Vengeful. Mściwi: przeczytaj fragment powieści fantasy
Vengeful. Mściwi to druga w serii powieść pisarki V.E Schwab. Przeczytajcie początek powieści zaliczanej do fantastyki.
Vengeful. Mściwi to druga w serii powieść pisarki V.E Schwab. Przeczytajcie początek powieści zaliczanej do fantastyki.
Vengeful. Mściwi to drugi tom serii fantastycznej rozpoczętej powieścią Vicious. Nikczemni . Polska premiera Mściwych będzie miała miejsce już w najbliższą środę, 29 stycznia.
W świecie wykreowanym przez V.E. Schwab część ludzi zostało obdarzonych potężnymi, nadprzyrodzonymi mocami. Nie zawsze jednak robią z nich użytek godny superbohaterów - równie często wykorzystują je do zaspokajania własnych pragnień i ambicji.
Wydawnictwo We need YA udostępniło początek powieści Vengeful. Mściwi w przekładzie Macieja Studenckiego. Miłej lektury!
Genesis
SZEŚĆ TYGODNI WCZEŚNIEJ
PRZEDMIEŚCIA MERIT
W wieczór swojej śmierci Marcella przygotowała mężowi jego ulubione danie.
Nie z jakiejś specjalnej okazji, ale właśnie dlatego, że jej nie było. Niektórzy twierdzili, że w miłości spontaniczność to podstawa. Marcella nie była pewna, czy to prawda, ale postanowiła spróbować czegoś nowego i przyrządzić domowy posiłek. Nic specjalnie wyrafinowanego – solidny stek, obsmażany w czarnym pieprzu, pieczone bataty, a do tego butelka merlota.
Tymczasem zegar wybił szóstą. Mijały kolejne kwadranse, a Marcus nie wracał.
Marcella odstawiła kolację do piekarnika, by nie wystygła, a potem stanęła przed lustrem w hallu i sprawdziła makijaż. Rozpuściła długie czarne włosy, poprzednio spięte w kok, i ułożyła je znów tak jak poprzednio, zostawiając parę luźnych kosmyków, po czym wygładziła elegancki strój. Ludzie często nazywali ją „naturalną pięknością”, ale w rzeczywistości natura dała jej tylko solidne podstawy. Tak naprawdę Marcella spędzała dwie godziny dziennie na siłowni przez sześć dni w tygodniu, ćwicząc, napinając i rozciągając każdy mięsień swojego smukłego ciała, i nigdy nie opuszczała sypialni bez starannego makijażu. Nie było to łatwe, podobnie jak związek z Marcusem Andoverem Rigginsem, lepiej znanym jako Rekin Riggins, prawą ręką Tony’ego Hutcha.
Nie było to łatwe, ale warte zachodu.
Jej matka lubiła powtarzać, że Marcella wybrała się na połów i udało jej się wyciągnąć grubą rybę, prawdziwego żarłacza. Matka nie wiedziała, że Marcella zarzuciła wędkę z myślą o tej właśnie zdobyczy – i złapała dokładnie takiego faceta, jakiego chciała.
Obcasy jej wiśniowych szpilek zastukały po parkiecie, a po chwili ich dźwięk stłumił jedwabny dywan. Skończyła układać zastawę na stole i zapaliła wszystkie dwadzieścia cztery świeczki w dwóch żelaznych kandelabrach, stojących po obu stronach drzwi.
Marcusowi się nie podobały, ale to akurat Marcelli kompletnie nie obchodziło. Uwielbiała długie trzony i rozgałęziające się ramiona kandelabrów – wyglądały podobnie do świeczników z francuskich zamków. Stanowiły widoczną oznakę luksusu i sprawiały, że nowobogaccy mogli poczuć się częścią starej elity.
Zerknęła na zegarek – dochodziła siódma – lecz oparła się pokusie, by zadzwonić do męża. Najlepszym sposobem, by zgasić płomień gniewu, było zduszenie go w zarodku. Poza tym Marcus zawsze traktował interesy priorytetowo.
Marcella nalała wina do swojego kieliszka i stanęła przy kontuarze, wyobrażając sobie, jak silne dłonie męża zaciskają się na czyimś gardle, Marcus wpycha komuś głowę pod wodę lub łamie mu szczękę. Pewnego razu wrócił do domu z krwią na rękach. Pieprzyli się dokładnie tu, na marmurowej wyspie w kuchni. Pistolet wciąż miał w kaburze. Stalowa kolba obijała jej się o żebra.
Ludzie sądzili, że Marcella kocha męża pomimo jego pracy. Tymczasem kochała go właśnie ze względu na nią.
Z siódmej zrobiła się jednak ósma, a potem wskazówka zbliżyła się do dziewiątej. Podniecenie Marcelli powoli opadło, ustępując irytacji, a gdy frontowe drzwi w końcu się otworzyły, wybuchła prawdziwą wściekłością.
– Przepraszam, kochanie.
Głos zawsze mu się zmieniał, gdy wypił; zaczynał wówczas leniwie przeciągać głoski. Tylko po tym można się było domyślić, że nadużył alkoholu. Nigdy się nie zataczał ani nie potykał, nie trzęsły mu się ręce. Nie, Marcus Riggins był twardszy niż inni – co nie oznaczało, że jest pozbawiony wad.
– W porządku – odpowiedziała Marcella. W jej głosie zabrzmiał gniew, więc zganiła się w myślach za brak opanowania. Odwróciła się do kuchenki, ale mąż złapał ją za rękę i pociągnął mocno, aż straciła równowagę. Złapał ją w porę i przycisnął do siebie, tak że musiała spojrzeć mu prosto w twarz.
Jasne, trochę przytył, podczas gdy Marcella nieco zeszczuplała. Nadal miał muskularne ciało pływaka, choć z każdym rokiem przybierał w talii, lecz jego ciemnoblond włosy wciąż były gęste, a oczy granatowe niczym głębia jeziora. Marcus zawsze wyglądał świetnie, ale jego żona nie była pewna, ile z tego zawdzięczał doskonale skrojonym garniturom. Możliwe, że wynikało to ze sposobu, w jaki szedł przez świat, jakby oczekiwał, że wszyscy usuną mu się z drogi. Zwykle tak właśnie się działo.
– Jesteś cudowna – wyszeptał, a Marcella poczuła, jak przyciska ciało do jej biodra, okazując jej pożądanie. Nie była jednak w nastroju.
Przesunęła paznokciami po świeżym zaroście na jego policzkach.
– Jesteś głodny, słońce?
– Zawsze – wymruczał przy jej szyi.
– Świetnie – odparła, cofając się o krok i wygładzając sukienkę. – Kolacja gotowa.
Źródło: We need YA / We need YA
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat