Wojownik: sezon 2, odcinek 1-4 - recenzja
Wojownik powrócił z 2. sezonem i zachwyca. Serial dojrzewa, a to tworzy o wiele lepszy poziom rozrywki.
Wojownik powrócił z 2. sezonem i zachwyca. Serial dojrzewa, a to tworzy o wiele lepszy poziom rozrywki.
Wojownik w pierwszych czterech odcinkach pozwala sobie na swobodne ułożenie nowego pola do gry, w której stawką jest władza. Widzimy wszelkie podziały społeczne i polityczne, które determinują nadchodzące konflikty. Chodzi o to, że to jest tak naprawdę wstęp do czegoś, co dopiero emocje wzbudzi. Fung Hai otwarcie rozpoczyna wojnę z policją i wyraźnie kwestionuje współpracę z Long Zi (świetna scena likwidacji jednego z mniejszych gangów). A to jednoznacznie sugeruje, że wszystko tak naprawdę w tym serialu stąpa po cienkim lodzie. To samo tyczy się planów rozwoju interesu przez Ah Sahma i Młodego Juna, który stoi w sprzeczności z umowami i szefostwem Tonga. Taką wisienką na torcie stają się Irlandczycy. Twórcy doskonale komplikują sytuację w pierwszych czterech odcinkach, dając do zrozumienia, że tak naprawdę to oglądaliśmy jedynie drobne podchody, a wojna dopiero przed nami. Odpowiednie dawkowanie tych wątków i stopniowo zaognianie sytuacji sprawdza się kapitalnie, dając oczekiwane efekty.
Łatwo też dostrzec przemianę Ah Sahma w stosunku do pierwszego sezonu. Tam był on buńczuczny, trochę arogancki i niedojrzały - efektem tego dostał łomot w kluczowej walce. A teraz? Czuć, że Ah Sahm wyciąga wnioski i uczy się na tej porażce. Staje się bohaterem doroślejszym, poważniejszym i przede wszystkim pewnym siebie. Widać, że teraz dopiero jego pewnego rodzaju arogancja nie jest wyjętym z kapelusza królikiem, ale jest umotywowana w mocnych fundamentach. Przecież to on nakierował Młodego Juna na nowy interes, zawarł umowę z Mercerową i praktycznie werbalnie wypowiedział wojnę Irlandczykom. Bez mrugnięcia okiem, ale ze świadomością, że może, bo jest w stanie stawić czoło każdemu wyzwaniu. Jest to zmiana mile widziana, bo Ah Sahm czasem był irytujący w swoim zadufaniu, co przeważnie kończyło się nie najlepiej dla niego. Plus zakończenie romansu z panią Mercer również okazuje się atutem, bo twórcy skupiają się w rozwoju postaci - tak jego jak i jej - na ciekawszych i ważniejszych aspektach.
Odnoszę wrażenie po tych czterech odcinkach, że walki są lepsze niż kiedykolwiek. Oczywiście najbardziej czuć to już na początku, gdy Ah Sahm rzuca się w wir nielegalnych bójek i innych starć. Pomijając fakt, że są to rzeczy efektowne, kapitalnie nakręcone (świetna praca kamery, swobodny montaż), to nie brak w nich smaczków, które zostaną dostrzeżone przez fanów kina kopanego. Ponownie bowiem w choreografii pojawiają się subtelne nawiązania do Bruce'a Lee. Nawet w tej scenie, w której Ah Sahm i spółka atakują zbirów w magazynie - strój Ah Sahma żywcem przypomina ten z Wejścia smoka. To co przede wszystkim rzuca się w oczy, to niebywała dynamika walk. Jak niezwykle budują emocje, mając zarazem znaczenie fabularnie dla rozwoju postaci oraz nielimitowane pokłady czynnika wow. Duża w tym zasługa skupienia uwagi na aktorach z umiejętnościami: Dusting Nguyen jako Zing, Joe Taslim jako Li Yong czy nawet twardy Irlandczyk stawiający czoło chińskim wojownikom w fabryce przy pomocy brutalnej siły. Zaimponował też nowy bohater o imieniu Hong, który miał swoje pięć minut spektaklu obserwowanego przez Młodego Juna i Ah Sahma. Dzięki temu Wojownik zachwyca, bo walki mają znaczenie fabularne i po prostu są fenomenalnie nakręcone.
Patrząc na przekrój czterech odcinków, można czasem przyczepić się do niektórych drobnych wątków. Choćby politycznych, które wydają się błądzić po omacku i odstępują jakością od tych gangsterskich. Podobnie zresztą jest z romantycznymi, bo kwestia młodszej Mercer i jej romansu z Irlandczykiem na razie jest zbyt uproszczona. Wydaje się jakby jedynie wykorzystano to jako pretekst do pokazania tego twardziela z bardziej ludzkiej perspektywy. Najgorzej jednak wypada Lee, który w 2. sezonie jest postacią zbyteczną, meczącą i zasadniczo nic nie wnosi. W pierwszym miał przynajmniej jakieś znaczenie w pracy policyjnej, a tutaj wciąż wałkowane są skutki jego rany i potencjalne uzależnienie. Jego policyjny partner natomiast zyskuje, a napad Fung Hai na jego dom to emocjonalny rollercoaster.
Wojownik to kawał dobrej rozrywki. 2. sezon bawi, emocjonuje i przede wszystkim ekscytuje, angażując interesującą historią i zachwycając walkami. No i te smaczki dla fanów... Bar o nazwie Banshee od razu wzbudza miłe skojarzenia.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat