

W lipcu zeszłego roku Disney podjął decyzję o zwolnieniu Jamesa Gunna ze względu na jego niestosowne wpisy z przeszłości, które publikował na Twitterze. Jego komentarze były na tyle ostre, że studio Myszki Miki musiało zareagować i pozbawiło twórcę pracy nad kolejną częścią Strażników Galaktyki. W marcu tego roku okazało się jednak, że Disney dał drugą szansę reżyserowi i przywrócił go na stanowisko reżysera i scenarzysty kolejnej odsłony filmu MCU o niesfornej drużynie.
Teraz twórca udzielił po raz pierwszy szczerego wywiadu portalowi Deadline, gdzie odniósł się do całego zdarzenia i swoich uczuć, które targały nim podczas całego zamieszania z jego osobą. Zdradził też kulisy przywrócenia go na stanowisko reżysera Strażników Galaktyki:
Gunn potwierdził, że zanim porozmawiał z Alanem Hornem, zajął się już pracą nad The Suicide Squad i był przekonany, że Strażnicy Galaktyki będą musieli radzić sobie bez niego. Bardzo mu zależało na tym, aby z Disneyem pożegnać się w zgodzie, bo spędzili ze sobą kilka ładnych lat życia. Przyrównał jego relację z wytwórnią do małżeństwa:
James Gunn powtórzył też, że bardzo żałuje całej tej sytuacji oraz wpisów, które przed laty publikował w internecie.
James Gunn wyznał także, że była to jedna z trudniejszych sytuacji w jego życiu i bał się, że to koniec jego kariery. Najbardziej jednak żałował, że nie będzie miał okazji dokończyć historii Strażników, a w szczególności wątku postaci Rocketa:
Źródło: deadline.com/zdjęcie główne: Materiały prasowe


