Szpiedzy - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 9 maja 2025Szpiedzy to nowy film Stevena Soderbergha, który pojawił się na ekranach polskich kin. Czy słynny twórca Ocean's 11 potrafi tworzyć angażujące historie szpiegowskie? W skrócie: tak, to dobre kino. Dowiedzcie się więcej z recenzji.
Szpiedzy to nowy film Stevena Soderbergha, który pojawił się na ekranach polskich kin. Czy słynny twórca Ocean's 11 potrafi tworzyć angażujące historie szpiegowskie? W skrócie: tak, to dobre kino. Dowiedzcie się więcej z recenzji.

Michael Fassbender dopiero co zagrał w serialu Agencja, a teraz wciela się w tajnego agenta w filmie Szpiedzy. Na pierwszy rzut oka role mogą wydawać się podobne – bo postacie mają dość charakterystyczny sposób bycia i styl – ale to tylko pozory. Jego filmowy bohater jest bardziej nietypowy niż ten serialowy, więc na pewno nie będziecie mieć wrażenia powtórki z rozrywki. Fassbender to zbyt dobry aktor, by się powtarzać. Soderbergh i scenarzysta David Koepp nie tworzą szpiegowskiej historii w stylu Jamesa Bonda, ponieważ w tej fabule orężem intrygi są błyskotliwe dialogi i ich wieloznaczeniowość, a nie gadżety czy pistolet. Ważne, byście mieli tego świadomość przed seansem i się nie rozczarowali.
Reżyser i scenarzysta nie tworzą specjalnie oryginalnej intrygi, a bardzo świadomie korzystają ze znanych schematów i stereotypów. Nie jest to wielka wada, ponieważ to nie okoliczności są tutaj ważne, a bohaterowie – oni są fundamentem fabuły i napędzają narrację. Twórca opiera się na starciu szpiegów, które nie odbywa się na ulicach miast podczas dynamicznych pościgów, ale podczas kolacji przy stole. Wszystko to, o co są podejrzewane osoby będące celem George'a (Michael Fassbender), to jedynie pretekst. Sodebergh staje się choreografem szermierek słownych, które zaskakują swoją celnością. Gdy wychodzi na jaw, kto jest winny, a kto nic złego nie przeskrobał, okazuje się, że scenariusz Koeppa jest dopracowany i zniuansowany bardziej, niż mogło się wydawać. Każde słowo ma tu znaczenie. Każda informacja może być kluczem do rozwiązania zagadki, zanim twórca zdecyduje się odkryć karty. To buduje znakomite wrażenie na seansie Szpiegów.
Szpiedzy w kluczowych momentach przypominają spektakl teatralny. Aktorzy, podobnie jak na deskach teatru, prowadzą narrację i kształtują postacie w taki sposób, że widz w pełni angażuje się w ich rozmowę. Pozornie stereotypowe postacie nabierają głębi dzięki Michaelowi Fassbenderowi, Cate Blanchett, Tomowi Burke'owi, Naomie Harris, Marisie Abeli oraz Rege-Jeanowi Page'owi. Znakomita zabawa stereotypami w obliczu niemożliwych sytuacji, gdy na jaw wychodzą wszystkie grzechy, staje się wyborną rozrywką. W pewnym momencie robi się nieprzewidywalnie. Soderbergh może nie ma ostatnio najlepszej passy na wielkim ekranie, ale nie stracił nic z wyśmienitego prowadzenia aktorów na planie. Każda rozmowa ma intrygujący charakter, znaczenie i generuje niespodziewane emocje. To jest największa zaleta filmu Szpiedzy. Intryga może nasunąć skojarzenia z książkami Agathy Christie czy filmem Na noże.
Tym bardziej szkoda, że zmarnowano potencjał Pierce'a Brosnana, który pojawił się w zaledwie kilku scenach i nie miał nic ciekawego do roboty. Były Bond w filmie szpiegowskim wzbudził moje zainteresowanie, ale nie wpłynął na jakość Szpiegów. Wielkie rozczarowanie!

Szpiedzy to film, który intryguje postaciami i prosto, ale całkiem sprawnie budowaną intrygą. Niektórzy mogą stwierdzić, że film jest niepotrzebnie przedłużany i nudny. Nie przeczę – zyskałby, gdyby był trochę krótszy. Jednak gdy poczujemy ten klimat i skupimy się na aktorach, których postacie na ekranie wybrzmiewają w dość nieoczywisty sposób, dostaniemy zaskakująco udaną rozrywkę. Polecam seans na wielkim ekranie – z pełnym skupieniem i bez rozkojarzeń. Ten film tego wymaga.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 55 lat
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1975, kończy 50 lat
ur. 1974, kończy 51 lat

