Trent - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 25 stycznia 2024Trent to odpowiedź na zapotrzebowanie wszystkich stęsknionych za klasyczną przygodą z tradycyjnym i praworządnym protagonistą na pierwszym planie.
Trent to odpowiedź na zapotrzebowanie wszystkich stęsknionych za klasyczną przygodą z tradycyjnym i praworządnym protagonistą na pierwszym planie.
Choć komiks Trent często porusza tematy kryminalne nasycone przemocą, emanuje on również wielkim ciepłem. Kierunek fabuły nawet w najmroczniejszych zakątkach zawsze zmierza w stronę nadziei i dobra. To główny bohater, Philip Trent, konstabl kanadyjskiej Policji Konnej, nadaje tej historii swoisty charakter. Mamy tu do czynienia z klasyczną postacią literacką, wyposażoną w niezachwiany kompas moralny, który stanowi jej tarczę w świecie, gdzie zło jest powszechne. Mimo naiwności dziecka Trent potrafi rozróżnić dobro od zła i zawsze spieszy z pomocą potrzebującym, nie bacząc na własne potrzeby. Odważnie walczy z niegodziwością, za co z czasem zostaje wynagrodzony przez los. Podczas lektury bardzo szybko zaczynamy sympatyzować z bohaterem i angażujemy się emocjonalnie w jego życie zawodowe i osobiste.
Autorami komiksu o poczciwym konstablu są Leo (rysunki) i Daniel Jacquette Rodolphe (scenariusz). Artyści współpracowali ze sobą wielokrotnie. Stworzyli dobrze oceniane dzieła, takie jak Namibia, Kenia czy Centaurus. Trent w swojej klasycznej formie nieco odbiega od tego, z czego tandem słynie, ale z drugiej strony literacko i wizualnie wciąż mamy do czynienia z najwyższą jakością. Komiks wydany właśnie w Polsce przez Lost in time skupia wszystkie historie o Trencie i (co jest już standardem w przypadku tego wydawnictwa) od strony formalnej prezentuje się wyśmienicie. Wielki tom w twardej oprawie z pewnością stanie się ozdobą każdej kolekcji, choć oczywiście jego przeznaczeniem nie jest jedynie funkcja dekoracyjna. Trent zawiera szereg opowieści z gatunku przygody i kryminału, będących dowodem na to, że literatura nie musi zawsze uciekać się do postmodernistycznych zabaw z treścią, żeby zaprezentować interesującą historię.
Poszczególne rozdziały połączone są wątkiem obyczajowym związanym z życiem uczuciowym głównego bohatera, ale każda sprawa ma autonomiczny charakter i zyskuje swoje rozwiązanie w ramach pojedynczej opowieści. Historie pozbawione są szybkich momentów akcji, szokujących cliffhangerów czy wprawiających w konsternację udziwnień. Mimo to wszystkie zawarte w komiksie fabuły są bardzo interesujące i trudno wskazać tę, która znacząco odstaje poziomem od pozostałych. Rodolphe potwierdza swój wielki kunszt scenopisarski – w ramach, wydawać by się mogło, zużytej konwencji tworzy zaawansowane fabularnie historie, pełne głębokich postaci i łączących ich wiarygodnych relacji. To naprawdę proza najwyższych lotów, jeśli chodzi o konwencję przygodową. Każdy fan klasyki z tego gatunku będzie usatysfakcjonowany.
Autorzy korzystają zarówno z dobrodziejstw westernów, jak i hemingwayowskiej sztuki spod znaku człowiek kontra natura (choć protagonista nie ma w sobie nic z hemingwayowskiej wizji prawdziwego mężczyzny). Niektóre opowieści mają drugie dno i kilka płaszczyzn fabularnych. Inne to proste historie, w których dwójka ludzi próbuje po prostu przeżyć na odludziu. Bardzo ciekawie wypadają też postacie, które Trent spotyka na swojej drodze. Często konstabl jest jedynie milczącym świadkiem dramatycznych losów innych bohaterów, prowadzonych przez życie na skraj desperacji. Świetnie wypadają wątki z udziałem młodego, zagubionego rewolwerowca-poety lub starego strzelca, prześladowanego przez widmo własnej śmierci. Uroku komiksowi dodają również motywy romantyczne, mimo że dość naiwne i mało finezyjne, doskonale wpasowane w konwencję i przystające do tak czystej moralnie postaci, jaką jest Philip Trent. Poza tym trudno nie kibicować rodzącemu się uczuciu między głównym bohaterem i jego wybranką. Tej dwójki po prostu nie da się nie lubić.
Trent wyróżnia się też od strony wizualnej. Komiks pełen jest pięknie narysowanych pejzaży i krajobrazów. O ile projekty postaci nie są zbyt imponujące, to ich otoczenia już tak. Leo wspaniale oddaje ówczesny dziki świat. Nasz bohater wiele podróżuje – odwiedza zarówno niedostępne dla człowieka miejsca, jak i wielkie, zróżnicowane kulturowo aglomeracje. Ilustrator bardzo szczegółowo oddaje charakterystykę architektury czy ubiorów. Oczywiście na pierwszym planie jest przyroda. Flora i fauna, zmieniający się klimat – wszystko to w komiksie jest odpowiednio zaakcentowane i prezentuje się wyśmienicie. To kolejny komiks od Lost in time, który może pełnić funkcję nie tylko literacką, ale i cieszy oko świetnymi wizualiami.
Trent będzie zaskoczeniem dla wielu fanów komiksów. W czasach, gdy na topie (zarówno artystycznie, jak i rozrywkowo) jest intertekstualne łamanie form gatunkowych, Trent idzie na przekór tym tendencjom i prezentuje klasyczną opowieść przygodową. Komiks imponuje świetnym scenariuszem, dzięki czemu to, co w innym przypadku mogłoby być tylko kliszą, tutaj błyszczy. Pozycja godna polecenia każdemu, niezależnie od preferencji gatunkowych. Dowód na to, że dobra opowieść obroni się niezależnie od formy podania.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat