Zachwyty i rozczarowania 2018 roku – Wiktor Fisz
Mimo że 2018 rok dał mi nieco w kość, stanowił wielce intensywny odcinek mojej popkulturowej podróży. Co przez ostatnie 12 miesięcy wywołało moje pozytywne odczucia i negatywne wrażenia? Zapraszam do lektury.
Oślepłem od świateł
Czas przejść do mojej domeny, czyli seriali telewizyjnych. Na pierwszy ogień idzie Ślepnąc od świateł. Nie jest to wcale najlepsza produkcja odcinkowa, którą widziałem w tym roku, ale zdecydowanie najbardziej zaskakująca. Poziom realizacyjny i fabularny powala. W polskiej telewizji czegoś takiego jeszcze nie było. Ślepnąć od świateł wychodzi mocno poza gatunkowe ramy, tworząc postmodernistyczną opowieść o Odyseuszu fatalistycznym, którego podróż z góry skazana jest na porażkę. Serial HBO wziął mnie z zaskoczenia, podobnie jak aktor portretujący głównego bohatera. W odróżnieniu od rzeszy widzów, jego maniera przypadła mi do gustu. Mamy wreszcie polskiego Ryan Gosling i to w dużo bardziej męskim wydaniu.
Seriale, wszędzie seriale...
Moje ulubione seriale 2018 roku? Homecoming od Amazona i fejsbukowe Sorry for Your Loss. Obie produkcje postawiły na krótkie, trzydziestominutowe odcinki. Taka forma sprawdziła się doskonale przy opowieści dramatycznej. Jest to pewne novum, ponieważ do tej pory była to domena sitcomów i formatów komediowych. Homecoming realizacyjnie nie miał sobie równych w tym roku, Sorry for your loss natomiast zaimponował mi świeżym i naturalnym podejściem do tak wyświechtanego tematu jak żałoba po śmierci bliskiej osoby. Seriale trafiły bezpośrednio w moją wrażliwość. Homecoming to mroczna, tajemnicza i przewrotna historia. Sorry for your loss natomiast jest wzruszające i prawdziwe, ale bez gram tkliwości i pretensjonalności. Zdecydowanie moje gusta.
Kolejnym ważnym telewizyjnym wydarzeniem tego roku był trzeci sezon The Expanse. W serialu tym odnalazłem to, za co pokochałem Grę o tron. Złożona i skomplikowana fabuła była dopięta na ostatni guzik. Nie ma tu miejsca na absurdy i błędy logiczne – każdy fabularny i techniczny detal perfekcyjnie dopracowano. Trzeci sezon wprowadził do opowieści wiele trzymającej w napięciu akcji. Oglądało się go z zapartym tchem. Pod tegorocznymi recenzjami The Expanse toczyły się wspaniałe merytoryczne dyskusje, co za każdym razem było miodem na moje serce.
Niestety 2018 rok przyniósł nie tylko pozytywne zaskoczenia. W jednym ze wcześniejszych tekstów pisałem o moich odczuciach względem anulowania Daredevil, Luke Cage i Iron Fist. Teraz dodam tylko, że ostatnie sezony tych opowieści zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Nawet Iron Fist, którego pierwszy sezon zniechęcił mnie porządnie do tytułowego superbohatera, tym razem stanął na wysokości zadania. Będzie mi brakować konwencji, którą Netflix wypracował sobie przy marvelowskich serialach. Ciekawe czy ktoś wypełni powstałą właśnie niszę. Może The Witcher?
W tym roku zawiodły mnie jeszcze dwa serialowe tytuły. Here and Now to wielka wtopa Alan Ball – gościa odpowiedzialnego za Six Feet Under i scenariusz do American Beauty. Nic dobrego nie mogę powiedzieć również o Marvel's Cloak and Dagger. Zapowiedzi były szumne, wyszło mniej niż przeciętnie. Serial jest dużo słabszy niż na przykład Runaways. Spodziewałem się tutaj zdecydowanie lepszego poziomu zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i oprawę audiowizualną.
Pozytywnie oceniam za to powrót do świata Sons of Anarchy w Mayans MC oraz apokalipsę z przymrużeniem oka w American Horror Story: Apocalypse. Wielkie wrażenie zrobił na mnie również Dom na wzgórzu – produkcja pokazująca rodzinne patologie jako przerażający horror. Mam mieszane uczucia względem drugiego sezonu Legionu, ale o żadnym zawodzie nie ma tu mowy. To wciąż wspaniały serial, ale oczekiwałem, że fabuła podąży w nieco innym kierunku. Nie jestem jednak rozczarowany – liczę, że w trzeciej odsłonie Legion rozwinie się w nieco bardziej interesujący dla mnie sposób.
Na koniec, chciałbym pochwalić się pewnymi osobistymi popkulturowymi sukcesami. W 2018 roku udało mi się obejrzeć kilka klasycznych i niezwykle długich seriali. Po pierwsze przerobiłem cały Stargate SG-1, a moje wynurzenia na temat tej produkcji możecie przeczytać tutaj. Wstyd się przyznać, ale dopiero teraz obejrzałem amerykańskie The Office (US). Jestem całkowicie zauroczony tą produkcją. Nie przepadam za krótkimi formami komediowymi, ale w tym przypadku kupiłem opowieść z całym dobrodziejstwem inwentarza. Udało mi się zobaczyć również Ekipa i tutaj mam mieszane uczucia. Rozumiem konwencję, ale serial jest tak strasznie seksistowski, że pewnych motywów wciąż nie jestem w stanie zaakceptować. Nie zmienia to jednak faktu, że wprowadzenie do fikcyjnej opowieści prawdziwych hollywoodzkich celebrytów to ciekawe rozwiązanie, dzięki któremu Ekipa ma naprawdę wyjątkowy charakter.
Z ostatniej chwili
Chciałbym również napisać kilka słów o filmie Spider-Man: Into the Spider-Verse, na którym byłem dosłownie kilka dni temu. Na seans wybrałem się między innymi z sześcioletnią córką. Długo zastanawiałem się czy "mała" będzie się dobrze bawić na tego typu obrazie i czy nie przestraszy się wizualnych fajerwerków. Finalnie bardzo mnie zaskoczyła. Nie dość, że wysiedziała do samego końca, to po wyjściu z kina, zamiast ekscytować się akcją i zabawnym prosiaczkiem, miała wiele pytań na temat przemiany głównego bohatera oraz pewnego zwrotu akcji związanego z jego rodziną. Można powiedzieć, że Spider-Man Uniwersum spełnił swoją rolę. Ja również bawiłem się na nim przednio, choć 10/10 bym nie dał. Mimo to i tak uwielbiam ten obraz.
Pozytywnie odebrałem również widowisko pod tytułem Aquaman. Scenariusz tej produkcji oczywiście leży, a opowieść w wielu miejscach przekłada efekciarstwo nad fabułę, ale urzekła mnie reżyseria James Wan. Mamy tu do czynienia z twórcą kina autorskiego, który doskonale odnalazł się w świecie wielkich superprodukcji. Wan, jak na reżysera horrorów przystało, wprowadził do opowieści klimat i kilka krwistych jump scare'ów, które paradoksalnie działają jak należy. Zaimponował mi ten malezyjski artysta. Szkoda, że wpadł w łapy DC, bo w Marvelu, pracując na dużo lepszym materiale wyjściowym, mógłby tworzyć prawdziwe perełki.
Kończąc mój przydługi wywód, chciałbym życzyć wam wszystkim wielkich emocji w popkulturze w 2019 roku. To przecież ona nas łączy, a jej siły nie da się przecenić. Jeśli świat, którym wszyscy się fascynujemy, wciąż będzie się tak pięknie rozwijał, to i nasze życie zyska na kolorycie i uroku.
- 1
- 2 (current)
Źródło: zdjęcie główne: Filip Głuch, Marvel, FX, Syfy, Netflix