The 100: sezon 7, odcinek 6 - recenzja
The 100 powraca do wydarzeń na Nakarze i dzieli tę historię pomiędzy perypetie w Sanktuarium i na Bardo. 7. sezon nie zwalnia tempa.
The 100 powraca do wydarzeń na Nakarze i dzieli tę historię pomiędzy perypetie w Sanktuarium i na Bardo. 7. sezon nie zwalnia tempa.
Twórca The 100 całkiem nieźle bawi się inspiracjami klasykami science fiction w wątku na planecie Nakara. W perypetiach Clarke i spółki widzimy dość oczywiste nawiązanie do Obcego Ridleya Scotta. Bohaterowie poruszają się bowiem w mrocznych zakamarkach, gdy wokół nich skrada się coś drapieżnego. Koniec końców wychodzi też zabawne nawiązanie do Imperium Kontratakuje, bo okazało się, że jaskinia to wnętrzności potwora. Takie podejście nadaje scenom klimat i charakter, pozwalając wczuć się w zagrożenie czyhające na postacie. Plusem jest kolejny trop powiązania kultu z Bardo z Second Dawn z Ziemi, co niewątpliwie będzie jeszcze miło znaczenie. Takie małe drobiazgi to zaledwie delikatne sugestie tego, do czego ta historia może prowadzić.
Byłem w błędzie, mając nadzieję, że wyjawienie prawdy o Russellu, poprawi wątek w Sanktuarium. Niestety, twórcy tworzą to po linii najmniejszego oporu. Mamy oczywistości, a Russell w wersji tego złego jest dziwnie irytujący. Dostajemy bowiem sztampową do bólu postać, której motywacje są jednoznaczne, a dalsze kroki to wręcz formalność do odhaczenia z listy. Widzimy, co dokładnie robi i jak to wszystko się potoczy. Po raz kolejny zmusza to mnie do wysnucia wniosku, że The 100 nie będzie mieć happy endu. Po prostu wszyscy się pozabijają i nastąpi koniec rasy ludzkiej. A obok tego mamy wątek zbirów ze statku i kradzieży broni, który wydaje się potwierdzać tę tezę.
Więcej pomysłu jest na wątek w Bardo. Przede wszystkim dowiadujemy się, co działo się Diyozą przez ten cały czas. Obserwowaliśmy ją w roli pani domu, matki, a tym razem można przypomnieć sobie, że to twarda i niezłomna wojowniczka. Sam początek, pokazujący sposoby na ucieczkę, daje rozrywkę oczekiwaną po The 100. Następne etapy jedynie to podkreślają, aczkolwiek można mieć wątpliwości, czy niezbyt szybkie odkrycie jej ucieczki jest wiarygodne. Wygląda to jednak dość kłopotliwie. Problem mam ze spotkaniem jej i reszty. Z jednej strony widzimy zaskakująco dużo emocji w reakcji rodziny (scena przytulenia Diyozy, Hope i Octavii), z drugiej ich próba ucieczki na zewnątrz i po raz kolejny bezmyślne zachowanie Echo pozostawiają wiele do życzenia. Postać w tej fanatycznej wersji jest nie do zniesienia. Nie ma w niej za grosz emocji i nie można uwierzyć, że robi to, bo wciąż cierpi przez domniemaną śmierć Bellamy'ego. Plus za sugestię, że ta planeta na zewnątrz kryje jakieś tajemnice. Być może w tym leży klucz na dalsze odcinki i nie przeczę, jestem zaintrygowany.
The 100 utrzymuje dobry poziom, potrafi zaangażować, wzbudzić emocje i zaciekawić. Jeśli jednak nie znajdą pomysłu na rozwój wątku Sanktuarium, trudno będzie liczyć na wysoką jakość 7. sezonu. Najlepsze odcinki to te, które pomijały ten wątek.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat