Zacisze – recenzja etiudy
Data premiery w Polsce: 1 sierpnia 2017Tym razem platforma Showmax poprosiła Bartosza M. Kowalskiego, by przygotował dla niej krótki wakacyjny horror. Jak wyszło?
Tym razem platforma Showmax poprosiła Bartosza M. Kowalskiego, by przygotował dla niej krótki wakacyjny horror. Jak wyszło?
Fabuła tej 13-minutowej etiudy nie jest zbytnio skomplikowana. Rodzina wyrusza na wycieczkę kamperem, by podczas wakacji uporać się z własnymi problemami. Mariusz (Piotr Cyrwus) próbuje przywrócić płomień miłości w swoim związku, choć żona (Iwona Wszołkówna) wybitnie nie ma na to ochoty. Miejscówka o chwytliwej nazwie Zacisze, która tak zachęcająco wyglądała na starej pocztówce, okazuje się opustoszałą ruderą z porzuconymi starymi namiotami, zapleśniałymi przyczepami i chmarami latających owadów. Nic przyjemnego. Gdy ojciec próbuje rozbić obóz, znudzeni synowie w poszukiwaniu zabawy zapuszczają się do lasu i znikają bez śladu. W tym samym momencie starająca się opanować nerwy kobieta natrafia w jeziorze na odciętą głowę zaginionej turystki…
Zacisze to pierwszy w Polsce slasher. Reżyser Bartosz M. Kowalski, twórca Plac zabaw, zabiera się za realizację gatunku, który w rodzimym kinie nie istnieje. Jego krótki metraż bada grunt i przeciera szlaki dla następnych twórców. Muszę przyznać, że może jego produkcja nie jest tak wykręcona, jak chociażby Ksiądz Wojciecha Smarzowskiego, ale jest o niebo lepsza niż Czerwony punkt Patryka Vegi. Duża w tym zasługa Piotra Cyrwusa, który idealnie odgrywa rolę ciapowatej głowy rodziny, która przyciśnięta do ściany zamienia się w bestię. Do tego dochodzi jeszcze kreacja Iwony Wszołkównej, która ze słowa „ku**a” zrobiła swoją wizytówkę. Aktorka idealnie nadaje się do grania żon gardzących swoimi mężczyznami. Słabo natomiast wypadają dzieci, którym brak autentyczności. Widać, że niektóre sceny są u nich wymuszone i przez to wypadają nienaturalnie.
Jak na slasher przystało, jest groteskowo, krew leje się obficie, a całość obrazu wzbudza uczucie taniego. Dzięki temu wszystkiemu klimat jest odpowiedni.Opustoszałe pole kempingowe potrafi wywołać gęsią skórkę. Trzeba przyznać, że osoby odpowiedzialne za rekwizyty i aranżacje planu stanęły na wysokości zadania. Całość przypomina ośrodek żywcem wyciągnięty ze schyłku lat 90., czyli taki, na jaki jeździło się na wakacje z rodzicami czy na zieloną szkołę.
Fani slasherów będą mieli też frajdę z szukania licznych nawiązań do amerykańskich klasyków, które Bartosz M. Kowalski poukrywał na planie. Można wypatrzyć chociażby nawiązania do Friday the 13th Part 2 czy Death Proof Quentina Tarantino. Widać, że młody reżyser lubi bawić się kinem i sprawia mu to przyjemność. Fajnie, że Showmax stawia na młodszych twórców, a nie tylko na duże, sprawdzone nazwiska. Wcale bym się nie obraził, gdyby Kowalski pozostał przy tym gatunku i dla owej platformy nakręcił pełen metraż w podobnym klimacie.
Źródło: zdjęcie główne: Showmax
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat