The Walking Dead: Dead City - sezon 2, odcinek 5 - recenzja
Data premiery w Polsce: 2 czerwca 2025Pomimo że najnowszy odcinek The Walking Dead: Dead City był pełen brutalnych wydarzeń, to ich trywialny przebieg w żadnym stopniu nie emocjonował. Jakość serialu spada, co rozczarowuje.
Pomimo że najnowszy odcinek The Walking Dead: Dead City był pełen brutalnych wydarzeń, to ich trywialny przebieg w żadnym stopniu nie emocjonował. Jakość serialu spada, co rozczarowuje.

W piątym odcinku The Walking Dead: Dead City powróciliśmy do schematu, w którym oglądamy osobne wątki Maggie i Negana. Ten drugi został wysłany przez Damę do negocjacji z gangiem Christosa, który w pierwszym epizodzie „zapoznał się” z elektryczną Lucille. Nie dziwi, że nie był skory do rozmów. Sposób wyjawienia, że tak naprawdę chce tylko chronić swoich ludzi, a przede wszystkim matki z dziećmi, był trywialny, a reakcja Negana była do przewidzenia. Nieco zaskoczył Chorwat, który wraz z Burazi zagazował gang, aby ich potem pozabijać. To było niespodziewane, ale twórcy poszli na łatwiznę. Rozprawili się z tą grupą tak błyskawicznie i bezpardonowo, jakby nie mieli oni żadnego znaczenia.
W całym tym wątku chodziło o to, aby skłócić Chorwata z Damą, o co zadbał Negan, próbujący przemówić do rozsądku swojego dawnego podwładnego. Rzeczywiście spięcia między nimi ciekawiły, a w końcówce osiągnięto punkt kulminacyjny. Czy Dama zginęła w płomieniach? Stuprocentowej pewności nie ma, ale jeśli tak się stało, to nie był to zbyt satysfakcjonujący sposób uśmiercenia postaci. Możemy być pewni tylko tego, że Negan w końcu osiągnął swój cel – za pośrednictwem Chorwata pozbył się swojego największego wroga.

Niestety drugi główny wątek prezentował się jeszcze gorzej. Maggie, Armstrong i Hershel wrócili do grupy Roksany, aby się przekonać, że Narvaez przejęła kontrolę. Ta postać niesamowicie irytowała od początku sezonu i w nowym odcinku nie było inaczej. Trudno ocenić, czy to kwestia tego, jak kiepsko została napisana, bo jej motywacje były nieprzekonujące, czy to jednak wynik tego, w jaki sposób gra Dascha Polanco. Brakuje jej charyzmy i wyrazistości – po prostu wypada blado na tle pozostałych aktorów. Inni nawet przy naciąganych i nielogicznych wydarzeniach potrafią sprawić, że przymyka się oko na nietrafione rozwiązania. Zawsze jest w tym szczypta autentyzmu.
W każdym razie fanatycznie oddana zasadom Nowego Babilonu Narvaez rozkazała powiesić Roksanę oraz Maggie. Niestety scena nie trzymała w napięciu, a śmierć liderki grupy z parku nie poruszała. Jedynie dźwięk łamanego karku przyprawiał o ciarki.
Zupełnie nie emocjonował atak zombie, ponieważ zabrakło tu klimatu grozy. Gra aktorów nie przekonywała i wszystko nakręcono po amatorsku. Mzyka w tle też nie pomogła. Przez to śmierć Narvaez budziła obojętność. Co ciekawe, dopadła ją przemieniona Roksana, co miało wywrzeć wrażenie na widzach. W końcu karma wróciła. Zaskoczyło mnie jedynie to, że Bruegel wraz ze swoimi ludźmi przybył z pomocą. Nie wiemy, co knuje, ale konfrontacja z Maggie czy Armstrongiem zapowiada się interesująco.
W międzyczasie dostaliśmy monotonne sceny rozmów Roksany z Armstrongiem, aby zapełnić czas między ważniejszymi wątkami. Bohaterka poniekąd zaskarbiła sobie sympatię swoimi filozoficznymi opowieściami, ale mimo to raczej szybko o niej zapomnimy. Na pewno sympatii nie zyskała w tym odcinku Ginny, która powstrzymała Maggie przed zabiciem Narvaez. To zapobiegłoby późniejszej tragedii. Co prawda potem uratowała ją przed śmiercią na stryczku, ale można powiedzieć, że dziewczyna stała się godną następczynią Narvaez w irytowaniu widzów w tym serialu. Do tego Hershel wyznał prawdę o Damie matce, co też zupełnie nie poruszało, choć aktorzy starali się, jak mogli, aby wlać w to trochę serca.
W tym odcinku The Walking Dead: Dead City nie brakowało brutalnych i krwawych wydarzeń, mrocznych sytuacji oraz akcji. Natomiast sposób, w jaki to wszystko zostało przedstawione, pozostawia sporo do życzenia. Przyczyny tego należy szukać w miernym scenariuszu, w którym twórcy obierają błahe rozwiązania. Przynajmniej teraz trudno przewidzieć, jak potoczy się fabuła, bo wydawało się, że celem tego sezonu jest doprowadzenie do wojny między gangami Manhattanu a Nowym Babilonem. W obliczu tego, że jedna ze stron została rozgromiona, akcent zostanie położony gdzie indziej. Jeśli historia teraz oprze się na knowaniach Bruegela, to może te ostatnie odcinki nie rozczarują, a dostarczą pozytywnych emocji.
Poznaj recenzenta
Magda Muszyńska


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1975, kończy 50 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1976, kończy 49 lat

