The Walking Dead: Nowy świat - sezon 2, odcinek 2 - recenzja
W nowym odcinku brakowało akcji i emocji, ponieważ twórcy postawili na rozwój fabuły. Widzowie nie dostali zbyt wielu odpowiedzi na dręczące ich pytania, ale przynajmniej zainteresowanie historią zostało podtrzymane. Oceniam.
W nowym odcinku brakowało akcji i emocji, ponieważ twórcy postawili na rozwój fabuły. Widzowie nie dostali zbyt wielu odpowiedzi na dręczące ich pytania, ale przynajmniej zainteresowanie historią zostało podtrzymane. Oceniam.
W końcu The Walking Dead: Nowy świat powolutku odkrywa karty. Dzięki temu, że Hope trafiła do placówki badawczej, widzowie mieli okazję dowiedzieć się więcej o Republice Obywatelskiej i ich celach. Zobaczyliśmy, że w ośrodku ludzie ciężko pracują nad poszukiwaniem przyczyn przemiany w zombie. Poznaliśmy istotę badań Leo, co wyjaśnia trzymanie pustych w laboratorium. To, co pokazano nam w tym odcinku, nie jest czymś, czego do tej pory nie moglibyśmy się domyślić, ale takie potwierdzenie też jest ważne. Stanowi pewnego rodzaju oficjalnie wprowadzenie do tej części fabuły i wątków, które najbardziej interesują w serialu. Nie chodzi o historię nastolatków, ale o całą organizację Republiki Obywatelskiej. Wydaje się, że rzeczywiście działa ona na rzecz ludzkości, ale jednocześnie skrywa dużo tajemnic. Bo z jednej strony chcą się pozbyć szwendaczy, ale z drugiej wybili społeczność z Omahy wraz z Kolonią Campus, z którymi byli w Sojuszu Trzech, co intryguje. A serial nareszcie zaczął dawać odpowiedzi.
Dlatego wątek Hope był najciekawszy w najnowszym epizodzie, mimo że nic się w nim nie wydarzyło. Widok placówki pełnej ludzi oraz odkrywanie jej zakamarków interesowało. Nawet żarcik twórców (zresztą nie jedyny w tym odcinku) z komórką na kable i mopa był zabawny. Natomiast bardziej chodziło o wprowadzenie postaci Masona, który miał wywrzeć pozytywne wrażenie kogoś przyjaznego dla Hope. Nie zabrakło także wspólnych scen Leo z córką, bo przecież o to w tej całej podróży chodziło. Nie były one wyjątkowo emocjonalne, ale ważne dla fabuły. W końcu oboje są manipulowani przez Elizabeth, która nawet Lylę zaangażowała do podtrzymania motywacji Leo, co leciutko zaskakiwało. Głównie dlatego, że chcieliśmy wierzyć, że jej intencje i uczucia są w stosunku do protagonisty w stu procentach szczere.
Do serialu powrócił Silas, który został włączony do projektu Republiki Obywatelskiej. I to też było interesujące, ponieważ pokazywało inną stronę badań oraz realizacji celów tej militarnej społeczności. W tym wątku również widzowie otrzymali kilka informacji, dlaczego wabią szwendaczy, a potem się ich pozbywają. Ale najbardziej istotną z nich było wprowadzenie Dennisa, który nie tylko odpowiada za młodzież zajmującą się eksterminacją pustych. Jest też powiązany z Jennifer i to prawdopodobnie w romantyczny sposób, co daje nowe możliwości w poprowadzeniu fabuły i pogłębienia tej postaci jeszcze bardziej. Choć Silas wrócił, to bardziej interesowało, co dzieje się wokół niego, a nie sam bohater, który jak zwykle nudził.
Więcej akcji oglądaliśmy w wątku Iris, która w poprzednim odcinku zabiła żołnierza Armii Republiki Obywatelskiej. Nie zabrakło w nim zombie, które bohaterka bardzo sprawnie nauczyła się eliminować kuszą. Powtórzył się motyw z wizją ściągania twarzy szwendacza z hełmu żołnierza Armii, żeby podkreślić to, że postać wie, że to oni stoją za śmiercią ludzi w Omaha. Wyglądało to znowu bardzo efektownie i makabrycznie. A jednocześnie miało pomóc pokazać, co też się dzieje w głowie tej bohaterki, bo Aliyah Royale ma ograniczone umiejętności aktorskie i nie potrafi oddać jej emocji. Dlatego też wojownicze zapędy Iris brzmią nieprzekonująco.
Z kolei sceny w domu Indiry, gdy pani podpułkownik przybyła sprawdzić, czy Felix i siostra Hope nie ukrywają się u niej, tylko trochę trzymały w napięciu. Udało się to osiągnąć, dzięki prostym sztuczkom stosowanym przez twórców z montażem i muzyką. I choć Elizabeth nie odkryła kryjówki Iris, Felixa i Willa jest niezwykle czujna. Wie, że stanowią oni zagrożenie dla jej misji oraz motywacji Leo. Nawet nie jest przekonana co do podrzuconych trupów na brzegu rzeki. Trzyma rękę na pulsie, dlatego jej postać może się podobać jako złoczyńca lub antybohaterka, która wykonuje rozkazy generała. W każdym razie na tle pozostałych aktorów Julia Ormond to prawdziwy skarb w tym serialu. Gra bardzo dobrze!
Najnowszy odcinek The Walking Dead: Nowy świat znowu nie zachwycił, ale przynajmniej fabuła powoli nabiera sensu. Nastolatkowie pomagają w odkrywaniu tego rozległego świata serialu. Twórcom udaje się podtrzymać minimalne zainteresowanie historią, choć wciąż wstrzymują się przed konkretnymi odpowiedziami. Mimo to epizod i tak należy ocenić jako nudnawy. Pozostaje czekać do następnego tygodnia z nadzieją, że wydarzenia okażą się ciekawsze, a akcja nabierze rozpędu. Nic innego nam nie pozostało.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat