Najgorsze błędy Kinowego Uniwersum Marvela
Kinowe Uniwersum Marvela to projekt, który w świecie filmu odniósł niewątpliwy sukces. W tym tekście chcemy jednak pokazać te jego mankamenty, które z biegiem czasu mogły odejść w niepamięć – okazuje się, że jest ich całkiem sporo.
Kinowe Uniwersum Marvela to projekt, który w świecie filmu odniósł niewątpliwy sukces. W tym tekście chcemy jednak pokazać te jego mankamenty, które z biegiem czasu mogły odejść w niepamięć – okazuje się, że jest ich całkiem sporo.
Darcy Lewis
Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że Kat Dennings posiada talent komediowy. Szkoda tylko, że nie mogła go pokazać w produkcjach Thor i Thor: The Dark World. Darcy Lewis, w komiksach pełna przecież uroku i subtelnego humoru, w jej wykonaniu stała się jedną z najbardziej irytujących postaci w całym Kinowym Uniwersum Marvela. Mało kto rozumiał sens jej obecności w historii, a w dodatku sam sposób bycia bohaterki potrafił solidnie rozdrażnić. Ku uciesze wielu fanów możemy jednak założyć, że wraz z odejściem Jane Foster z MCU znika również Darcy Lewis.
Tożsamość Mandaryna
Jak już wspomniałem wcześniej, jest coś symptomatycznego w tym, że jednym z najważniejszych złoczyńców w uniwersum okazał się Trevor Slattery. Postać ta wniosła sporo humoru do filmowego świata Domu Pomysłów, jednak fani nie mogą darować sobie innej sprawy – w ten sposób zmarnowano okazję na zaprezentowanie widzom ikonicznego złoczyńcy z komiksów Marvela, Mandaryna. Jest to jeszcze o tyle dziwne, że w tym uniwersum sprawnie rozpisanych łotrów jest jak na lekarstwo. Włodarze Domu Pomysłów dostrzegli problem; w krótkometrażowym All Hail The King zasugerowano przecież, że prawdziwy Mandaryn istnieje.
Ścieżka dźwiękowa
Niestety, soundtracki do filmów Kinowego Uniwersum Marvela najczęściej pozostawiają wiele do życzenia. Nie mówimy tu oczywiście o takich piosenkach, jak Iron Man w wykonaniu Black Sabbath. Trudno jest znaleźć motyw muzyczny z produkcji Domu Pomysłów, który zapadałby w pamięć na dłużej, być może z wyjątkiem tematu Alan Silvestri do The Avengers. W wielu przypadkach melodie złożone są z ledwie kilku ogrywanych na różne sposoby nut, a tonacja muzyczna ma raczej oddawać to, co dzieje się na ekranie - nie zaś wzmacniać czy redukować przekaz narracyjny.
Herosi nie ponoszą konsekwencji własnych działań
Nazwijmy rzeczy po imieniu: to Tony Stark walnie przyczynił się do incydentu w Sokovii, doprowadzając do stworzenia Ultrona. O ile Captain America: Civil War bazuje na konsekwencjach tych wydarzeń, o tyle mało który z filmów Kinowego Uniwersum Marvela skupia się na tym, w jaki sposób herosi muszą radzić sobie z następstwami swoich poczynań. Wspomniany Stark, choć powinien odpowiedzieć za swoje działania, względnie szybko stał się stronnikiem amerykańskiego rządu. Co więcej, Rhodey najprawdopodobniej znów będzie chodził pomimo poważnego urazu, a lotnisko, które bądź co bądź zostało zniszczone, bo Avengers mieli inne punkty widzenia na pewne kwestie, staje się symbolem zbiorowej amnezji jeśli chodzi o rozgardiasz pozostawiony przez Mścicieli.
Nieustanny powrót do status quo
W większości przypadków zakończenia filmów Kinowego Uniwersum Marvela mają pokazywać, że dopiero co zmieniona rzeczywistość wraca do punktu wyjścia. Zniszczone w Captain America: The Winter Soldier S.H.I.E.L.D. odradza się w nowej wersji w Avengers: Age of Ultron, a porzucający zbroję Tony Stark powraca do niej w czasie kolejnego pojawienia się w uniwersum. Nawet zakończenie Captain America: Civil War sugeruje, że Iron Man zostawił Kapitanowi Ameryce możliwość kontaktu.
Tony Stark = Stephen Strange
Pomiędzy bohaterami początkowo trudno jest odnaleźć jakiekolwiek różnice. Jeden i drugi to bogaty, nieprawdopodobnie utalentowany, sławny i arogancki mężczyzna, który nie chce wdawać się w długotrwałe relacje emocjonalne. Sytuacja zmienia się jednak wtedy, gdy Tony i Stephen doświadczają poważnego urazu, który zagraża ich życiu. Od tej pory uczą się być mniej samolubnymi herosami. Wędrówka, którą przeszli obaj bohaterowie, jest w gruncie rzeczy identyczna, a przez to niestety może na dłuższą metę nużyć. Guardians of the Galaxy pokazali przecież, że w drużynie, w której jest tyle samo drzew, co ludzi, można umiejętnie zaprezentować charakterologiczną różnorodność postaci.
Źródło: Zdjęcie główne: Marvel
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat