Teoria wielkiego podrywu: sezon 10, odcinek 22 i 23 – recenzja
Teoria wielkiego podrywu u progu finału jest nijaka i pozbawiona jakichkolwiek zabawnych gagów. Zamiast tego otrzymujemy nieciekawe historie oraz niezwykle oklepane żarty.
Teoria wielkiego podrywu u progu finału jest nijaka i pozbawiona jakichkolwiek zabawnych gagów. Zamiast tego otrzymujemy nieciekawe historie oraz niezwykle oklepane żarty.
W The Cognition Regeneration powraca postać Zacka – przede wszystkim byłego chłopaka Penny, ale również męża (o czym scenarzyści rzecz jasna zapomnieli). W żaden sposób ten krótki występ nie wpłynął pozytywnie na jakość. Sprowadzenie bohatera stanowiło głównie pretekst do ukazania, jak wyglądają relacje w małżeństwie Hofstadterów. A okazało się, że nie zmieniły się w ogóle od początku ich związku. Leonard wciąż jest zazdrosny o żonę, a ona próbuje go przekonać, iż nie powinien, by na końcu on jednak ustąpił, obdarzając ukochaną zaufaniem. Nawet zakończenie nie działa – zbyt oklepane. Chociaż tak w zasadzie nawet zmiana pracodawcy przez Penny nic by nie dała. Zarówno małżonka Leonarda, jak i Bernadette od dawna nie grały w scenie dziejącej się w ich pracy. W tym drugim przypadku da się to jeszcze wytłumaczyć przez ciążę, ale nie w tym pierwszym. Wielkim zgrzytem w całym wątku okazał się brak ukazania narzeczonej Zacka. Doskwierało mi to bardzo mocno – dopiero finałowa scena przekonała mnie do jej istnienia.
Perypetie Sheldona także nie porywały. Przyznam szczerze, początkowa sekwencja oraz rozmowa w sklepie z komiksami zwiastowała choćby przeciętną historię, lecz nawet tej przeciętności nie udało się utrzymać. Wykorzystano oklepane motywy jak choćby szybkie przyswajanie wiedzy przez Sheldona (vide scena z pieczeniem), Amy „zabawnie” uskarżającą się na swój los czy beznadziejność Coopera w czynnościach wymagających sprawności ruchowej. Zatem tylko występ lalki Bernadette można uznać za jakiś powiew świeżości, ale tak czy inaczej nieśmieszny.
Sytuacja w Gryroscopic Collapse wydaje się jeszcze gorsza. Epizod co prawda porusza sprawy związane z główną osią fabularną i nie jest w żadnym stopniu zabawnie. Chłopaki skończyli pierwszą fazę projektu, nad którym pracowali dla rządu. Do kolejnych nie są już potrzebni, co zostało im przekazane w idiotyczny sposób. Naprawdę nie wiem, jak inaczej nazwać scenę w byłej już pracowni naukowców. Nawet konwencja serialu nie usprawiedliwia tego głupiego sposobu uświadomienia bohaterów – nie doprowadzono do komicznych sytuacji. Przy okazji wspomnę też o fragmencie, w którym chłopaki mylą mieszkania, bo przemilczeć tak fatalne aktorstwo Jima Parsonsa nie wypada. Fatalnie wyszła ta sekwencja.
Drugi istotny wątek odcinka dotyczył pracy Amy i wynikającą w związku z tym przeprowadzką. Mimo iż teoretycznie ta oś fabuły powinna skupiać się na dziewczynie Coopera, to problemy Sheldona wychodzą na pierwszy plan. Nie tyle to dziwi, bo przecież The Big Bang Theory skupia się niejako na socjalizacji specyficznego bohatera, ale z pewnością skupienie uwagi na kimś innym byłoby bardziej odkrywcze. W każdym razie doktor Cooper po raz kolejny przechodzi przez serię zmartwień, które zwalczane są dopiero po poważnej rozmowie z Leonardem. Zresztą ten dialog, o którym wspominam, przywołał mi wspomnienie o podobnej scenie z 8 bądź 9 sezonu, gdy Hofstadter planował zamieszkać wspólnie z Penny.
Pisząc o pozostałych częściach składowych Gryroscopic Collapse mógłbym prawdopodobnie przywołać zdania z wcześniejszych moich recenzji. Po raz kolejny więc wspomnę o naśmiewaniu się z Raja (i zdecydowanie zaliczę na minus głupi fragment pożegnania z Leonardem i Penny), bezsensowny wątek Howarda i Bernadette, odgrzewanie tych samych żartów cały czas (jak np. ciągłe sugestie o tym, jak to Raj jest mile widzianym gościem u małżeństwa Hofstadterów). Jest również jeszcze Penny, której kwestie są wyjątkowo suche. Naprawdę, co nie otworzy buzi, to mogę być pewny, iż usłyszę tekst niczym z podstawówki. W tym wszystkim wyróżnia się scena kręcona w plenerze. Bynajmniej nie z powodu jakości, ale po prostu sposobu nakręcenia.
Reasumując, The Big Bang Theory przed finałem nie prezentuje nawet średniego poziomu. Jest niestety słabo. Ciekawe, czym twórcy będą próbowali zaskoczyć w następnym odcinku, bo spróbują na pewno, ale czy im się uda to inna sprawa.
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat