Niepotrzebne remaki
Legenda głosi, że jeżeli uda się coś sprzedać raz, to można i dwa razy. Producenci filmowi ewidentnie wzięli sobie tę naukę do serca i systematycznie raczą nas kolejnymi wersjami tych samych filmów. Czy stoi za tym brak kreatywności, czy może zwykle ludzkie lenistwo? Trudno powiedzieć, można jedynie pomstować na niepotrzebne - i niestety często gorszej jakości - powtórki z rozrywki.
Legenda głosi, że jeżeli uda się coś sprzedać raz, to można i dwa razy. Producenci filmowi ewidentnie wzięli sobie tę naukę do serca i systematycznie raczą nas kolejnymi wersjami tych samych filmów. Czy stoi za tym brak kreatywności, czy może zwykle ludzkie lenistwo? Trudno powiedzieć, można jedynie pomstować na niepotrzebne - i niestety często gorszej jakości - powtórki z rozrywki.
The Karate Kid (2010)
Harald Zwart
Tym razem mamy do czynienia z remakiem, który zły nie jest, ale w gruncie rzeczy nie wnosi nic nowego. Karate Kid w wersji Haralda Zwarta jest po prostu odświeżoną wersją kultowego młodzieżowego filmu z 1984 roku. Rozwiązanie bezpieczne, ale przeszło bez większego echa. Jest to opowieść o przyjaźni pomiędzy nastoletnim chłopcem a nauczycielem karate, który poprzez naukę sztuk walki próbuje przekazać uczniowi życiowe prawdy. Pierwowzór spotkał się z bardzo pozytywnymi opiniami, a jego kolejna wersja - z nieco większym krytycyzmem, choć bez większego grymaszenia. Karate Kid dostarcza zarówno rozrywki, jak i swego rodzaju mądrości płynącej z nauk mistrza. W związku z tym pojawia się pytanie: czy warto było poprawiać coś, co było już praktycznie idealne?
Poltergeist ( 2015)
Gil Kenan
Horrory wydają się być gatunkiem podatnym na odświeżanie. Trend ten nie ominął również kultowego już filmu Duch (1982). Do domu wybudowanego na cmentarzu wprowadza się rodzina, która wkrótce potem doświadcza dziwnych i niezrozumianych rzeczy. Złośliwy duch działa wybitnie źle na najmłodszą dziewczynkę, która ostatecznie zostaje przez niego uwięziona. Poltergeist jest nieco ładniejszą wersją swojego poprzednika, choć przez nowsze efekty specjalne ogólna atmosfera grozy znacząco cierpi - częściej śmieszy niż przeraża, wzbudzając pewne poczucie zażenowania, zwłaszcza jeśli w pamięci ma się pierwowzór. Mając do wyboru wersję z 1982 i nowszą, lepiej sięgnąć po klasyk.
The Day the Earth Stood Still (2008)
Scott Derrickson
Kolejny raz widzimy, że sięgnięto po dobry film, by zrobić z niego kiepską kopię, licząc jedynie na magię efektów specjalnych i sławnych nazwisk. Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia jest remakiem, który wypada naprawdę blado, nawet jak na współczesne kino. Abstrahując już od pierwowzoru z 1951 roku, film o przyjaznym kosmicie przybywającym z misją na Ziemię jest dość rozczarowujący. Fabuła ciągnie się niepotrzebnie długo, a budowanie napięcia przynosi mało zadowalający efekt. Film zdecydowanie lepiej ogląda się w kinie, na małym ekranie natomiast nie pozostaje nic więcej do zapamiętania. Szkoda, bo scenariusz miał potencjał, a sam pomysł przypadł już wcześniej przecież do gustów widzów.
Clash of the Titans (2010)
Louis Leterrier
Mitologia jest bardzo wdzięcznym źródłem inspiracji wszelakich. Nic dziwnego, że producenci filmowi sięgają po nią często i tworzą na jej podstawie produkcje raz lepsze, raz gorsze, czasem nijakie. Gorzej, gdy sięgają po filmy, które już wcześniej osiągnęły sukces, i próbują stworzyć na ich podstawie dzieła godne zapamiętania. Starcie Tytanów w wersji Louisa Leterriera nie do końca poradziło sobie z tym zadaniem. Historia Perseusza, wychowanego na ziemi syna Zeusa, który decyduje się ratować znany mu świat przed złowrogim Hadesem, została już opowiedziana w spektakularny sposób przez Dasmonda Davisa. Nowsza wersja wydaje się być przerysowanym obrazem o mitologicznych bogach, pełnym zgranych scen walk, upadków, głośnych okrzyków, napinających się z wysiłku mięśni, a przede wszystkim szlachetnych idei. Film niewątpliwie dostarczający rozrywki, choć nasuwający równocześnie pytanie: skoro mitologia jest tak bogata w opowieści, czemu ponownie sięgać po coś, co już widzieliśmy, a nie stworzyć coś zupełnie nowego i równie dobrego?
Total Recall (2012)
Len Wiseman
Jeden ze sztandarowych przykładów kompletnie niepotrzebnego remake'a, który nic nie wnosi. Twórcy dokonali delikatnych kosmetycznych zmian i tłumaczyli, że opierają się na opowiadaniu Philipa K. Dicka. Ostatecznie okazało się, że większość scen to dosłownie kalka oryginału z Arnoldem Schwarzeneggerem. Wszystko bardziej efekciarskie i napakowane akcją, ale bez tego klimatu, mądrego scenariusza i serca, które ma film z lat 90. Trudno mówić tutaj o solidnej rozrywce, bo nawet jeśli obejrzymy to bez znajomości pierwowzoru, wychodzi zaledwie przeciętne kino bez tego czegoś, co do dziś ma w sobie produkcja Verhoevena.
RoboCop (2014)
Jose Padilha
Czemu Hollywood zawsze bierze się za filmy, które nie powinny mieć remake'a? Jest to jeden z przykładów tego, jak tworzy się obraz po prostu gorszy pod każdym względem. Nie udało się stworzyć ani świetnego klimatu, ani opowiedzieć ciekawej historii. Wszystko zostało spłycone, pozbawione specyficznego humoru oraz przemocy. Nic dziwnego, że recenzje były mieszane, a sukcesu w box office brak. RoboCop miał jednak swoje plusy, bo kreacje naprawdę stoją na dobrym poziomie, a Padilha stworzył solidny komentarz społeczny. Szkoda tylko, że nadal jest to niewykorzystany potencjał, bo choć takich filmów nie powinno się ruszać, było tu pole do popisu i można było stworzyć coś lepszego.
- 1
- 2 (current)
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1992, kończy 32 lat