Vanquish: czyli ostra jazda - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 22 października 2010"Vanquish" to druga gra młodego studia Platinum Games. Tym razem mamy do czynienia z trzecioosobowym shooterem, osadzonym w futurystycznym świecie. Czy twórcy genialnej "Bayonetty" po raz kolejny dali radę?
"Vanquish" to druga gra młodego studia Platinum Games. Tym razem mamy do czynienia z trzecioosobowym shooterem, osadzonym w futurystycznym świecie. Czy twórcy genialnej "Bayonetty" po raz kolejny dali radę?
Niesamowite tempo i zawrotna akcja… kończą się, zanim na dobre się zaczęły. Tak można jednym zdaniem podsumować "Vanquish". Gra pomimo niezłych recenzji spotkała się z szeroką krytyką za krótki czas, w jakim można ją ukończyć. Mnie osobiście zachwyciła swoją nieustanną akcją i szaleńczym rytmem, od którego można dostać niezłej zadyszki siedząc wygodnie na kanapie. Dzieje się naprawdę dużo, ciekawie i na nudę nie ma miejsca.
Akcja gry rozgrywa się w futurystycznych realiach. Stany Zjednoczone wysyłają specjalny oddział DARPA, który ma za cel odzyskać technologię zajętą przez Rosjan. Postacią, którą przyjdzie nam poruszać się w grze, jest Sam Gideon – jeden z żołnierzy amerykańskiej jednostki, wyposażony w super-zaawansowaną broń. Kluczowym elementem jego wyposażenia jest turbodoładowany kombinezon. Fabuła niestety nie jest porywająca, a nawet można powiedzieć, że ogranicza się do minimum. Oto uczestniczymy w znanym od dawna konflikcie Rosji i USA, a naszym zadaniem jest dotrzeć do celu niszcząc wszystko po drodze.
Uboga warstwa fabularna jednak nie przeszkadza, ponieważ gra nie nudzi nam się ani na chwilę. Mimo że technicznie rzecz biorąc jest shooterem, ma bardzo wiele wspólnego ze slasherami, z których Platinum Games słynie. Możemy z łatwością znaleźć podobieństwa do "Bayonetty", a także najnowszego ich dzieła - "Metal Gear Rising: Revengeance". Dynamika jest naprawdę niesamowita; akcja rozgrywa się w tak zawrotnym tempie, że może przysporzyć gracza o szybsze bicie serca. Atak przeprowadzany jest z każdej możliwej strony, wrogowie chowają się za zasłonami, ale nacierają bardzo agresywnie. Mimo wartkiej akcji, taktyka charakterystyczna dla "Rambo" nie wróży nam sukcesu. My również musimy chować się za zasłonami i rozważnie oraz błyskawicznie konstruować strategię eliminacji wrogów. Najważniejsze w walce jest użycie specjalnego kombinezonu Sama, wyposażonego w turbo dopalacz, który jest głównym składnikiem nadającym grze dynamiki. Dzięki niemu mamy możliwość szybkiego przemieszczania się z pozycji na pozycję, a także wykonywania precyzyjnych ostrzałów przeciwnika w trybie slow motion. Dlatego też najważniejsze jest umiejętne zarządzanie paskiem energii kombinezonu - jeśli ten się wyczerpie, możemy zostać łatwo pokonani z dwóch powodów. Po pierwsze, nie możemy błyskawicznie zmieniać pozycji, więc przeciwnicy szybko nas otoczą. Po drugie, kombinezon jest swojego rodzaju tarczą ochronną. Jeśli otrzymamy krytyczne obrażenia, automatycznie włącza nam się slow motion i wyczerpuje energia. Daje nam to czas na ucieczkę lub wykończenie przeciwnika. Giniemy otrzymując kolejne obrażenia po wyczerpaniu energii stroju.
W grze nie ma specjalnie wielu broni, ale mamy w czym wybierać. Od lekkich karabinów, przez ciężkie, po shotguny, wyrzutnie rakiet i kilka innych udziwnionych, futurystycznych wersji spluw. Bronie ulepszamy znajdując na mapach upgrade’y (trzeba to zrobić od razu). Możemy sami zdecydować, którą broń chcemy rozwinąć, ale musimy ją mieć w aktualnym ekwipunku. Drugim sposobem usprawnienia broni jest znalezienie jej na mapie, podczas gdy mamy taką samą w ekwipunku i ma ona pełny magazynek. Maksymalne ulepszenie broni może trochę potrwać, dlatego najlepiej jest zawęzić ich listę do swoich ulubionych, które zazwyczaj mamy pod ręką. W jednym momencie broni możemy mieć tylko 4, ale jeden slot zajmują granaty, ograniczając nam miejsce do 3 wolnych. Moim zdaniem w jednym slocie dobrze jest mieć zawsze tą samą, ulubioną broń, a w pozostałych dobierać aktualnie znajdowane na mapie.
Walki z bossami są ciekawe, a każdy z nich inny. Zazwyczaj są to wielkie mechy przekraczające naszą wielkość od kilku do kilkunastu razy. W walce z nimi trzeba jeszcze sprytniej korzystać z naszego dopalacza. Najczęściej kluczem do zwycięstwa jest szybka zmiana pozycji, unikanie wrogich pocisków i ostrzeliwanie słabych punktów przeciwnika. Bossowie są zróżnicowani; nie uświadczymy dwa razy podobnych pojedynków, chociaż poziom trudności za każdym razem będzie dosyć wysoki.
Grafika utrzymana w futurystycznej stylistyce może nie powala nas na kolana, ale jest dobra. Tekstury są ładnie wykończone, wszystko wczytuje się na bieżąco. Nie zaobserwowałem żadnych spadków płynności gry. Na wyróżnienie zasługuje animacja, jaka towarzyszy zmianie broni. "Wyrastają" one z naszego kombinezonu w bardzo efektowny sposób. Wraz ze zmianami w rozgrywce zmienia się także otoczenie. W trakcie grania przyjdzie nam walczyć w ciasnych pomieszczeniach, otwartych przestrzeniach, na froncie wojennym czy podczas pościgu statkami kosmicznymi. Grafika płynnie się zmienia i świetnie pasuje do aktualnych zdarzeń. Do kotłującej się akcji dopasowana jest także elektroniczna muzyka pokręcająca atmosferę.
Wadą gry jest krótki czas, jaki przyjdzie nam się nią cieszyć. Realne jest ok. 6-7 godzin czystej rozgrywki. Nie jest to dużo, ale warto zauważyć, że w tej grze tempo nie zwalnia ani na moment. Zabawę dodatkowo wydłuża nam to, że tytuł do łatwych nie należy, więc często przyjdzie nam zginąć i cofać się do checkpointów. Najsłabszym elementem jest moim zdaniem płytkość fabuły, a właściwie jej brak. To shooter akcji i można zrozumieć, że wątek fabularny nie musi być na miarę "Metal Gear Solid", ale wartością dodaną byłoby poprowadzenie historii w taki sposób, by można było się w grę wczuć przynajmniej odrobinę.
Mimo krótkiej rozgrywki każda jej minuta jest w stu procentach wykorzystana. Ekipa Platinum Games wycisnęła te 7 godzin do ostatniej sekundy. Krytykujący czas gry zazwyczaj nawet nie włożyli jej do napędu i nie mieli okazji przekonać się o jej fantastycznym gameplayu. Jeśli już ktoś zdecyduje się na "Vanquish", na pewno nie pożałuje, a nawet będzie do niego wracał. Polecam szczególnie dla lubiących ostrą jazdę bez trzymanki.
Plusy:
+ Akcja, akcja i jeszcze raz akcja
+ Trudna, wymagająca rozgrywka
+ Zróżnicowanie przeciwników, poziomów, bossów
Minusy:
- Warstwa fabularna ograniczona do minimum
- Czas gry… przydałoby się 2-3 godziny więcej
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaPoznaj recenzenta
Filip KrzystanekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat