„UnREAL”: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
"UnREAL" opowiada o kulisach tworzenia programu reality i ludziach, którzy sprzedaliby swoje dusze, żeby dać widzom to, czego od tego typu produkcji oczekują: szokujące zwroty akcji, seks czy emocjonalne kłótnie. Nowy serial stacji Lifetime to jednak tylko z pozoru płytka opowiastka. Pilot udowadnia, że ma on do zaoferowania znacznie więcej.
"UnREAL" opowiada o kulisach tworzenia programu reality i ludziach, którzy sprzedaliby swoje dusze, żeby dać widzom to, czego od tego typu produkcji oczekują: szokujące zwroty akcji, seks czy emocjonalne kłótnie. Nowy serial stacji Lifetime to jednak tylko z pozoru płytka opowiastka. Pilot udowadnia, że ma on do zaoferowania znacznie więcej.
„UnREAL” to jeden z tych seriali, które na pierwszy rzut oka zapowiadają się tragicznie, ale w ostatecznym rozrachunku okazują się mile zaskakiwać. Kto by pomyślał, że historia oparta na reality show w stylu „Kawalera do wzięcia” („The Bachelor”) może okazać się całkiem kompleksowa i niezwykle wciągająca. Taki właśnie jest pierwszy odcinek, w którym ekipa programu pt. „Everlasting” kręci premierową odsłonę nowego sezonu, w którym rozpuszczony brytyjski bogacz zamieszka w pięknej willi z grupą kobiet walczących o jego względy.
Pewnie myślicie, że zaraz napiszę o jakimś mordercy grasującym na planie i zabijającym piękne panie jedna po drugiej. Nie, nic z tych rzeczy. Będziemy tu śledzić rozwój sytuacji i miłosne wybory kawalera z perspektywy producentów czających się za kulisami - i to jest w tym wszystkim najbardziej ciekawe.
Show kradną w „UnREAL” dwie aktorki, które obsadzono znakomicie w głównych rolach. Constance Zimmer („House of Cards”) może się wyszaleć, grając Quinn King, prowadzącą produkcję „Everlasting” i osobę, którą wielu mogłoby nazwać ucieleśnieniem diabła. Ona zna na wylot najgorsze cechy amerykańskiej widowni i jej płytkie pragnienia bazujące na czerpaniu przyjemności z nieszczęść innych. A więc nieważne, że trzeba zrobić coś obrzydliwego, rasistowskiego czy moralnie odpychającego – jeśli przełoży się to na wysoką oglądalność, taki ruch dostaje zielone światło.[video-browser playlist="706298" suggest=""]
Quinn ma pod sobą grono producentów, których jedynym zadaniem jest manipulowanie uczestnikami w taki sposób, aby wydobyć z nich reakcje mogące osiągnąć powyższy cel. Dodatkowe bonusy zostaną przyznane tym, którzy sprowokują bijatykę, telefony na policję czy sceny nagości. Ekspertką we wpływaniu na członków obsady jest Rachel (świetna Shiri Appleby), która jednak – w przeciwieństwie do swojej szefowej – nie wykonuje swojej pracy jedynie dla kasy i jest świadoma faktu, że jej działania mogą być naprawdę krzywdzące. Jest przeraźliwie dobra w tym, co robi, ale daje jej to w kość. Rozpoczyna nowy sezon po załamaniu nerwowym, które przeszła podczas finału poprzedniej serii. Producenci maja na nią haka, co przekłada się na problemy z prawem.
Rachel jest więc w pułapce, ale to nie oznacza, że jest bez wyjścia. Już pilot pokazał, że ma ona wystarczające umiejętności, aby subtelnie sabotować „Everlasting” i działania Quinn. Ma moc, aby doprowadzić ten okropny, choć niezwykle popularny program do upadku. To jeden z tych elementów, które sprawiają, że „UnREAL” robi tak świetne wrażenie. Walka Rachel z samą sobą zapowiada się pasjonująco, choć trudno stwierdzić, czy z tej batalii zwycięsko wyjdzie ta dobra, czy ta zła strona bohaterki.
Czytaj również: Premiery seriali – lato 2015
Serial Lifetime sprawdza się na kilku płaszczyznach – jest z jednej strony porządnie zrealizowaną i wciągającą rozrywką, ale także interesującym społecznym komentarzem i satyrą na dzisiejszy przemysł telewizyjny. Produkcja zaliczyła bardzo solidne otwarcie i należy jej się spory kredyt zaufania. To może być niespodziewany hit.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat