Treadstone: sezon 1 - recenzja
Treadstone to serial USA Network dziejący się w świecie znanym z filmów o losach Jasona Bourne'a. Oceniam 1. sezon.
Treadstone to serial USA Network dziejący się w świecie znanym z filmów o losach Jasona Bourne'a. Oceniam 1. sezon.
Bohaterami serialu Treadstone są inni agenci należący do tytułowego programu, z którego wywodził się Jason Bourne. Te wyszkolone maszyny do wykonywania niebezpiecznych misji są nazywane cykadami i z niejasnych przyczyn zaczynają się budzić w różnych zakątkach świata. CIA stara się zapanować nad kryzysem i odkryć, kto stoi za aktywowaniem agentów do swoich własnych celów. Jednak obudzone cykady w większości nie chcą wykonywać rozkazów, tylko odzyskać własne, normalne życie. Wśród nich znajdują się były pracownik platformy wiertniczej Doug McKenna oraz mieszkanka Korei Północnej, SoYun.
Niestety największym problemem tego serialu jest słabo prowadzona intryga. Po prostu scenarzyści nie potrafią połączyć poszczególnych wątków w zgrabną całość. Przez to przez cały czas miałem wrażenie, jakbym oglądał kilka produkcji w jednej. Niektóre wątki kompletnie nie pasują do innych lub wydają się zupełnie niepotrzebne w tej historii, bo tylko wprowadzają narracyjny chaos. Niestety mam wrażenie, że chęć wprowadzenia przez twórców wielu postaci do tego serialu poskutkowała tym, że otrzymaliśmy fabularny miszmasz, który w pewnych momentach bez ładu i składu się na siebie nakłada. O wiele lepiej byłoby wprowadzić góra trzy główne postacie agentów, wokół których można by było zbudować spójną historię. Niestety tutaj tak się nie stało. Szkoda, bo ta historia ma ogromny potencjał, który wykorzystano połowicznie. Dobrym przykładem tego jest moment, w którym zatrzymała się akcja. Miałem wrażenie, że do końca sezonu brakuje jakichś dwóch odcinków, które gdzieś zagubiły się w montażu. Trochę przeszkodzono mi w środku historii. Mam nadzieję, że w 2. sezonie (jeśli oczywiście będzie) zostanie to naprawione.
Nie wszystkie wątki są równe w tym serialu. Mamy kilka naprawdę dobrych ze sporym polem do rozwoju. Natomiast niektóre wydają się gdzieś biec obok całej historii. Jako najlepsze wyróżniłbym tutaj wątki Douga i SoYun. Szczególnie historię bohaterki oglądało mi się bardzo dobrze, jej wątek został poprowadzony najlepiej ze wszystkich. Świetne motywacje, ciekawe zwroty akcji i należycie zachowany łańcuch przyczynowo-skutkowy świadczą o tym, że scenarzyści naprawdę popracowali nad tym elementem opowieści. Podobnie u Douga, bo tak samo jak u SoYun czuć emocjonalną stawkę drogi tego agenta. Nie ma tutaj czystego stawiania na akcję, która przykryje historię, McKenna w interesujący sposób rozwija się jako człowiek na przestrzeni poszczególnych odcinków. Wyróżniłbym na plus jeszcze wątek Tary, choć tutaj twist fabularny z nią związany był oczekiwany od początku, ponieważ zwykłej dziennikarce nie powierza się tak niebezpiecznego zadania. Natomiast na spory minus lądują u mnie dwa elementy fabuły. Przede wszystkim ten dotyczący Bentleya i Petry na dwóch planach czasowych. Samo prowadzenie tego wątku było słabe, ponieważ nawet nie postarano się zbudować zgrabnego pomostu między planami czasowymi i pozostawiono nas w dziwnym miejscu z tym wątkiem. Jeszcze ten aspekt z 1973 roku oglądało się nawet nieźle, ale już ten ze współczesną Petrą był kompletnie prowadzony po macoszemu, a twórcy nie chcieli nam niczego w nim wytłumaczyć. Dlatego cliffhanger z pojawieniem się starszego Bentleya nie zrobił na mnie wrażenia. Drugim wątkiem na minus jest ten z Edwardsem i Haynesem. Myślałem, że panowie dokończą swoje śledztwo, jednak ten element fabuły został zakończony w najgłupszy możliwy sposób, pozostawiając ogromny niedosyt, szczególnie po śmierci Haynesa.
Jednak wiele niedociągnięć w tym serialu rekompensują doskonale zrealizowane sceny akcji i sekwencje walk. Tak naprawdę każda choreografia pojedynków jest tutaj prawdziwym majstersztykiem, nieważnie, czy mamy do czynienia z bardzo rozbudowaną sekwencją walki z kilkoma przeciwnikami, czy po prostu starciem jeden na jeden w zamkniętym pomieszczeniu. Twórcy choreografii wznieśli się tutaj na wyżyny kreatywności, gdyż w scenach używają wszystkiego, od przedmiotów z otoczenia służących jako broń (taca, butelki itp.) przez popisy sztuk walki po niesamowite sceny strzelanin, pościgów czy parkouru. Mam tutaj kilku faworytów, choć tak jak wspominałem wszystkie sekwencje akcji są tutaj na naprawdę wysokim, wręcz mistrzowskim poziomie. Pierwszą z moich ulubionych scen jest sekwencja ucieczki Bentleya z laboratorium z początku serialu, kolejną pojedynek SoYun z przeciwnikami w seulskim klubie, a ostatnią "spacer" Douga po magazynie, w którym zabija swój cel. Wszystkie te sekwencje to klasa sama dla siebie, znakomite połączenie choreografii walk z innymi elementami.
Treadstone to serial z dużym potencjałem na świetną historię, który jednak nie został w pełni wykorzystany. Na szczęście pod względem scen akcji produkcja USA Network to prawdziwe mistrzostwo. Gdyby jeszcze to szło w parze z dobrą opowieścią, to byłby świetny projekt, a tak jest tylko niezły.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat