What If...? - sezon 1, odcinek 1 - recenzja
Data premiery w Polsce: 11 sierpnia 2021What If...? (A gdyby...?) to pierwszy serial Marvel Studios w ramach MCU. Opowiada alternatywne historie z równoległych rzeczywistości. Na pierwszy ogień idzie opowieść o Stevie Rogersie i Peggy Carter.
What If...? (A gdyby...?) to pierwszy serial Marvel Studios w ramach MCU. Opowiada alternatywne historie z równoległych rzeczywistości. Na pierwszy ogień idzie opowieść o Stevie Rogersie i Peggy Carter.
A gdyby...? zaczyna się klimatycznym wstępniakiem z narracją Obserwatora (w tej roli Jeffrey Wright), co dobrze i czytelnie wprowadza widzów w multiwersum i alternatywne rzeczywistości równoległe. Jedna decyzja w danym momencie może całkowicie zmienić bieg wydarzeń i stworzyć zupełnie inną linię czasową. Trafnym wyborem okazało się wzięcie na pierwszy ogień historii z filmu Captain America: Pierwsze starcie z alternatywnym twistem. W kluczowym momencie to Peggy dostaje serum superżołnierza, a Steve zostaje superbohaterem innego rodzaju.
Twórcy, snując tę historię, czerpią ze znanego nam pierwowzoru, by co chwilę pokazywać twist kierujący historię w inną stronę. Ciekawe jest to, że ogólne podstawy są te same, ale oparto je na zasadzie odwróconych ról. To zarazem stanowi o wadzie, bo tym samym twórcy zamykają furtkę na kreatywność i pokazanie innych kierunków, więc po prostu odtwarzają określone punkty z Peggy w roli głównej. Jest w tym jednak trochę detali, które odseparowują to od filmowego odpowiednika. Peggy Carter wspierała Steve'a w filmie, ale nigdy nie była w bezpośredniej akcji, tak jak Rogers w tej alternatywnej historii. Jego Hydra Stomper to pomysłowa i efektowna alternatywa dla Iron Mana, która świetnie wpisuje się nie tylko w konwencję MCU, ale też w całą historię. Nikt nie tworzy tutaj perspektywy, że Steve chce skraść superbohaterską chwałę Peggy. Bardziej staje się jej partnerem i przyjacielem. A to idealnie współgra z budową romansu odwołującego się do obiecanego tańca. W takim drobnych momentach twórcom udaje się pobudzić emocje działające na tej samej zasadzie, jak w kinowych filmach. Choć widzimy inne wersje Peggy i Steve'a, to nadal mamy wrażenie, że to bohaterowie, których znamy i kochamy. Wisienką na torcie stają się problemy, z którymi Peggy – jako kobieta żyjąca w latach 40. XX wieku – musi się zmierzyć. Serum superżołnierza nie sprawia, że wszyscy od razu jej zaufają w boju i jest to dość wiarygodnie przedstawione.
Marvel Studios tworzy What If...? w sposób, który pozwala uniknąć nazywania tego serialu kreskówką. Wciąż jest to animacja, ale jej styl, wizualny splendor i widowiskowość nie przypominają kreskówek dla dzieci, które Marvel Television robił w ostatnich latach. Animacja służy tutaj za narzędzie opowiadania historii i wygląda to dobrze, efektownie, a w scenach akcji bardzo widowiskowo. Ten pierwszy moment, gdy Peggy z tarczą idzie na wojaków HYDRY, może się podobać. Twórcy nadal trafiają w kategorię wiekową MCU, ale ten odcinek nie stroni od bezpardonowego zabijania. Takim sposobem udaje się zachować bardziej uniwersalną konwencję, która idealnie odpowiada temu, co znamy z kinowych filmów i seriali MCU. W tym leży klucz do sukcesu, bo dzięki temu What If...? dostarcza oczekiwanych wrażeń, nie pozostawiając niedosytu.
Mimo tego spokojnego i w dużej mierze oczekiwanego odcinka, czegoś jednak w What If...? brakuje. Epizod ogląda się dobrze, wszelkie niuanse historii są odpowiednie podkreślone, a akcenty właściwie rozłożone. Nie ma jednak w tym ekscytacji i emocji towarzyszących produkcjom MCU i to nawet pomimo furtki na zapowiadane w kuluarach pojawienie się Kapitan Carter w filmie aktorskim. Wszystko przypomina fajną ciekawostkę dla fanów MCU, ale niekoniecznie dla zwykłych widzów, którą dobrze i szybko się ogląda. Zdecydowanie zachęca do kolejnych odcinków, ale szybko się o niej zapomina.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat