Test laptopa Acer Swift 5 – Zmysłowy pracuś
Przez ostatnie dwa tygodnie miałam okazję testować nowego laptopa Swift 5 firmy Acer, zapowiadanego jako nowoczesny, leciutki i - przede wszystkim – mobilny. Czy rzeczywiście warto dać mu szansę?
Przez ostatnie dwa tygodnie miałam okazję testować nowego laptopa Swift 5 firmy Acer, zapowiadanego jako nowoczesny, leciutki i - przede wszystkim – mobilny. Czy rzeczywiście warto dać mu szansę?
Acer wypuszcza na rynek zupełnie nowego laptopa, dedykowanego przede wszystkim tym użytkownikom, którzy często się przemieszczają z miejsca na miejsce. Sprzęt jest opisywany przez producenta jako lekki, delikatny i bardzo użyteczny w różnego rodzaju sytuacjach. Ostatnie dwa tygodnie spędziłam na zapoznawaniu się z jego możliwościami – przenosząc codzienne obowiązki i pracę na dysk i klawiaturę Swifta 5, przetestowałam go właśnie pod kątem użyteczności.
Dane techniczne
- Model: Swift 5
- Procesor: Intel Core i5-8250U (4 rdzenie, 1.6 GHz)
- Pamięć RAM: 8 GB (LPDDR3)
- Dysk Twardy: 256 GB SSD
- Ekran: 14 cali IPS
- Rozdzielczość: 1920 x 1080 (FullHD)
- Karta Graficzna: Intel HD Graphics 620
- Wyjścia Wideo: 1x HDMI
- Dźwięk: Intel High Definition Audio. Wbudowany mikrofon, głośniki stereo
- Dodatkowe Porty: 1x USB 3.1 gen. 1 + 2x USB 3.0
- Wys. x Szer. x Gł.: 14.9 x 329 x 228 mm.
- Waga: 1.0 kg z baterią
- Bateria: 2-komorowa, 4670 mAh, litowo-jonowa
- System Operacyjny: 64-bitowy Microsoft Windows 10 Home PL
Pierwsze wrażenia
Na pierwszy rzut oka Swift prezentuje się elegancko – granatowoszara matowa obudowa wykończona złotymi akcentami czy literkami na klawiszach robi bardzo pozytywne wrażenie. Już od pierwszych chwil po włączeniu komputera oko przykuwa wysokiej jakości obraz z dotykowego wyświetlacza IPS. Kolory są głębokie i wyraziste – prywatnie korzystam z laptopa o matowej matrycy i muszę przyznać, że dostrzegam kolosalną różnicę. Tutaj nawet systemowy pulpit Windowsa cieszy oko, nie wspominając już o przeglądaniu zdjęć czy klipów wideo. Rozdzielczość 1080 Full HD robi swoje – obraz jest jasny, pozytywny i daje duże wrażenie rześkości. Spędzałam przed tym ekranem kilka ładnych godzin dziennie i nie zdarzyło się, żebym poczuła zmęczenie wzroku, za co również duży plus. Natomiast fakt, iż jest on dotykowy, traktuję raczej opcjonalnie – jestem przyzwyczajona do używania klawiatury, myszki i touchpada, jednak dla osób, które wolą dotyk, będzie to z pewnością duże udogodnienie. Do kompletu z laptopem otrzymujemy kwadratową ładowarkę, która podobnie jak sprzęt również jest mała, kompaktowa i lekka. Kabel ma długość około 1,70 m i przy moim rozstawieniu biurka mam jeszcze jego zapas po podłączeniu do gniazdka.
Warto wspomnieć, że komputer nie posiada klawiatury numerycznej. Dla mnie nie jest to absolutnie żaden minus, bo i tak chyba nigdy w życiu z niej nie korzystałam. W momencie rozpoczęcia pisania, klawiatura automatycznie podświetla się białym światłem diod. Widać je wyraźnie, gdy laptop stoi na płaskim biurku - diody ładnie rozświetlają klawisze i czynią literki czytelnymi nawet w ciemności. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że przestrzeń spod której spozierają wspomniane diody jest niewielka, przy korzystaniu z nachylonej podkładki światła praktycznie nie widać - pod kątem perspektywa zmienia się bowiem tak, że z punktu widzenia użytkownika świeci się wyłącznie panel przycisków F1. Dodatkowa uwaga: światło klawiatury wyłącza się automatycznie w momencie, w którym następuje pauza od pisania. Dokładnie 30 sekund po naciśnięciu ostatniego klawisza.
Już na samym początku byłam miło zaskoczona tym, jak cicho ten laptop chodzi. Gdyby nie automatycznie podświetlające się diody, miałabym wrażenie, że nie nacisnęłam dość mocno włącznika i sprzęt nie zdążył się jeszcze uruchomić. Początkowo laptopa w ogóle nie było słychać – nawet gdy maksymalnie zbliżyłam do niego ucho. Żadnych szumów, żadnych trzasków – maszyna zaprezentowała się jako niezwykle dyskretna, za co również należy się plus (prawdziwy ideał do przesiadywania w bibliotece). Pierwsze szumy dały się słyszeć dopiero podczas dłuższej eksploatacji i w procesie ładowania, jednak dla mnie nie stanowi to większego problemu – prawdę mówiąc, nie jest nawet szczególnie zauważalne.
Pierwsze wrażenia z użytkowania Swifta 5 są bardzo pozytywne. O tym, jak sprawdza się po dłuższym testowaniu opowiem w dalszej części tekstu.
Pierwsze wrażenia 8/10
Użyteczność, komfort i funkcjonalność
Po dwóch tygodniach testowania, Swift w swojej roli sprawdził się naprawdę dobrze – jednym z największych plusów jest tu samo rozmieszczenie klawiszy, bardzo wygodne i intuicyjne. Nie miałam żadnych problemów z przestawieniem się na nową klawiaturę (co – gwoli ścisłości – zdarza mi się bardzo często przy korzystaniu z różnych komputerów) – palce trafiają tam, gdzie mają trafiać, a klawisze zachowują się przy tym bardzo cichutko i szybko reagują na dotyk, nawet ten delikatny. Podobnie zachowuje się również touchpad, co do którego nie mam w zasadzie żadnych zarzutów, ponieważ oferuje dużą płynność ruchu. Po dłuższym użytkowaniu jednak matowa powłoka laptopa nosi na sobie wyraźne ślady użytkowania – ci, którzy nie mogą zdzierżyć widoku odcisków palców na całej powierzchni sprzętu, mogą czuć się ostrzeżeni. Pod ręką przyda się zatem ściereczka do przecierania, bo po jakimś czasie paluchy są naprawdę wszędzie.
Jestem zadowolona także z dźwięku, jaki oferuje Swift 5. Oglądałam na nim wiele filmów i seriali i nie zdarzyło się, by zabrakło suwaka głośności – przeciwnie, wystarczającym dla mnie było ustawienie go w połowie, by dźwięk był wyraźnie słyszalny w całym pokoju. Jeśli więc martwicie się, że dźwięk z tak lekkiego i niewielkiego sprzętu będzie zbyt cichy, porzućcie obawy - głośność jest naprawdę dobra. Jakość natomiast jest niczym więcej jak typową jakością dźwięku z laptopa, daleką od pełnych basów czy krystalicznych brzmień ze słuchawek czy wieży. Jednak jak na sprzęt, który można zabrać wszędzie, jest to moim zdaniem wystarczające.
Z laptopa korzystam głównie do celów redakcyjnych – służy mi do pisania, podstawowej edycji zdjęć i oczywiście przeglądania Internetu. Ten konkretny model nie jest dedykowany niczemu innemu – jako sprzęt lekki i niewielkich rozmiarów, ma sprawdzać się przede wszystkim w użytkowaniu mobilnym. Waga – niecały kilogram. Świetna opcja dla kogoś, kto tak jak ja, robi dziennie kilka kilometrów pieszo po całym mieście. Laptopa w ogóle nie czuć ani w plecaku ani w torebce – zabieranie go na uczelnię, do domu czy do pociągu było dla mnie wręcz przyjemnością w porównaniu z doświadczeniami z własnym, nieco większym komputerem. Za sprawą swoich filigranowych rozmiarów Swift jest wręcz idealny do tego, by z nim podróżować – ze mną przebywał i w pomieszczeniach i na świeżym powietrzu, tu i tam sprawdzając się znakomicie.
Choć po testowaniu w zdecydowanej mierze przeważają pozytywy, nie można nie zauważyć pewnych mankamentów, które dla części użytkowników mogą być minusem. Dla mnie pewnym problemem okazało się samo rozmieszczenie gniazd USB – dwa złącza znajdują się tylko po lewej stronie, a zatem tej samej, gdzie podłączona jest ładowarka. Jedno USB przeznaczyłam na myszkę i niestety po jej podłączeniu niemożliwym okazało się włożenie do laptopa większego pendrive’a, bo zwyczajnie nie było na niego miejsca. No i skoro już o zewnętrznych nośnikach mowa, jak pewnie się domyślacie, laptop nie ma napędu DVD. Jak na model przypominający notebooka jest to uzasadnione – płyty stają się bowiem przeżytkiem, jeśli chodzi o pracę biurową. Warto jednak uwypuklić ten aspekt jeszcze zanim zdecydujecie się na ewentualny zakup.
Jak już zaznaczyłam we wcześniejszej części tekstu, podczas pracy korzystam z nachylonej podkładki. I choć Swift 5 posiada gumowe nóżki, które teoretycznie powinny chronić go przed ześlizgiwaniem się, w moim przypadku zupełnie się to nie sprawdza i choćbym nie wiem jak wysoko chciała go podnieść i tak zjedzie na dół po skosie. Alternatywą może zatem stać się zakup solidniejszej antypoślizgowej podkładki, ponieważ same nóżki laptopa wypadają tu raczej średnio.
I wreszcie – ładowanie. Choć sam proces zajmuje tylko dwie godziny, Swift dość mocno się w tym czasie nagrzewa. Nie ma to wpływu na rzeczywistą pracę w systemie czy jego wydajność, jednak momentami staje się to niekomfortowe i wyczuwalne nawet pod palcami. Gdy temperatura urządzenia wzrasta, pojawiają się także wyraźne szumy i słychać, jak sprzęt pracuje. Jest to istotna kwestia i wierzę, że wymagających użytkowników może odrobinę irytować.
Użytkowanie 7/10
Podsumowując, Acer Swift 5 będzie dobrym wyborem dla wszystkich, którzy poszukują dla siebie czegoś lekkiego, użytecznego i sprawdzającego się w pracy biurowej. Można go ze sobą zabrać dosłownie wszędzie, nie będąc nawet świadomym jego ciężaru w torbie. Prezentuje się przy tym elegancko, a stonowane kolory i zdobienia dodają mu nawet pewnej klasy. Ocena końcowa jest średnią po przeanalizowaniu wszystkich możliwości, jakie Swift oferuje - choć nadrabia wagą i świetnym obrazem, ma swoje małe minusy w postaci wspomnianych gniazd USB czy przegrzewania. Niemniej, jestem naprawdę zadowolona z efektu. Dla mnie - 7.5/10.
Źródło: zdjęcie główne: Acer
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat