Yellowstone - sezon 4, odcinki 3 - 4 - recenzja
Data premiery w Polsce: 21 listopada 2024Yellowstone w 4. sezonie nie zawodzi i utrzymuje wysoką jakość. Historia jest dobra, choć nieszczególnie oryginalna. Do tego serial jak zwykle zachwyca krajobrazami. Oceniam.
Yellowstone w 4. sezonie nie zawodzi i utrzymuje wysoką jakość. Historia jest dobra, choć nieszczególnie oryginalna. Do tego serial jak zwykle zachwyca krajobrazami. Oceniam.
W nowych odcinkach Yellowstone akcja zwolniła, ale wciąż utrzymuje wysoką jakość, którą znamy z poprzednich sezonów. Serial przypomniał, że większość spraw Duttonowie załatwiają nie tylko jasnym wyrażeniem swojego stanowiska, ale także przemocą. Dokładnie tak jak to było w przypadku, gdy Kayce dał nauczkę sąsiadowi Emmetta Walsha, wrzucając go pod kratę bramy. Albo wtedy, gdy bohater (wraz z ranczerami) ruszył zemścić się na ludziach wynajętych do napaści na jego rodzinę. Yellowstone to współczesny western, ale z piosenką Coltera Walla w tle bardziej przypomina kino gangsterskie. W każdym razie to był bardzo klimatyczny początek trzeciego odcinka.
W obu epizodach najciekawiej prezentował się wątek poszukiwania sprawcy zamachów. Najpierw wódz Rainwater przekazał Johnowi, kto za tym stał. Informacja, że to więzień, którego Dutton nie zna, była intrygująca. Ponadto bohater postanowił sam rozprawić się z Checkersem, którego rdzenni mieszkańcy Ameryki oddali w jego ręce. Ten pojedynek strzelecki trzymał w napięciu, dzięki czemu brutalna końcówka trzeciego odcinka emocjonowała. I znowu przypominała, że ranczerzy się nie patyczkują, a Dziki Zachód jest mocno zakorzeniony w mentalności mieszkańców Montany.
W kolejnym epizodzie John wysłał Kaycego, żeby przekonał się, czy Jamie maczał palce w tych zamachach. To on był ostatnim podejrzanym, który mógł się tego dopuścić, choć było to wątpliwe. Z dużym zainteresowaniem obserwowało się tę konfrontację braci. Wraz z Kaycem próbowaliśmy dostrzec jakieś oznaki zdrady na twarzy Jamiego. Zgodnie z przypuszczeniami był niewinny, a do tego przedstawił przekonujące powody, które nie pozwalały mu na kontakt z Johnem. Do tego wyraził troskę o rodzinę, której pomógł zamieść pod dywan występki ranczerów z Yellowstone. Ale jak się okazało, związek z atakiem miał najprawdopodobniej jego biologiczny ojciec. Nie jest to wielkim zaskoczeniem, bo Garrett nie pała miłością do Duttonów i manipuluje synem, który jest podatny na jego słowa. Mimo wszystko zapowiada to ciekawy obrót wydarzeń, szczególnie że Jamie zajmuje wysokie stanowisko urzędowe.
W 3. odcinku wyjaśniła się też nieobecność Moniki i Tate’a, którzy na początku sezonu zniknęli z ekranów. Oboje mocno przeżyli atak na dom Duttonów, więc ze strachu przestali wychodzić z pokoju. Znowu powtarza się wątek traumy i spadku zaufania między Kaycem a jego żoną, co jest uzasadnione, ale stanowi powtórkę z rozrywki. Przynajmniej nie zabrakło w tym emocji. Twórcy poświęcili niewiele czasu ekranowego na te wszystkie rozterki, więc możemy mieć nadzieję, że w kolejnych epizodach historia obierze ciekawy kierunek.
Z kolei wątek Cartera zajął znacznie więcej czasu antenowego niż Moniki i jej syna. Twórcy nie pozwolili Beth i Ripowi, żeby stali się przybranymi rodzicami dla przygarniętego chłopaka, co byłoby nietrafionym pomysłem, niepasującym do ich charakterów. I choć kobieta podzieliła się kilkoma życiowymi radami z Carterem, to przekonaliśmy się, że byłaby kiepską matką, co zobaczyliśmy w sklepie. Ta szarpanina między bohaterami wyglądała bardzo prawdziwie. Kelly Reilly i Finn Little są świetni - bardzo naturalni w swoich rolach. Nie czuć, że grają, bo robią to tak swobodnie i bez wysiłku. Beth dostała nauczkę, żeby nie dawać się wodzić za nos, więc teraz czekamy, jak Rip zajmie się chłopakiem, co zostało odwleczone na kolejny odcinek ze względu na bójkę w baraku. To dobry wątek poboczny, który urozmaica historię, a Carter szybko stał się integralną częścią krajobrazu rancza Yellowstone.
Oprócz tego, że Beth przez chwilę próbowała wejść w rolę rodzica, spotkała się też z Caroline. W swoim wulgarnym i prowokującym stylu odprawiła Ellisa, co było całkiem zabawne. Pokazała swój charakterystyczny pazur, który widzowie tak lubią. Na Caroline jej obcesowe zachowanie nie zrobiło wrażenia. Bohaterki siłowały się na słowa, ale nie po to, żeby pokazać, kto jest ważniejszy. Po prostu znalazły wspólny grunt, na którym każda osiągnęłaby korzyść - czy to na płaszczyźnie inwestycyjnej, czy osobistej. Obie postawiły twarde warunki, a spór rozwiązały w kobiecy sposób. Ale pewnie to jeszcze nie jest jego koniec.
Natomiast historia Jimmy’ego ma znamiona pożegnania z postacią. John oddelegował bohatera do pomocy Travisowi, żeby ten chwilowo wziął go pod swoje skrzydła. A to była kolejna dobra okazja, żeby Taylor Sheridan, czyli twórca serialu, mógł popisać się swoimi wysokimi jeździeckimi umiejętnościami, a także przypomnieć widzom, jak bardzo lubi Sama Elliotta, który gra w spin-offie Yellowstone pt. 1883. W każdym razie Jimmy jest przygaszony pożegnaniem z ranczem oraz ze swoją dziewczyną. Ostatecznie trafił do Czterech Szóstek, gdzie rozpocznie nowy etap w swoim życiu. Jeszcze nie wiemy, czy będziemy obserwować jego historię na nowym ranczu, ale wydaje się już ona zbyt oddalona od głównej osi fabularnej serialu. Może być też kontynuowana w kolejnym spin-offie Yellowstone zatytułowanym roboczo 6666, o którym niewiele wiadomo. Na razie nowe miejsce ciekawi, bo budzi grozę wśród kowbojów, więc nie przeszkadza wycieczka w inne rejony USA, żeby poznać tamtejsze, wymagające życie ranczerów.
Będąc w temacie ranczerów - w baraku w Yellowstone Lloydowi i Walkerowi w końcu puściły nerwy. Zanosiło się na to od początku 4. sezonu i nie dziwi, że Rip też zareagował gwałtownie. Znamy zasady panujące na ranczu, choć już dawno nie musiały być one stosowane. Jednak ten wątek tylko zapełnia fabułę odcinków. Na razie konflikt się zaognia, ale znajduje się na końcu zainteresowań tego sezonu.
Dwa nowe odcinki Yellowstone nie były tak dynamiczne i emocjonujące jak poprzednie, ale ich wysoka jakość, solidność historii (mimo powtórek) i znakomita gra aktorów sprawia, że z przyjemnością powraca się na ranczo Duttonów. Jak zwykle wizualnie prezentuje się olśniewająco – krajobrazy Montany zapierają dech w piersiach. Trzeba także pochwalić muzykę oraz wykorzystane piosenki pasujące do wydarzeń. Na pewno niektóre kawałki country wpadną widzom w ucho. 4. sezon nie rozczarowuje, więc z dużym spokojem możemy czekać na kolejne epizody Yellowstone.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat