The Walking Dead: Nowy świat – sezon 1, odcinek 8 – recenzja
The Walking Dead: Nowy świat znowu zaserwował dobry odcinek, który chwilami nawet emocjonował. Wyjawił również zaskakującą informację, która wywraca fabułę do góry nogami. Oceniam.
The Walking Dead: Nowy świat znowu zaserwował dobry odcinek, który chwilami nawet emocjonował. Wyjawił również zaskakującą informację, która wywraca fabułę do góry nogami. Oceniam.
Poprzedni odcinek The Walking Dead: Nowy świat zakończył się zaskakującym cliffhangerem, w którym bohaterowie odnaleźli martwego Tony’ego, a tuż obok Silas tkwił w głębokim szoku. W nowym epizodzie chłopak twierdzi, że nie pamięta, co się wydarzyło poza tym, że czuł gniew. Historia kręciła się wokół niego, napadów złości i zadecydowaniu, co grupa ma z nim zrobić. Przez większość czasu to interesowało, ale zabrakło w tym wszystkim elementu śledczego i podjęcia próby zrekonstruowania wydarzeń. Wtedy nie byłoby poczucia wybrakowania fabuły, bo bohaterowie zrobiliby wszystko, aby znaleźć dowody na niewinność Silasa lub wyjaśnienia przyczyn jego kolejnego szału w stylu Hulka. Celowo twórcy odwracali uwagę od tej kwestii retrospekcjami i wątpliwościami nastolatków. Fabuła zgrzytała, ale paradoksalnie zaowocowało to tym, że niespodzianka związana z Huck w końcówce odcinka się udała.
Retrospekcje, w których oglądaliśmy Silasa dość dobrze dynamizowały epizod, ponieważ krótkich scenek z jego przeszłości było wiele. Poznaliśmy kulisy wydarzenia, w którym bohater pobił na śmierć agresywnego ojca. Wcielający się w Silasa Hal Cumpston momentami grał całkiem nieźle, szczególnie gdy wpadał w morderczy szał. Także przy huśtawce przez chwilę udało mu się wyrazić jakieś emocje. Lecz przez większość czasu aktor był nijaki, bezbarwny i statyczny. Z jednej strony właśnie o to chodziło, żeby ta postać, będąc w szoku, zachowywała się tak apatycznie. Ale z drugiej strony aktorskie umiejętności Cumpstona są tak mizerne, że nic lepszego nie potrafi zagrać, więc w tym przypadku ta bezpłciowość okazała się jego atutem. Natomiast trzeba dodać, że wydarzenia z flashbacków były interesujące i chwilami dość makabryczne. Szkoda tylko, że były do bólu schematyczne.
Co ciekawe, w tym odcinku nie zabrakło emocjonujących momentów. Świetnie trzymały w napięciu przeplatające się sceny, gdy pusta zbliżała się do Silasa, a w retrospekcjach ratował matkę przed ojcem zamienionym w zombie, wpadając w szał. Do tej pory serial rzadko wzbudzał tego rodzaju emocje, ale twórcy poradzili sobie przy montażu i doborze odpowiedniej muzyki.
Również nie najgorzej wyszła scena, gdy Hope postanowiła pozbawić Eltona nadziei, że jego matka żyje. Młodzi aktorzy zagrali poprawnie, choć można było wycisnąć z tego wydarzenia więcej emocji. Natomiast raziła wybitnie naiwna postawa Eltona, który bezgranicznie wierzy w niewinność kolegi. Jasne, że podchodził do sprawy analitycznie i od psychologicznej strony, a także wspierał Silasa, co wzbudzało sympatię. Ale jego postanowienie, że pójdzie z nim, żeby chłopak nie czuł się odrzucony i ktoś w niego wierzył, jest zbyt idealistyczne. Tego rodzaju argumenty można nazwać dziecinnymi i nie przystoi to serialowi o kategorii wiekowej 16+.
Twórcy również uparcie kreują Iris na liderkę, która nie posiada żadnych cech takiej osoby. Aliyah Royale gra bardzo słabo, jest niewyraźna, a jej łzy w żaden sposób nie powodują wzruszenia. Na szczęście w tym odcinku postać męczyła mniej niż zwykle, bo po prostu pojawiała się na ekranie rzadko. Tak naprawdę to Hope nadaje się do roli liderki, mimo że w tym epizodzie mocno irytowała swoim postępowaniem.
Na koniec odcinka twórcy przygotowali niemałą niespodziankę. Okazało się, że Huck jest w zmowie z Elizabeth, która dodatkowo jest jej matką. Trzeba przyznać, że ta informacja szokuje, a do tego wywołuje kolejne pytania o to, jakie ma zadania i kto jest celem. Ponadto jeszcze z kimś współpracuje, co też ciekawi. Fakt, że szpieguje na rzecz CRM został dobrze ukryty przez twórców, a do tego sprawia, że Huck stała się kolejną antagonistką tego serialu.
Najnowszy odcinek The Walking Dead: Nowy świat był dobry, jak na ten serial. Nie imponował grą aktorską, ale fabularnie nawet interesował. Jednak scenariusz znowu był pisany na kolanie, bez pokuszenia się o oryginalność. Poza tym nie można zignorować tego, że nie dostaliśmy odpowiedzi, co się wydarzyło, gdy Silas dostał napadu złości, jakby to nie miało żadnego znaczenia. A do tego Percy zniknął, czym też twórcy się najwyraźniej nie przejęli. Natomiast nie zabrakło emocji i zaskoczeń, co podziałało pozytywnie na odcinek. Serial się polepsza i stał się w miarę znośny, co jest dobrą wiadomością przed finałem sezonu. Jeszcze nie jest wszystko stracone, aby z honorem zakończyć tę serię.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat