Niech stanie się światłość: przeczytaj fragment prequela Filarów ZIemi
Niech stanie się światłość to powieść historyczna Kena Folletta. Polska premiera już za kilka dni, a dziś mamy dla was fragment tej książki.
Niech stanie się światłość to powieść historyczna Kena Folletta. Polska premiera już za kilka dni, a dziś mamy dla was fragment tej książki.
Już 30 września ukaże się Niech stanie się światłość: nowa powieść historyczna Kena Folletta, w której autor powraca do realiów już wcześniej pojawiających się w jego książkach.
Historia przedstawiona w powieści Niech stanie się światłość poprzedza wydarzenia opisane w Filarach Ziemi. Osadzona w Anglii u zarania nowej epoki: średniowiecza. Oto opis ksiązki:
Jest rok 997 naszej ery, koniec wieków barbarzyństwa. Anglia na zachodzie mierzy się z atakami Walijczyków, a na wschodzie – wikingów. Lokalni przywódcy naginają królewskie zarządzenia do swoich celów, sprzeciwiając się władzy i nie dbając o los prostych ludzi. Ponieważ w kraju nie ma ściśle wytyczonego prawa, króluje chaos.
W tych burzliwych czasach splatają się losy trójki bohaterów. Życie młodego szkutnika zmienia się w chwili, gdy jego dom zostaje zniszczony przez wikingów, a jego rodzina musi uciekać do miejsca, w którym traktowani są jak intruzi… Pewna kobieta wychodzi za mąż z miłości i płynie z Normandii do Anglii, kraju swojego małżonka. Szybko jednak przekonuje się, że wśród zupełnie innych obyczajów i ludzi stale zaangażowanych w walkę o wpływy musi uważać na każdy swój krok… Mnich marzy o przekształceniu opactwa w centrum nauki, które będzie podziwiane w całej Europie.
Każde z nich wejdzie w niebezpieczny konflikt z przebiegłym i bezwzględnym biskupem, który złamie każde przykazanie, aby zwiększyć swoją władzę i bogactwo.
Wydawnictwo Albatros udostępniło fragment powieści Kena Folletta w przekładzie Anny Dobrzańskiej:
Fragment Niech stanie się światłość
Aldred wiedział, że biskup Wynstan będzie wściekły.
Burza rozpętała się dzień przed ślubem. Rankiem opat zawezwał go do siebie. Nowicjusz, który przyszedł go o tym powiadomić, dodał, że przybył brat Wigferth z Canterbury, i Aldred od razu wiedział, co to oznacza.
Nowicjusz znalazł go w krytym przejściu łączącym główny budynek opactwa Shiring z kościołem mnichów. To tam mieściło się skryptorium Aldreda, czyli trzy stołki i skrzynia z przyborami do pisania. Aldred marzył, że pewnego dnia skryptorium będzie zajmowało osobne pomieszczenie z ogniem płonącym na palenisku, a dwunastu mnichów całymi dniami będzie kopiowało i iluminowało księgi. Tymczasem miał jednego pomocnika, Tatwine’a, do którego ostatnimi czasy dołączył pryszczaty nowicjusz Eadgar. Wszyscy trzej siedzieli na zydlach i pisali na pochyłych tabliczkach, które trzymali na kolanach.
Aldred odłożył swe dzieło, by wyschło, zamoczył końcówkę pióra w miseczce z wodą i wytarł ją w rękaw szaty. Udał się do głównego budynku i wszedł po zewnętrznych schodach na wyższe piętro. Mieściło się tu dormitorium; służące właśnie wstrząsały sienniki i zamiatały podłogi. Aldred przeciął pomieszczenie i wszedł do prywatnych kwater opata Osmunda.
Izba łączyła w sobie skąpą funkcjonalność z dyskretną wygodą. Stojące pod ścianą wąskie łóżko miało gruby siennik przykryty kilkoma kocami. Na wschodniej ścianie wisiał prosty srebrny krzyż, pod którym stał klęcznik z aksamitną poduszką, wysłużoną i spłowiałą, lecz dobrze wypchaną, by chronić stare kolana Osmunda. Kamionkowy dzbanek na stole zawierał wino, nie piwo, a obok leżał kawałek sera.
Wystarczyło spojrzeć na Osmunda, by wiedzieć, że nie jest on zwolennikiem umartwiania się. Chociaż nosił czarną zgrzebną szatę, a na głowie miał wygoloną mnisią tonsurę, był pulchny, miał rumianą twarz, a jego buty zrobiono z kosmatej wiewiórczej skóry.
Towarzyszył mu skarbnik Hildred. Aldred już miał do czynienia z tymi dwoma. Podczas ich wcześniejszych spotkań Hildred wyrażał niezadowolenie z jego poczynań – zwykle dlatego, że wiązały się z wydawaniem pieniędzy – i żądał od Osmunda, by ten udzielił mu nagany. Teraz Aldred patrzył wyczekująco na szczupłą twarz skarbnika, z zapadniętymi policzkami, które były ciemne, nawet gdy był gładko ogolony, i zauważył, że Hildred nie wygląda na zadowolonego z siebie, jak zawsze, gdy zamierzał zastawić na kogoś pułapkę. Właściwie sprawiał wrażenie łagodnego.
Trzeci obecny w izbie mnich miał szatę ubłoconą po długiej podróży.
– Brat Wigferth! – zawołał Aldred. – Dobrze cię widzieć!
Obaj byli nowicjuszami w Glastonbury, choć Wigferth wyglądał wówczas inaczej. Z czasem twarz mu się zaokrągliła, zarost zgęstniał, a szczupłe ciało obrosło sadłem. Wigferth często odwiedzał te strony i chodziły słuchy, że ma w Trench kochankę. Był posłańcem arcybiskupa i zbierał daniny należne mnichom z Canterbury.
– Wigferth przynosi nam list od arcybiskupa Elfrica – oznajmił Osmund.
– Świetnie! – odparł Aldred, choć on również czuł niepokój.
Elfric był arcybiskupem Canterbury, przywódcą Kościoła chrześcijańskiego w południowej części Anglii. Wcześniej był biskupem Ramsbury, leżącego niedaleko Shiring, i opat dobrze go znał.
Źródło: Albatros
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1960, kończy 64 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1967, kończy 57 lat