Przez ostatnie pięć lat Ascendant Studios – założone przez Breta Robbinsa, reżysera kreatywnego takich dzieł jak Władca Pierścieni: Powrót Króla, Call of Duty: WWII czy pierwszego Dead Space – pracowało nad nowym tytułem w ramach programu EA Originals. Po zapoznaniu się z materiałami prezentującymi gameplay nadszedł moment, byśmy mogli go w końcu przetestować. Firma Electronic Arts zaprosiła naszą redakcję do swojej siedziby w San Francisco, gdzie w specjalnie przygotowanej do tego przestrzeni mogliśmy przetestować Immortals of Aveum. Robbinson na wstępie powiedział, że jest fanem Władcy Pierścieni i już podczas prac nad Call of Duty marzyła mu się podobna gra, tylko rozgrywająca się w Śródziemiu. Jak rozumiem, nie udało mu się nabyć licencji od Tolkien Estate na stworzenie gry w tym świecie, więc wymyślił sobie własny. Fabuła jest dość prosta. Wcielamy się w Jaka, początkującego maga bitewnego. Chłopaka, który dopiero poznaje moce, jakie w nim drzemią, i uczy się posługiwać magią. Czasu ma niewiele, ponieważ jego świat Aveum znajduje się pod ciągłym atakiem mrocznych sił. Gdy przejdzie szkolenie, dołączy od lucjańskiego Zakonu Nieśmiertelnych i ruszy na pierwszą linię frontu. I w sumie od tej nauki zacząłem swoją rozgrywkę. Pod bacznym okiem Kirkan, której twarzy i głosu użyczyła znana z Suits czy 911 Teksas aktorka Gina Torres, przystępujemy do treningu. Nim wyruszymy na pole walki, musimy nauczyć się władać magią, której siła dzieli się na trzy kolory: niebieski, zielony i czerwony. Każdy z nich ma inną moc i można używać ich naprzemiennie. Samo wprowadzenie do tego świata i nauka posługiwania się wszelkimi magicznymi artefaktami zajmuje jakieś 10 minut. Później fabuła przeskakuje sporo do przodu i jako już doświadczony żołnierz mamy do wykonania misję – obronę miasta przed kolejnym atakiem. Tym razem wróg zabrał ze sobą smoka… Sam świat wykreowany przez Robbinsona i jego ekipę wygląda interesująco. Julia Lichtblau, Associate Art Director pracująca wcześniej przy takich tytułach jak Game of Thrones: A Telltale czy New Tales from the Borderlands, powiedziała, że zależało im na tym, by każda magia używana przez gracza czymś się wyróżniała.
Nie chcieliśmy, by było to generyczne. Zwłaszcza że każdy gracz w ramach tych trzech kolorów ma do użycia różne czary. Zależało nam na tym, by każdy był unikalny. Stąd dużo latających runów i geometrycznych kształtów. Zależało nam, by gracz faktycznie czuł, że jego postać włada najczystszą magią. Samo użycie jakichś iskier czy piorunów nie wystarcza.
I muszę przyznać, że cel został osiągnięty. Momenty, w których używamy naszych magicznych broni czy tarczy ochronnej, wyglądają świetnie. Widać, że jest to przemyślane na tyle, by uczestnik miał poczucie wielu dostępnych funkcji. Dzięki temu akcja jest dynamiczna i faktycznie angażuje. Jedyny problem, który napotkałem w czasie rozgrywki udostępnionego gameplaya, to monotonni wrogowie. W sumie walczyłem chyba z czterema ich rodzajami i już po pierwszej godzinie zaczęło mnie to nudzić. Ile razy można walczyć z tymi samymi przeciwnikami, tylko w większych ilościach? Oczywiście pod koniec każdej misji czekał na mnie jakiś trudniejszy lub łatwiejszy boss, ale to nie rekompensowało jednostajności. Nie zrozumcie mnie źle, same plansze czy przeciwnicy wyglądają fajnie. Ale naprawdę można byłoby postawić na większą różnorodność podczas rozgrywki. Zwłaszcza że twórcy podkreślali, że na naszej drodze stanie wielu różnych przeciwników. I nie wiem, czy mijali się z prawdą, czy po prostu na tym odcinku, który dostaliśmy, ich nie było. Immortals of Aveum jest chyba tytułem bardzo wymagającym pod względem sprzętowym. Przynajmniej takie wrażenie odniosłem podczas pokazu. Graliśmy na PC AMD, które już w połowie sesji zaczęły się przegrzewać. Gra "wywaliła" mnie przez to aż 11 razy. Byłem zmuszony aż trzykrotnie się przesadzać. Nie wiem, czy była to wada techniczna sprzętu, czy brak odpowiedniej wentylacji w pomieszczeniu, ale przez to zabrakło mi czasu, by pokonać finałowego bossa. System walki jest dość intuicyjny i chaotyczny. Wydaje mi się, że nawet mniej doświadczeni gracze, którzy na co dzień nie grają w Call Of Duty czy inne strzelanki, dadzą sobie radę. Chaos, jaki czasami panuje na polu walki, będzie działał na ich korzyść. Jednak mam wrażenie, że ci bardziej doświadczeni gracze mogą się trochę nudzić. Przyznam, że uwielbiałem takie combo –  zasłaniałem się magiczną tarczą przed przeciwnikiem, a następnie przyciągałem go do siebie zaczarowanym lassem, by w tym samym czasie odpalić w jego kierunku ognistą kulę. Fajnie to wygląda i daje dużo frajdy. Mamy do dyspozycji naprawdę wiele czarów i ich różnych konfiguracji. Z biegiem rozgrywki możemy tradycyjnie ulepszać – zarówno naszą postać w drzewku umiejętności, jak i sprzęt, którym się posługujemy. Według twórców będziemy mogli zdobyć ponad 25 zaklęć i aż 80 talentów. Dzięki temu można doskonalić zdolności posługiwania się trzema dostępnymi żywiołami. Krótko mówiąc, jest tu co robić, by stać się najpotężniejszym wojownikiem na polu walki.
foto. materiały prasowe
+12 więcej
Gra pod względem wizualnym wygląda ładnie. Powstała na Unreal Engine 5.1, a twórcy starali się wykorzystać możliwości, jakie im to dało. Gdy się lepiej przyjrzycie, to zobaczycie liście ruszające się na drzewach czy trawę smaganą wiatrem. Nie jest to nic graficznie powalającego na kolana, ale źle też nie jest. Poziomy są zróżnicowane pod względem architektonicznym. Widać, że zespół faktycznie inspirował się Władcą Pierścieni w reżyserii Petera Jacksona – zwłaszcza gdy poruszamy się po rozwalonych świątyniach czy zamkach. Nowy tytuł od Ascendant Studios ma też wciągającą fabułę. Jestem zaintrygowany zarówno tym światem, jak i tym, co czeka głównego bohatera. Może nie nim samym, bo jest on trochę nudnawy, ale tym, co skrywa Aveum. Chcę wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi w tym konflikcie. Mam takie wewnętrzne uczucie, że to nie jest jedynie błaha walka o wpływy i chęć zagarnięcia magii dla siebie przez jedną ze stron. Tam chyba jest coś więcej. Mogę spokojnie powiedzieć, że Immortals of Aveum zachęciło mnie do dalszego grania. Problem mam jedynie z brakiem różnorodności wrogów – przynajmniej na tym wczesnym etapie fabuły. Nie za bardzo chce mi się jeszcze raz przechodzić przez ten fragment rozgrywki, bo coś czuję, że nic się nie zmieni. Nowy tytuł Ascendant Studios wydany w ramach EA Originals ma szansę, by zainteresować zwłaszcza tych graczy, którzy są zmęczeni kolejnymi sieciowymi strzelankami i chcieliby pograć w jakąś ciekawą historię dla pojedynczego gracza. Ta ma na to zadatki. Czy jednak wykorzysta potencjał? To się okaże, gdy w nasze ręce wpadnie pełna wersja. Twórcy mówią, że ukończenie podstawowej wersji rozgrywki ma nam zająć 25 godzin. Czy tak jest, przekonamy się już 20 lipca. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj