Zadzwoń do Saula - sezon 6, odcinek 2 - recenzja
Drugi odcinek Zadzwoń do Saula dostarczył sporo emocji i brawurowej akcji. Do tego powróciły dawno niewidziane postacie, które wzbogaciły epizod. Oceniam.
Drugi odcinek Zadzwoń do Saula dostarczył sporo emocji i brawurowej akcji. Do tego powróciły dawno niewidziane postacie, które wzbogaciły epizod. Oceniam.
Pierwszy odcinek szóstego sezonu Zadzwoń do Saula przygotował grunt pod najważniejsze wydarzenia serialu. Atmosfera przypominała ciszę przed burzą, która uderzyła w niektórych wątkach nowego epizodu. Mowa tu przede wszystkim o historii Nacho, który ukrył się w motelu przed Lalo i jego ludźmi. Początkowo bohater tylko nerwowo obserwował okolicę z okna, sprawdzając, czy nikt się nie zbliża. Te sceny nie należały do najciekawszych, ale czujność popłaciła. Twórcy pokładają wiele wiary w widzach, bo nie podają jak na tacy gotowych odpowiedzi. Musimy sami łączyć ze sobą elementy fabuły i wyciągać wnioski, jak w tej scenie, w której Nacho dostrzega działający klimatyzator w opuszczonym budynku, co oznaczało, że ktoś znajdował się w środku. Albo telefon do najemnika, który wskazywał na zdradę Gusa i wrobienie go w morderstwo Lalo. To wymaga sporej koncentracji, bo diabeł tkwi w szczegółach, a sam seans staje się ambitnym wyzwaniem. Jest to też forma docenienia swoich widzów.
Scena, w której Ignacio Varga (bardzo dobry Michael Mando) nakrył najemnika, świetnie trzymała w napięciu. Do tego gra światłem dodawała jej klimatu. To był prawdziwy majstersztyk wizualny. Wysokich emocji dostarczyła strzelanina na zewnątrz budynku, gdy do akcji wkroczyli bliźniacy Salamanca. Jak zwykle z kamiennymi twarzami wykonywali swoje zadanie. Żadnego wrażenia nie zrobiła na nich szarża autem Nacho. Scena wciskała w fotel i przebiła strzelaninę z 4. sezonu.
Gus słusznie wyczuł, że śmierć Lalo jest podejrzana. Przez to jego plan wrobienia Nacho w zdradę może się nie powieść. A trzeba przyznać, że wymaga on sporego nakładu pracy i sprytu. W końcu podrzucenie drugiego sejfu z wyciągiem przelewów i numerem telefonu do motelu to dość niekonwencjonalny sposób na zrzucenie winy na Vargę. Jak się okazuje, całkiem skuteczny, bo Bolsa uwierzył w tę wersję wydarzeń. Natomiast w tym wątku może się podobać rola Mike’a, któremu wyraźnie nie pasują metody Fringa i wykorzystywanie Nacho i jego ojca do swoich celów. Sytuacja staje się bardzo napięta. Co prawda celowanie z broni w Mike’a nie budziło zbyt wielkich emocji z racji znajomości Breaking Bad, ale sama konfrontacja i niezgoda między nimi sprawiła, że ten wątek zyskuje, ponieważ Jonathan Banks i Giancarlo Esposito grają jak zwykle z dużym wyczuciem. Poza tym stanowi to dobre uzupełnienie historii z Breaking Bad, ponieważ ukazuje, że ich współpraca miała różne oblicza i nie należała do łatwych.
Ponadto dużym sprytem wykazali się też Jimmy i Kim. Kontynuują swój misterny plan pogrążenia Howarda. Na razie realizują go na zasadzie incepcji, żeby zasiać ziarno wątpliwości w Cliffie. Do tego wykorzystali starych znajomych z 1. sezonu – Kettlemanów. Świetnie było ich zobaczyć ponownie w tym serialu. Betsy i Craig nic się nie zmienili, nie licząc zaniedbanego domu. Warto zwrócić uwagę na dmuchaną Statuę Wolności, która możliwe, że zainspirowała Saula do umieszczenia takiej samej na dachu swojej kancelarii w Breaking Bad (znakomity easter egg). Kettlemanowie znowu dali się wodzić za nos Jimmy’emu. Natomiast to, jak bezwzględnie potraktowała ich Kim, która wymusiła na nich współpracę, trochę zaskakiwało. W jej działaniu było sporo słuszności, ale metoda była dość dyskusyjna i w stylu Saula Goodmana. Jimmy wyraźnie nie czuł się z tym dobrze, co intryguje.
Cały wątek Kettlemanów miał częściowo humorystyczny charakter, bo bawiło ich kombinatorstwo i to, jak zgrywali ofiary, nie dostrzegając własnego, niezbyt moralnego zachowania. I oczywiście relacja między wygadaną Betsy i naiwnym oraz chorobliwie uprzejmym Craigiem to czyste złoto. Jednocześnie Kettlemanowie budzą duże współczucie, bo oni po prostu chcą godnie żyć, zapewniając swoim dzieciom przyszłość. Ten kontrast to zasługa Julie Ann Emery, która znakomicie łączy komediowe cechy (a jeszcze lepiej pod tym względem wypada Jeremy Shamos), ale też potrafi pokazać głęboki smutek i desperację swojej bohaterki. Idealny występ!
Drugi odcinek Zadzwoń do Saula był wyborny. Nie zabrakło w nim ekscytującej akcji i doskonałego aktorstwa. Twórcy poświęcili wiele czasu warstwie wizualnej, co podwyższa ocenę epizodu. Cieszy, że wrócili Kettlemanowie, a także Erin, Amber i Jo. Teraz z niecierpliwością będziemy czekać na wyjawienie tego, kto śledził poczynania Jimmy’ego i Kim. Ciekawi też, jaki następny krok podejmie Gustavo Fring w związku z Nacho, który stał się kluczowym pionkiem w grze kartelu. Wszystko to wzmaga apetyt na więcej!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat