The Walking Dead: The Ones Who Live - sezon 1, odcinek 3 - recenzja
Trzeci odcinek The Walking Dead: The Ones Who Live udowadnia, że zjednoczenie się Ricka i Michonne to tylko początek dramatycznej walki o miłość. Przeszkody się piętrzą, ale dzięki temu nie brakuje emocji.
Trzeci odcinek The Walking Dead: The Ones Who Live udowadnia, że zjednoczenie się Ricka i Michonne to tylko początek dramatycznej walki o miłość. Przeszkody się piętrzą, ale dzięki temu nie brakuje emocji.
W nowym odcinku The Walking Dead: The Ones Who Live twórcy w retrospekcjach wyjawili informacje dotyczące przeszłości Jadis oraz jej współpracy z Armią Republiki Obywatelskiej. Tak naprawdę potwierdziły one tylko domysły fanów serialu, którzy połączyli wcześniej fakty. W konfrontacjach Jadis z Rickiem to Pollyanna McIntosh błyszczała. Aktorka potrafi sprawić, że jej postać wywołuje mieszane uczucia. Była przenikliwa, pewna siebie, ale też całkowicie nieodgadniona i nieprzewidywalna. Jednocześnie powoduje pewnego rodzaju rozbawienie – i to nie tylko ze względu na idiotyczne fryzury, co również odnotował Rick. Trudno powiedzieć, czy budzi sympatię, czy niechęć. Wiemy jedno – stanowi zagrożenie dla powrotu Grimesa i Michonne do domu. I jest to odczuwalne.
McIntosh bawi się swoją rolą, dzięki czemu jej postać jest dziwna, barwna i przekonująca. Tego nie można powiedzieć o Andrew Lincolnie, który wydaje się bardzo spięty. Nie potrafi odnaleźć się w roli nieco odmienionego Ricka. Ma jednak przebłyski – gdy odgryzł się Jadis albo gdy niespodziewanie dwa razy naskoczył na Michonne. Ale co z tego, skoro Danai Gurira bez wypowiadania żadnych słów miażdży go wzrokiem? Aktorka potrafi znakomicie pokazać siłę, a jednocześnie też wrażliwą stronę kobiety. Do zdeterminowanej i zaciekle walczącej Michonne jesteśmy przyzwyczajeni, ale w tym spin-offie imponuje to, że Gurira wlewa tyle serca w swoją postać. Bohaterka wzruszyła się, gdy spotkała artystę, który narysował jej portret z Judith. Twórcy starali się jakoś wyjaśnić ten motyw z rysunkami na ekranach, ale pomysł wydaje się nietrafiony. Wracają do Guriry – nie musi tłumaczyć widzom, co chodzi po głowie Michonne, bo te emocje widzimy na jej twarzy i odczuwamy je razem z nią.
W odcinku nie zabrakło też zombie, z którymi musieli się rozprawić główni bohaterowie. Obejrzeliśmy kilka makabrycznych ujęć. Dobrze, że ten element grozy wciąż jest obecny w serialu, bo genialna charakteryzacja oraz bardzo dobre efekty specjalne robią wrażenie. Sporo akcji dostaliśmy w końcówce, gdy postacie przeniosły się w Góry Kaskadowe (zostały one wspaniale sfilmowane!). Dreszczyku emocji dostarczyła sytuacja ze sprzętem ARO, którym Rick i "Dana" przebijali się przez hordę. Chwilę niepewności zapewniła scena, gdy Thorne mierzyła z broni w Michonne, ale Grimes zapobiegł jej śmierci.
Z kolei większe napięcie odczuwało się we wcześniejszej scenie konfrontacji Thorne z Michonne, gdy ta pierwsza szykowała się do ataku nożem, a Rick za jej plecami był gotowy ją zastrzelić. Emocjonowała również próba ucieczki z ośrodka, gdy Grimes przetarł szlak dla żony, aby ta mogła odpłynąć kajakiem. Warto pochwalić bagienną scenografię, ponieważ była niebywale klimatyczna. Z kolei Republika Obywatelska prezentuje się jak miasto tętniące życiem, a nie jak sztuczna inscenizacja (a tak było w przypadku Wspólnoty w The Walking Dead).
Scenariusz tego odcinka jest dość nietypowy, ponieważ w kilku scenach dialogi między postaciami na moment przekształcały się w monologi jednego bohatera. Tyczy się to głównie Ricka, który często jest jedynie biernym słuchaczem. Była też scena, w której Michonne wysłuchiwała tyrad Grimesa, torpedując go spojrzeniem. Nie do końca mi to odpowiadało, ale przynajmniej aktorzy mogli wykazać się swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami. Pod tym względem mam drobne zastrzeżenia co do Lesley-Ann Brandt, która wciela się w Thorne. Widać, że się stara nadać swojej bohaterce charakter, autorytet i siłę, ale na tle Michonne Guriry wypada po prostu blado.
Trzeci odcinek The Walking Dead: The Ones Who Live wciąż utrzymuje dobry poziom. Ta miłosna historia rzeczywiście angażuje – Rick i Michonne ogromnie się kochają, ale ich relacja jest burzliwa ze względu na okoliczności, w jakich się znaleźli. Szczerze kibicujemy tej parze, aby przezwyciężyli wszystkie przeszkody – nawet tę związaną z wysokością, gdy wyskoczyli z lecącego helikoptera. To ciekawy cliffhanger! Fabuła niezmiennie intryguje, a teraz będziemy czekać na dalszy ciąg z jeszcze większą niecierpliwością.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat