The Eddy: odcinek 1 i 2 - recenzja [Berlinale 2020]
Damien Chazelle zabiera widzów do muzycznego świata Paryża, gdzie mieszanka kulturowa może prowadzić do artystycznego wyzwolenia lub rychłego upadku. The Eddy z międzynarodową obsadą (m.in. Joanna Kulig i Andre Holland) opowiada o życiu współczesnych jazzmanów, ich dramatach i problemach, w przepięknym muzycznym anturażu.
Damien Chazelle zabiera widzów do muzycznego świata Paryża, gdzie mieszanka kulturowa może prowadzić do artystycznego wyzwolenia lub rychłego upadku. The Eddy z międzynarodową obsadą (m.in. Joanna Kulig i Andre Holland) opowiada o życiu współczesnych jazzmanów, ich dramatach i problemach, w przepięknym muzycznym anturażu.
Serial otwiera scena w paryskim klubie. Muzycy umilają wieczór zebranej publiczności, a Maja (Joanna Kulig) swoim swoim głosem przekazuje prawdziwe emocje. Wszystko z pozoru wygląda idealnie, jednak gdy tylko zgasną światła i ucichną kojące dźwięki, pozostaje przestrzeń do wzajemnych pretensji i niewypowiedzianych żali. Nad całym zespołem pieczę sprawuje Elliot (André Holland), który na pewno nie słynie z łagodnego charakteru. Ambitny i nerwowy zajmuje się tworzeniem muzyki. Kiedy problemy realnego świata zaczynają go dopadać, będzie musiał przestać żyć w artystycznej bańce i wziąć się do działania.
Prowadzenie klubu muzycznego w Paryżu nie jest najtańszą i najłatwiejszą opcją na życie. Farida (Tahar Rahim) i Elliota czekają poważne tarapaty, głównie dlatego, że klub nie radzi sobie finansowo, a jazz nie jest najbardziej dochodowym zajęciem. Czasy Blue Note dawno minęły. Choć Elliot marzy o wybitnym zespole, będzie musiał w pewien sposób przewartościować swoje życie, kiedy do Paryża przyjedzie jego córka z Ameryki (Amandla Stenberg), a Farid narazi się niebezpiecznym ludziom.
Dwa pierwsze odcinki The Eddy tętnią życiem. Wiele się dzieje wokół bohaterów zarówno na poziomie wydarzeń życiowych, jak i emocjonalnej jazdy bez trzymanki. W końcu w uporządkowanym twórczym życiu zaczyna pojawiać się chaos, a Elliot wyraźnie ma problemy z rozbuchanym ego. Kieruje nim syndrom geniusza, który w opozycji do mieszanki ludzkich charakterów z zespołu będzie musiał nieco spuścić z tonu. Najciekawiej na razie wypada jego relacja z wokalistką Mają. Tych dwoje łączyła kiedyś głęboka relacja, ale teraz więcej między nimi złości i niewypowiedzianych pretensji, które nie zawsze udaje się odłożyć na bok.
Elliot w swoim muzycznym zacięciu i perfekcji przypomina granego przez J.K. Simmonsa Terence’a Fletchera (Whiplash). Choć nie jest tak demoniczny, wciąż potrafi być bardzo wymagający wobec swoich muzyków. Już w początkowych momentach słyszymy, że tworzy dobrą i poruszającą muzykę. Czerpie inspiracje z otaczającego go świata garściami, ale w relacjach międzyludzkich nie zawsze sobie radzi z problemami. Pojawienie się nastoletniej Julie również będzie stanowiło wyzwanie. Dziewczyna przyjeżdża do ojca z pokaźnym bagażem doświadczeń i emocjami, które jeszcze nie zostały nazwane.
The Eddy ma w sobie wiele wątków i bohaterów, ale Damien Chazelle umiejętnie rozkłada akcenty, dzięki czemu w tym pozornym chaosie można całkiem sprawnie się poruszać. Dość dynamiczna kamera sprawia, że mamy wrażenie nieustannego pędu i akcji, dlatego chwile muzycznego zwolnienia w klubie przynoszą ukojenie. A muzyka z tego serialu jest integralnym bohaterem przedstawianej opowieści. Kiedy potrzeba, podbija tempo, ale potrafi też wyciszyć i wprowadzić w nostalgiczny nastrój. Co więcej Chazelle, podobnie jak w La La Land, wprowadza powtarzający się motyw muzyczny, który zaczyna towarzyszyć naszym bohaterom. Kilka wzruszających dźwięków łączą rozbieżne światy i przypominają o marzeniu grania prawdziwego jazzu.
Wielkim atutem serialu jest kulturowy tygiel. W The Eddy usłyszymy wiele języków: angielski, francuski, arabski i polski. Świat tego klubu tworzą postaci z różnych światów, ale każdego wieczora łączy ich muzyka i wielka pasja do grania. W końcu ekranowy Paryż nie portretuje zamkniętej enklawy i hermetycznego świata, ale stara się odbijać rzeczywistość. Dzięki temu na ekranie możemy oglądać aktorów z całego świata, w tym Joannę Kulig. Aktorka perfekcyjnie przeskakuje między trzema językami (angielski, francuski, polski) w zależności od nastroju swojej bohaterki. Jej Maja jest emocjonalna, wybuchowa, ale zdaje się twardo stąpać po ziemi, dlatego nie zawsze potrafi się dogadać z Elliotem. Kulig przyciąga uwagę i ponownie zachwyca swoimi wokalnymi umiejętnościami. Błyszczy na ekranie.
The Eddy jawi się jako przejmująca opowieść o marzeniach, które muszą się zmierzyć z rzeczywistością. O trudnych relacjach i problemach z radzeniem sobie z emocjami. Choć muzycy mają przeskalowaną wrażliwość, nie zawsze potrafią rozmawiać o swoich lękach i bolączkach. Ciekawa jestem, jak rozwinie się relacja Elliota i Mai, a także jak Julie ułoży sobie życie w Paryżu. Chazelle tworzy interesujące postaci, za którymi chce się podążać i odkrywać ich sekrety. To jest właśnie magia umiejętnego opowiadania historii.
Premiera całego sezonu odbędzie się 8 maja.
Poznaj recenzenta
Małgorzata CzopDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat