Zabierz mnie na Księżyc - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 12 lipca 2024Zabierz mnie na Księżyc to nowa komedia romantyczna, która osadzona jest w czasie przygotowań w NASA do pierwszego lotu na Księżyc. Czy warto obejrzeć?
Zabierz mnie na Księżyc to nowa komedia romantyczna, która osadzona jest w czasie przygotowań w NASA do pierwszego lotu na Księżyc. Czy warto obejrzeć?
Komedie romantyczne zbyt często idą oklepanym schematem bez krzty pomysłu na to, by historia była inna, kreatywnie zaskakująca i zabawna. Zabierz mnie na Księżyc jest takim wyjątkiem, który przypomina, że w tym gatunku nadal można się bawić i z dobrym pomysłem może wyjść coś w końcu odświeżająco przyjemnego. Osadzenie historii w latach 60. na tle wydarzeń historycznych z pierwszym lądowaniem na Księżycu to strzał dziesiątkę, niespodziewanie dobrze wykorzystany do zabawy konwencją gatunkową, by dostarczyć rozrywkę prostą i urokliwą.
Cieszy fakt, jak twórcy luźno podeszli do wplecenia romantycznej historii w wydarzenia, które naprawdę miały miejsce. Nikt tutaj nie traktuje tego śmiertelnie serio i dlatego to przekłada się na dobrze rozwijaną fabułę. Szczególnie, gdy poznajemy Kelly w wykonaniu Scarlett Johansson, która ma zrobić z NASA popularną markę, a z astronautów prawdziwych celebrytów. Wówczas dobrze to się rozkręca, jest zabawnie, a wydarzenia na ekranie w połączeniu z budową relacji postaci, dostarczają oczekiwanych wrażeń. Gdy agent rządowy (Woody Harrelson) każe nagrać na wszelki wypadek fałszywą wersję lądowania na Księżycu, dzieje się dużo dobrego - humor znów odgrywa rolę i nie brak niezłych rozwiązań. To jeden z właśnie dostarczających rozrywki samoświadomych pomysłów, który łączy komedię romantyczną z wydarzeniami historycznymi i legendarną teorią spiskową. Taki miks przekłada się na miło działającą na ekranie lekkość.
Cieszy, że w tym wszystkim również budowa relacji Kelly i Cole'a (Channing Tatum) nie jest tak schematyczna, jak w gatunku to często bywa. Rozwija się to powoli, dając czas na to, by jakiekolwiek zainteresowanie i uczucie tam powstało. Bez pójścia ot tak w "kocham cię" bez większego powodu. Co więcej, a to ważna zaleta każdej dobrej komedii romantycznej, ta relacja nie popada w skrajności. Nie ma tu od razu szalonej miłości i nawet, jak w finale, Kelly decyduje się zrobić coś dla Cole'a, nigdzie nie pada "kocham cię" - po prostu mamy dwoje ludzi, którzy coś do siebie poczuli i chcą być razem. Wiele przedstawicieli gatunku w tym aspekcie idzie w przesadę, baśniowość i szaloną miłość od pierwszego wejrzenia, a tutaj wyszło to prawdziwie i sensownie. Da się w to uwierzyć i poczuć. Dobra chemia pomiędzy Tatumem i Johansson jedynie pomaga.
Koniec końców jednak Zabierz mnie na Księżyc jest tylko przyjemną, ciepłą i pomysłową komedią romantyczną. Taką na 6/10 i nic więcej - zapewni dobry czas, ale nie zapadnie na długo w pamięć i raczej nie będziemy do tego wracać. To trochę wina nieumiejętności reżysera Grega Berlantiego (twórca Arrowverse), który sam jest jedynie solidnym rzemieślnikiem i poziom tego, co potrafi osiągnąć na ekranie jest zawsze umiarkowany. Być może z kimś innym za sterami to mogła być o wiele lepsza komedia romantyczna, a tak jest po prostu w porządku.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat