Początek Tajemnicy Ramy: przeczytaj fragment finały cyklu SF
Przeczytajcie początek Tajemnicy Ramy - powieści wieńczącej cykl science fiction Arthura C. Clarke'a i Gentry'ego Lee.
Przeczytajcie początek Tajemnicy Ramy - powieści wieńczącej cykl science fiction Arthura C. Clarke'a i Gentry'ego Lee.
Więzienie oddalone było od farmy Pucketta o prawie pięć kilometrów. Nicole biegła stałym tempem wąską drogą popędzana niekiedy przez roboty, które skrupulatnie kontrolowały czas. Wkrótce miał nadejść świt. W przeciwieństwie do Ziemi, na której noc stopniowo przechodzi w dzień, w Nowym Edenie świt następował nagle. W jednej chwili było ciemno, a w następnej sztuczne słońce zapalało się i rozpoczynało swą krótką wędrówkę nad modułem mieszkalnym kolonii.
— Za dwanaście minut zrobi się jasno — oznajmiła Joanna, gdy Nicole dotarła do ścieżki rowerowej, skąd do domu Pucketta było już dwieście metrów.
Wakefield była zmęczona, ale nie pozwoliła sobie na odpoczynek. W czasie biegu wśród pól dwukrotnie poczuła w klatce piersiowej tępy ból. Nie jestem w formie, pomyślała, robiąc sobie wyrzuty, że w celi nie ćwiczyła regularnie. A na dodatek mam już mniej więcej sześćdziesiąt lat.
Na farmie było ciemno. Nicole zatrzymała się przed werandą, nie mogąc złapać tchu. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast.
— Czekałem na ciebie — oznajmił Max z kamienną miną podkreślającą powagę sytuacji i objął ją krótko na powitanie. — Chodź ze mną — rzucił, ruszając szybko w stronę stodoły. — Na drogach nie pojawiły się na razie samochody policyjne — powiedział, gdy znaleźli się w środku. — Prawdopodobnie nie wiedzą jeszcze, że uciekłaś. Ale to kwestia minut.
Na końcu budynku znajdował się drób, przy czym kury miały własny wybieg, z dala od kogutów. Gdy weszli do kurnika, podniósł się straszny rwetes. Zwierzęta biegały na wszystkie strony, gdacząc i bijąc skrzydłami o ziemię. Panująca tam przykra woń przyprawiła Nicole o zawrót głowy.
Max się uśmiechnął.
— Wygląda na to, że zapomniałem już, jak bardzo kurze gówno śmierdzi przeciętnym ludziom — powiedział. — Po prostu przywykłem do tego — dodał i delikatnie poklepał Nicole po plecach. — Tak czy owak, to dodatkowa ochrona, a tam, gdzie będziesz siedzieć, nie powinnaś go czuć.
Ruszył do narożnika, przepłoszył kilka ptaków, które stały mu na drodze, i w końcu opadł na kolana.
— Kiedy te zwariowane robociki Richarda przyszły do mnie po raz pierwszy — kontynuował, rozgarniając słomę i rozrzucone ziarno — nie mogłem się zdecydować, gdzie zbudować twoją kryjówkę. Dopiero potem pomyślałem o tym miejscu. — Wyjął z podłogi kilka desek, odsłaniając prostokątny otwór. — Mam nadzieję, że wybór był dobry.
Dał jej znak, by podążyła za nim, i wpełzł do środka. Posuwali się na czworakach po ziemi. Przez kilka metrów wąski korytarz biegł pod podłogą, po czym gwałtownie schodził w dół. Nicole wpadała wciąż na idącego przodem Maxa i obijała się o sufit oraz nieoszalowane ściany. Jedynym źródłem światła była niewielka latarka w prawej ręce Pucketta. Po dalszych piętnastu metrach tunel skończył się w ciemnym pomieszczeniu. Max ostrożnie zszedł po drabince sznurowej i pomógł zejść Nicole. Kilka sekund później stanęli na środku pokoju, a gospodarz wyciągnął rękę i zapalił pojedynczą żarówkę.
— Nie jest to może pałac — stwierdził, gdy Nicole się rozglądała — ale podejrzewam, że będzie ci tu znacznie lepiej niż w więzieniu.
W pokoju znajdowały się łóżko i krzesło, na dwóch półkach leżała żywność, a na kolejnej elektroniczne książki na dyskach. W otwartej szafie wisiało trochę ubrań i stały podstawowe przybory toaletowe. Była tam również beczka z wodą, która zapewne ledwie zmieściła się w wąskim korytarzu, a w odległym kącie głęboka kwadratowa latryna.
— Zrobiłeś to wszystko sam? — spytała Nicole.
— Taa — odparł Max. — Pracowałem nocami… przez ostatnie kilka tygodni. Nie odważyłem się poprosić nikogo o pomoc.
Nicole była wyraźnie poruszona.
— Nie wiem, jak ci się odwdzięczyć — powiedziała.
— Po prostu nie daj się złapać. — Max się uśmiechnął. — Ja także nie chcę zginąć. A przy okazji — dodał, wręczając jej elektroniczny czytnik do dysków z książkami — mam nadzieję, że spodobają ci się książki, które dla ciebie zgromadziłem. Podręczniki hodowania świń i drobiu to nie to samo co powieści twojego ojca, ale wolałem nie pokazywać się w księgarni, żeby nie zwracać na siebie uwagi.
Nicole pocałowała go w policzek.
— Jesteś wspaniałym przyjacielem, Max — szepnęła. — Nie mogę wprost uwierzyć, że…
— Na dworze jest już jasno — przerwała jej siedząca w kieszeni Joanna d’Arc. — Mamy pewne opóźnienie w stosunku do planu. Panie Puckett, zanim pan nas tutaj zostawi, musimy sprawdzić wyjście awaryjne.
— Cholera — mruknął Max — muszę słuchać rozkazów robota nie większego niż papieros. — Wyjął Joannę i Eleonorę z kieszeni Nicole i postawił je na górnej półce, obok puszek z groszkiem. — Widzicie te małe drzwiczki? — spytał. — Po drugiej stronie jest rura, która wychodzi obok świńskiego koryta. To jest właśnie wyjście awaryjne.
W ciągu minuty czy dwóch, na które roboty zniknęły za drzwiczkami, Max wyjaśnił Nicole, jak wygląda sytuacja.
— Policja będzie szukać cię wszędzie — powiedział. — Zwłaszcza tutaj, bo oni dobrze wiedzą, że jestem twoim przyjacielem. Dlatego muszę zamknąć wejście do tej kryjówki. Powinnaś mieć wszystko, aby przetrwać tu przynajmniej kilka tygodni. Roboty mogą sobie chodzić tam i z powrotem… no chyba że zjedzą je świnie. — Zaśmiał się. — Joanna i Eleonora będą twoim jedynym kontaktem ze światem. Powiedzą ci, kiedy przyjdzie czas na drugą fazę ucieczki.
— Więc nie zobaczę cię już więcej?
— W każdym razie nie w ciągu kilku najbliższych tygodni — odparł Puckett. — To byłoby zbyt niebezpieczne… Jest jeszcze jedna sprawa. Gdy na górze będzie policja, wyłączę ci prąd. Będzie to sygnał, żebyś zachowywała się szczególnie cicho.
Eleonora Akwitańska wróciła i zatrzymała się na półce obok puszki z groszkiem.
— Nasze wyjście awaryjne jest znakomite — oznajmiła. — Joanna powróci za kilka dni. W tym czasie zamierza opuścić moduł mieszkalny i skontaktować się z Richardem.
— Ja też muszę już iść — rzekł Max. Milczał przez chwilę, po czym dodał: — Ale najpierw muszę ci coś powiedzieć, moja droga… Jak zapewne wiesz, przez całe życie byłem kurewsko cyniczny i naprawdę niewielu ludzi darzę szacunkiem. Ale t y przekonałaś mnie, że może niektórzy z nas są lepsi niż kury i świnie. — Uśmiechnął się. — Nie jest ich wielu — dodał szybko — ale zawsze.
— Dziękuję ci, Max.
Puckett podszedł do drabinki, obejrzał się po raz ostatni i zaczął się wspinać.
* * *
Źródło: Rebis
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat