The Last of Us: sezon 1, odcinek 7 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 16 stycznia 2023Nowy odcinek The Last of Us porusza wątek znany fanom z dodatku do pierwszej części gry. Odchodzi tym samym od głównej osi fabuły. Oceniam epizod.
Nowy odcinek The Last of Us porusza wątek znany fanom z dodatku do pierwszej części gry. Odchodzi tym samym od głównej osi fabuły. Oceniam epizod.
Tytuł nowego odcinka The Last of Us – czyli Left Behind – nawiązuje do growego dodatku, który został udostępniony po premierze pierwszej części oryginału. Dobrze, że twórcy zdecydowali się poruszyć w serialu ten właśnie wątek. Dzięki temu Ellie, która i tak jest bardzo złożoną bohaterką, nabrała jeszcze większej głębi. Scenarzyści i sama Bella Ramsey doskonale przeprowadzili w tym odcinku metamorfozę głównej postaci. I nieważne, czy aktorka idzie z Ellie w bardziej awanturnicze rejony (scena z uderzeniem koleżanki z grupy), czy w romantyczną sferę dotyczącą relacji z Riley – w każdym z tych oblicz sprawdza się znakomicie. Wydaje mi się, że omawiany epizod wręcz dopełnił postać o pewne niuanse, których nie dało się zauważyć wcześniej. Za sprawą sekwencji w centrum handlowym pokazano, że Ellie to tak naprawdę dziecko, któremu odebrano dzieciństwo. Lekki, rozrywkowy klimat kontrastuje ze smutkiem świata przedstawionego. Stanowi również odskocznię od mroku dla nas – widzów.
Dowiedzieliśmy się, dlaczego Ellie ma taki, a nie inny stosunek do świata. Poznaliśmy jej inną twarz. Bardzo dobrze ograno tęsknotę nastolatki – ten ból spowodowany stratą najlepszej przyjaciółki/miłości. Bardzo dobrze rezonuje to z jej sarkazmem, który stanowi taką tarczę obronną. Twórcy sprawnie ukazali to, że relacja z Riley wpłynęła na jej odbiór świata, ludzi, brak zaufania do otoczenia. Podobało mi się to, w jaki sposób została ukazana więź dziewczynek. Twórcy przedstawili ją w bardzo subtelny sposób, za pomocą gestów i spojrzeń. A w finale uraczyli nas pocałunkiem. Świetne aktorstwo Ramsey i Storm Reid sprawiło, że z łatwością mogliśmy uwierzyć w ich zażyłość. Przez cały czas trwania odcinka dało się wyczuć napięcie między bohaterkami, co tylko zadziałało na plus dla epizodu.
Storm Reid w roli Riley to kolejny znakomity wybór castingowy w serialu HBO. Już od pierwszej sceny widać, że aktorka doskonale czuje się w butach swojej postaci. Reid potrafiła maksymalnie wykorzystać dość krótki czas ekranowy. Dzięki charyzmie aktorki możemy od razu polubić Riley za jej charakter – buntowniczy i sarkastyczny, ale przy tym bardzo radosny i pełen pozytywnej energii. To mieszanka wybuchowa, która sprawia, że widz zaczyna kibicować danej postaci i utożsamiać się z jej wyborami. Dlatego właśnie – gdy doszło do momentu, w którym Riley zostaje ugryziona przez zarażonego – ciężar emocjonalny pożegnania dziewczyn był ogromny. Nie ukrywam, że w oku zakręciła mi się łezka. Niby wiedziałem, co stanie się z postacią, ale było mi żal, że już nie zobaczę jej w kolejnych odcinkach/sezonie.
Konstrukcja odcinka również prezentowała się bardzo dobrze. Twórcy zaczęli go w ciekawy sposób – pokazali życie Ellie w ośrodku FEDRY, co przywiodło na myśl gatunek teen dramy. Następnie przeszli w lekką kumpelską komedię, romans, by na koniec przywalić nam horrorem i wzruszającym dramatem o stracie. Na papierze był to przepis na klapę, ponieważ rzadko się zdarza, aby taki natłok różnych konwencji wypalił. Na szczęście epizod płynnie przechodził z gatunku w gatunek. Bardzo podobał mi się sposób realizacji sekwencji z zarażonym, bo sprawnie wykorzystano kilka oklepanych motywów z produkcji grozy (choćby pozorne jumpscare'y). Dzięki temu sceny w klimacie horroru miały swoje napięcie. I co najważniejsze – potrafiono utrzymać.
Nowy odcinek The Last of Us bardzo dobrze zekranizował historię z oryginału, wprowadzając postać, którą polubią nie tylko fani gry. Jak najbardziej polecam.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1956, kończy 68 lat