Fragment opowiadania „Zawieszenie niewiary” o San Diego Comic-Con
Poczuj magię największego i najważniejszego konwentu na świecie doprawioną humorem i wyobraźnią Jakuba Ćwieka. Poznaj siłę pasji i stań się częścią szalonego dobra. Przedstawiamy fragment opowiadani "Zawieszenie niewiary".
Poczuj magię największego i najważniejszego konwentu na świecie doprawioną humorem i wyobraźnią Jakuba Ćwieka. Poznaj siłę pasji i stań się częścią szalonego dobra. Przedstawiamy fragment opowiadani "Zawieszenie niewiary".

W oświadczeniu i zarazem apelu Jakuba Ćwieka czytamy: - Najfajniejsze w byciu fanem jest to, że możesz szerzyć fajność i namnażać ją w nieskończoność świetnie się przy tym bawiąc. Spójrzcie na to opowiadanie – pisząc je, świetnie się bawiłem i mam nadzieję, że i wy będziecie się świetnie bawić, czytając, bo jest właśnie o was, o nas. O fanach. Jest zabawnie, strasznie, magicznie i wzruszająco. A przy okazji tej zabawy możemy zrobić coś dobrego i sprawić, że Paulina Sochaj-Gola, fantastyczna dziewczyna z mojego rodzinnego miasta, którą pamiętam z czasów, gdy miała lat mniej niż teraz moja córka, znowu zacznie chodzić. Po szczegóły i samo opowiadanie odsyłam na stronę w linku. I z góry dzięki, tym którzy zdecydują się sięgnąć po ten tekst.
Zyski z tego opowiadani w całości zostaną przeznaczona na pomoc Pauli Sochaj-Gola. Wszystkich zainteresowanych odsyłamy tutaj.
[image-browser playlist="578714" suggest=""]
Fragment
Wrażenia z ulicy przed gmachem? Małe miki, bo to co działo się tutaj, przechodziło ludzkie pojęcie! Ogromne targowisko, festiwal pstrokacizny powiewającej nad potężnymi gmachami firmowych stoisk. Tu mauzoleum lalek Monster High, tam żywe trupy dobywające wysokie na trzy metry ogrodzenie z siatki. Nie ma jednak powodu do obaw, bo nadlatują już Avengers z Lego zawieszeni nad naszymi głowami na stalowych linkach. Gollum uczepił się logo Warner Bross, a z balkoniku willi grupa bogatych Rzymian przygląda się walkom prawie nagich, świecących oliwą gladiatorów.
To wszystko na pierwszy rzut oka, nim łapie cię prąd rzeki ludzi, bo wtedy nie masz już czasu na złapanie tchu i rozejrzenie się – widzisz tylko stoisko, na nim tysiące wszechbarwnych komiksowych zeszytów, kolejne to figurki, a za szklaną gablotą zdjęcia podpisane przez największych świata rozrywki.
Daliśmy się ponieść, daliśmy sobie wcisnąć najpierw drewniane wąsy, a potem pakiet pewnie nic nie wartych w kraju płyt DVD. Ale jak mogło być inaczej, gdy do wąsów namawiały nas dwa miniony z Despicable me? Pierwszy, ten z jednym okiem skrytym pod goglem, powiedział:
– Będziecie wyglądać jak dżentelmeni.
Drugi, w okularach i niebieskiej czapce z daszkiem, dodał:
– Każdy superzłoczyńca ma takie!
Zaśmiali się do nas i pewnie trochę z nas dwaj kolesie przebrani za pieprzone żółte tik-taki, więc choć mieliśmy pewność, że właśnie dajemy się wkręcić, pozwoliliśmy na to, wyciągając z portfela pakiet skromnych washingtonów z twardym postanowieniem, że jeśli będzie ich za mało, to odpuszczamy. Ale wystarczyło. A potem parę metrów, dwóch Spider-Manów, dziesięć mangowych lasek i milion nieprzebranych nerdów później zapragnąłem zdjęcia z boginią wyuzdanego seksu w lateksowym bikini i porwanych pończochach, co kosztowało nas dwudziestkę. Na te płyty właśnie.
Zaskakujące, że gdy chciałeś wydać pieniądze, tłum wokół ciebie się rozstępował i już nie niósł cię ze sobą, jakby portfel był Mojżeszową laską, a wszystko wokoło Morzem Nerdowym, przez które możesz przejść suchą stopą, jeśli tylko wierzysz w boga Ekonomii... My jednak już wydaliśmy nasze na teraz, więc cap, prąd złapał nas znowu. Po jednej Captain America, po drugiej Walter White, aż chciało się ich sobie przedstawić, powiedzieć: "Panie Rogers, jeśli to pan, bo nie nadążam za zmianami w Universum, widzi Pan, jestem z Polski, ale mniejsza, bo oto przedstawiam osławionego Heisenberga, króla niebieskiej mety, bezwzględnego przestępcę i druglorda. Może być pańskim Jokerem, bo Red Skull już trochę trąci zdechłym truchłem".
Powiedziałem o tym pomyśle Robalowi i nawet się zaśmiał, choć raczej z uprzejmości, bo już zobaczył pierwszą z księżniczek Lei w złotym bikini i mogłem zapomnieć, że coś jeszcze pracuje w głowie temu cholernemu gwiezdnowojennemu freakowi. Ale nie narzekałem, bo Leia, jak przystało na nową przybraną córkę staruszka Disneya, stała otoczona wianuszkiem swych szlachetnie urodzonych sióstr, z których wszystkie były śliczne. Na Jasminę nie mogłem się wręcz napatrzeć i wgapiałem się w nią, aż tłum wyrzucił nas niemal w punkcie wyjścia, pod wielkimi stoiskami filmowych wytwórni.
Staliśmy w zasadzie metr od nowego bat-czegośtam – chyba helikoptera, ale jeśli tak, to ze złożonym wirnikiem. Już miałem klepnąć idącego karkołomnie tyłem Robala w kark, gdy nagle zza kolumny Legendary Studio wyłonił się kolejny olbrzym.
Źródło: materiały prasowe



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1953, kończy 72 lat
ur. 1948, kończy 77 lat
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1974, kończy 51 lat
ur. 1972, kończy 53 lat

