seryjnych morderców w historii, znanym jako Chirurg, z 23 ofiarami na koncie. Pierwsza sprawa u nowego pracodawcy wymusi na Malcolmie ponowne spotkanie z ojcem.
Dobry protagonista w serialu to taki, któremu można kibicować, nawet przy jego niekonwencjonalnym i lekko psychotycznym sposobie bycia. I tak właśnie został napisany Malcolm Bright. Mimo całej tej otoczki zaburzeń psychicznych i traum, które mu towarzyszą, spokojnie można polubić tę postać i przejmować się jej losem. Bohater został zbudowany na kontraście, jego wygadanie, taki rodzaj dziwnego luzu i dobrych manier mieszają się z szaleńczymi atakami i rozterkami, jakie targają jego wnętrzem. Do tego Tom Payne, który wciela się w Malcolma, to strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o obsadzenie tej roli. Bardzo charyzmatyczny aktor, który potrafi wycisnąć jak najwięcej ze swojej postaci. Malcolm w jego wykonaniu to naprawdę interesujący, wielowymiarowy protagonista, który trzyma ten mrok w swoim wnętrzu, jednak daje mu wydostać się również na zewnątrz. Bardzo dobrze ogląda się kolejne napady szału bohatera połączone z oniryzmem w postaci jego koszmarów, które stają się bardzo namacalne w tej produkcji. Świetna mieszanka.
Oczywiście Payne i jego Malcolm nie kradną całego show. Scenarzyści zadbali o to, aby każda z głównych postaci występujących w serialu miała swój jakiś ciekawy wątek. Tutaj na uwagę zasługują Ainsley i Jessica, czyli siostra i matka Malcolma. Wątki pań były dobrze prowadzone przez cały sezon, szczególnie Ainsley ma ogromny potencjał na jeszcze więcej w kolejnej serii, ponieważ finał, w którym zabija Nicholasa i ujawniają się jej psychopatyczne zapędy, był naprawdę szokujący i pokazał ogrom możliwości. Bardzo dobrze prezentuje się również zespół Malcolma, z którym prowadzi śledztwa. Scenarzyści zbudowali trochę kliszową, ale ciekawą mieszankę osobowości. Mamy zatem tego mrocznego i szalonego członka, lidera i głos rozsądku grupy, ponuraka, który mało mówi, dużo robi, dziwną panią patolog i ambitną policjantkę, która trzyma grupę w ryzach. To wszystko brzmi sztampowo, jednak takie nie jest i bardzo dobrze ogląda się jak członkowie zespołu wchodzą ze sobą w interakcje. Jest zabawnie, bardzo często wkrada się czarny humor i to działa.
Jednak najmocniejszym punktem tego serialu jest relacja na linii Malcolm-jego ojciec Martin. Jest ona pełna takiej toksyczności, która jednocześnie przyciąga przed ekran, jak i odpycha. I trzeba przyznać, że wspomniany już Payne w roli Malcolma oraz Michael Sheen grający morderczego tatę całkiem sprawnie ogrywają tę toksyczność, mieszcząc w jej ramach całą gamę przeciwnych emocji, od podziwu i jakiegoś przedziwnego zrozumienia po nienawiść i grozę bijącą w czasie ich spotkań. Przede wszystkim jednak bardzo dobrze panowie czują się razem na ekranie. Te sceny, w których przerzucają się swoimi teoriami, ogląda się znakomicie, takie intelektualne szachy. Sam Sheen świetnie sprawdza się w roli dystyngowanego psychopaty. Znakomicie potrafi uruchomić w odpowiednim momencie przełącznik w głowie i z ułożonego doktora z dobrymi manierami przejść w ten tryb groźnego, demonicznego mordercy bez skrupułów.
Trudno w obecnych czasach zrobić dobry procedural, aby czymś zaskoczyć widza. Przez ostatnie lata w produkcjach telewizyjnych pojawił się taki ogrom tego rodzaju projektów, w których scenarzyści wykorzystali prawie wszystkie możliwe pomysły. Jednak Syn marnotrawny wnosi coś nowego do tego gatunku kryminałów. Jest w tym 1. sezonie sporo naprawdę ciekawych spraw, które potrafią wciągnąć widza, jak choćby ta z masowym morderstwem pewnej rodziny, zabójcy inspirującym się w swoich przestępstwach Hrabią Monte Christo czy mordercą związanym z ofiarami Chirurga. Nie wszystkie sprawy oczywiście trzymają poziom i zdarzają się pewne przewidywalne, sztampowe i mało emocjonujące, np. ta związana z mordercą zabijającym strachem (ciekawa koncepcja, słabe wykonanie), jednak większość śledztw zaprezentowanych w serialu to pomysłowe i dające satysfakcje rozwiązania. Twórcy dają również kilka śledczych kwestii, które stanowią trzon produkcji i są rozwijane w sezonie w większej liczbie epizodów, i przyznaje, są one ciekawe. Przede wszystkim dobrze budują fundament, na którym można kreować inne elementy i sprawnie przeplatają się z wątkami głównych bohaterów. Kwestia seryjnego zabójcy, dla którego Chirurg był mentorem, czy przede wszystkim dziewczyny ze skrzyni, czyli zaginionej ofiary Martina, to bardzo dobrze napisane wątki, które ładnie zgrywały się z resztą historii.
Produkcja ta pełna jest przedziwnego czarnego humoru, który w wielu miejscach oscyluje wokół takiego cringe'u, choćby w interakcjach doktor Edrisy z resztą zespołu, co może wywołać zażenowanie. Jednak jest to rodzaj takiego przyjemnego, zabawnego zażenowania. Wiem, że wielu osobom łączenie dramatu z humorem w tej produkcji może się nie spodobać, mnie jednak to pasuje. Został tutaj zachowany jakiś balans i mrok serialu w jakiś sobie tylko wytłumaczalny sposób dobrze współgra z tymi bardziej luźnymi sytuacjami. Nie ma tutaj przeholowania, chociaż w kilku momentach scenarzyści poruszają się na bardzo cienkiej linii dzielącej coś dziwnego, a jednak ciekawego od czegoś wymuszonego i nie pasującego do klimatu produkcji.
Syn marnotrawny to bardzo dobra produkcja, z pewnymi słabościami, jeśli chodzi o pojedyncze, jednoodcinkowe wątki główne, jednak jako całość 1. sezon prezentuje się jako świetna propozycja dla fanów procedurali, mrocznych thrillerów i dziwnego czarnego humoru. Polecam.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat