Trudne sprawy [PRIMA APRILIS]
W 1052 odcinku M jak miłość twórcy serialu po raz kolejny pokazują, że w polskiej telewizji nie ma na nich mocnych. Emocje - tak jednym słowem można podsumować to, co widz mógł ujrzeć na ekranie.
W 1052 odcinku M jak miłość twórcy serialu po raz kolejny pokazują, że w polskiej telewizji nie ma na nich mocnych. Emocje - tak jednym słowem można podsumować to, co widz mógł ujrzeć na ekranie.
Zaczyna się spokojnie, bo od spraw rodzinnych. Jak zresztą doskonale wszyscy wiedzą, rodzina jest w serialu najważniejsza. Nic w tym dziwnego, wszak twórcy wzorowali się na prawdziwych epopejach i klasykach gatunku, jak chociażby "Dynastia". Ten stan rzeczy najlepiej odzwierciedlają postacie nestorów rodu: Lucjana i Basi. Widać zresztą pewne nawiązania do Ojca Chrzestnego, ale twórcy w oficjalnych materiałach wspominać o tym nie chcą. Na ten trop naprowadza nas jedynie cliffhanger w formie tajemniczego telefonu Lucjana do córki. Najprawdopodobniej będzie mogła powrócić do rodziny, zajadać się pierogami razem z innymi i słyszeć, co dzieje się w Grabinie. Motyw powrotu córki marnotrawnej dosyć często widzimy w kinie, ale w polskich serialach już rzadziej. Gdy dodamy do tego księdza, wiemy, że dzieło Coppoli było swego rodzaju inspiracją.
Nie jedyną zresztą. Odcinek aż kipi od nawiązań do współczesnych popkulturowych tworów. Ot, wystarczy spojrzeć na zmagania młodych. Marcin, czyli polski Chuck Bass, poznaje dziewczynę swojego brata - Agatę. Potem zaś sam jedzie do siedziby głównego capo di tutti capi, czyli wspomnianej już Grabiny. Tam prosi o wybaczenie największą miłość swojego życia. Jest to zresztą moment najbardziej ekscytujący, gdyż swoją kontynuację ma na drodze. A jak wszyscy fani wiedzą, na drodze zginęła Hanka - śmiercią tragiczną i iście bestialską. Przez chwilę robi się gorąco, samochód nie odpala, widz zaciska piąstki, ale na szczęście wszystko kończy się pocałunkiem i spoliczkowaniem.
[video-browser playlist="634540" suggest=""]
Paweł również nie ma łatwego życia. Najbardziej niesforny z całej familii Mostowiaków odnalazł wreszcie miłość swojego życia (kolejną), która w dodatku ma córkę (była w pakiecie!). Na szczęście Paweł jest rodzinnym gościem i kocha dzieci, a dzieci kochają jego. Po kilku kłótniach i wyznaniach miłości jedzie do Grabiny przedstawić swoją nową rodzinę dziadkom.
Oczywiście pojawia się kilka innych, równie ważnych wątków, jak chore dziecko, sparing przed obiadkiem, ojciec Basi (nowa córka Pawła, którą otrzymał w pakiecie z miłością swojego życia) i kupno konia prawie wyścigowego przez dziadka (Artur Barciś niczym Frank Underwood wszystkimi manipuluje - poza wnukami, które manipulują nim). Wielki szacunek dla scenarzystów, którzy tak umiejętnie szafują wątkami, że na wszystko wystarcza czasu. Podczas gdy twórcy chociażby Arrow ledwo mieszczą się w 40 minutach, M jak miłość pokazuje wszystko: od spraw najmniej ważnych po te najbardziej istotne. I czasu nie brakuje!
A ileż w tym metaforyki! Grabina niczym Arkadia, a przy okazji siedziba główna głowy całej rodziny (Lucjana) i jego prawej ręki (Barbary). Grabina jest centralnym punktem akcji - gdy kogoś tam nie ma, to wiemy, że zaraz się pojawi. Patrząc na wymianę aktorów, ich odmłodzenie, można śmiało stwierdzić, że telewizja idzie z duchem czasu. Jak na dłoni widać nawiązania do Plotkary i 90210, ale i dla fanów Żony idealnej oraz Chirurgów się coś znajdzie. Bo M jak miłość to serial dla każdego - istne arcydzieło stworzone dla widza. Ten odcinek tylko to potwierdza.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat