The Amazing Spider-Man (2012)

Umówmy się - dwa pierwsze filmy o Spider-Manie w reżyserii Sama Raimiego były świetne. Druga część ocierała się miejscami o geniusz. Kłopoty zaczęły się przy trzecim filmie z serii, który mimo kasowego sukcesu był bardzo krytykowany. O słabą jakość artystyczną można winić przede wszystkim nagromadzenie wielu czarnych charakterów, którzy nie mieli za wiele czasu ekranowego, aby rozwinąć swoje historie. Do tego postać Petera Parkera w wersji emo była już totalnym przerostem formy nad treścią. Przez jakiś czas mówiło się o powstaniu czwartej odsłony, jednak wytwórnia Sony postanowiła zresetować cały cykl. Tak oto w 2012 roku w kinach pojawił się Niesamowity Spider-Man. W tytułową rolę wcielił się Andrew Garfield. Jego nonszalancki, wyluzowany Peter Parker sprawdzał się o wiele lepiej niż trochę niezdarny, niepotrzebnie zbytnio dramatyzujący bohater w interpretacji Maguire'a. Postać ukochanej Człowieka-Pająka, Mary Jane Watson, zamieniono na inną kultową bohaterkę, Gwen Stacy, która w filmie miała twarz Emmy Stone. Chemię między ich postaciami doskonale było widać na ekranie. Przeniosło się to także poza świat kinowy, ponieważ niedługo potem Garfield i Stone oficjalnie zostali parą. Niesamowity Spider-Man był bardzo dobrym początkiem nowej serii o bohaterze ze stajni Marvela. Niestety twórcy w kolejnej części popełnili ten sam błąd co Sam Raimi w Spider-Manie 3 i wprowadzili zbyt wielu łotrów jak na dwugodzinny seans. Włodarze wytwórni nie byli zadowoleni z wyników finansowych produkcji i anulowali całą serię. Po tym, co nowy Spider-Man (Tom Holland) pokazał w tegorocznej Wojnie bohaterów, z niecierpliwością czekam na kolejny, przyszłoroczny reboot cyklu. No url

Man of Steel (2013)

Reboot historii jednej z najbardziej ikonicznych postaci popkultury. Warner Bros. postanowiło odświeżyć serię o Supermanie, a przy okazji wyłożyć fundamenty pod nowe kinowe uniwersum DC. Widać, że tworząc ten film, reżyser Zack Snyder bardzo inspirował się produkcją Batman: Początek Christophera Nolana. Zresztą sam Nolan brał udział w powstawaniu tego widowiska jako producent. Snyder postanowił bardzo skupić się na genezie Syna Kryptonu, wprowadzając do głównej narracji wiele retrospekcji. Superman w nowym wydaniu nie był już harcerzykiem w kiczowatym stroju - reżyser postarał się, aby jego bohater miał w sobie pewien rodzaj cienia na duszy, tajemnicy. Snyder tym filmem bardzo odcina się od poprzednich produkcji Richarda Donnera i Superman: Powrót Bryana Singera. Nawet w żadnej scenie widowiska nie pada przydomek Superman. W rolę kultowego superbohatera wcielił się Brytyjczyk Henry Cavill. Spisał się dobrze w tej kreacji, jednak najbardziej wyrazistymi postaciami w tej produkcji byli Amy Adams jako zadziorna Lois Lane i Michael Shannon, kreujący większego niż życie superłotra, Generała Zoda. Snyder wykorzystał swoje doświadczenie z pracy przy 300, dlatego jego wersja przygód Supermana to uczta dla oka. Mamy tu pięknie wykreowany świat Kryptonu, który przywołuję na myśl Avatara Jamesa Camerona, oraz doskonałe sceny pojedynków między Supermanem a Zodem i jego pobratymcami. Nie razi mnie nawet scena śmierci Zoda, która została skrytykowana przez fanów komiksów. Jak wiemy teraz, była istotna z powodu fabuły kolejnego widowiska z tego uniwersum - Batman v Superman: Świt sprawiedliwości. Film Snydera stanowi dobry początek dla jeszcze raczkującego DCU, jak i dla nowej historii Kal-Ela. No url

Mad Max: Fury Road (2015)

Najświeższy z rebootów na liście. Najlepszą decyzją władz wytwórni Warner Bros. było to, aby za stworzenie nowej serii przygód Maxa Rockatansky'ego wziął się twórca oryginału, George Miller. Australijczyk wrócił do swojego ukochanego filmowego dziecka po 30 latach i zrobił to w wielkim stylu. Film ten był pierwotnie planowany na 2003 rok, a w głównej roli miał ponownie pojawić się Mel Gibson, jednak po seansie stwierdzam, że castingowy wybór Toma Hardy'ego był znakomity. Aktor przebił swoją charyzmą i wrodzoną dzikością interpretację Mela Gibsona. Na ekranie stworzył niezapomniany duet z Charlize Theron w roli Furiosy. Ich skomplikowana relacja była siłą napędową filmu, a bohaterka Theron zostaje w pamięci na długo. Wielką pracę przy tej produkcji wykonała cała ekipa filmowa. Miller skupił się przede wszystkim na praktycznych efektach specjalnych - tylko niewielki procent scen był wykreowany komputerowo. Podobnie sprawa miała się ze scenami kaskaderskimi, które w zdecydowanej większości były wykonywane na planie zdjęciowym. Przez to, mimo że na ekranie mamy prawdziwą nawałnicę destrukcji, postaci i krajobrazów, widz nie gubi żadnego szczegółu, kamera cały czas znajduje się w centrum wydarzeń i ogląda się to doskonale. Zresztą sześć nagród Akademii nie może się mylić. No url

Rise of the Planet of the Apes (2011)

W słowniku pod hasłem reboot powinno się dopisać ten tytuł, ponieważ Geneza planty małp jest rebootem doskonałym. Wszystko tu działa tak jak powinno. Mamy więc motywy, dzięki którym czuje się sentyment do oryginału, ale przede wszystkim dostaliśmy całkowite odświeżenie historii poprzez nadanie jej charakterystycznych cech. Dlatego film broni się także w oderwaniu od serii-matki. Rupert Wyatt postarał się o to, by uczynić go charakterystycznym - w dużej mierze udało się to dzięki świetnie rozpisanym bohaterom i umiejętności emocjonalnego zaangażowania widza. Ten film śledzi się z zapartym tchem. Rewelacyjną robotę zrobili też ci, którzy odpowiadają za efekty specjalne, dźwięk, montaż i zdjęcia. Seans Genezy... jest czystą przyjemnością. Co prawda to wciąż tylko wprowadzenie do jeszcze lepszej Ewolucji planety małp, ale takie wprowadzenia do filmowych serii można oglądać codziennie. Planeta małp była już porządnie przykurzoną serią, o której większość zapomniała, dlatego dobry reboot był bardzo potrzebny. I się udało. [Katarzyna Koczułap] No url
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj