Avatar 2: z jakimi trudnościami zmagali się aktorzy kręcąc bez CGI? Sigourney Weaver ujawniła

Gdy w 2009 roku na ekranach kin pojawił się film Avatar, który w dużej mierze opierał się na efektach specjalnych, służących do stworzenia krajobrazów Pandory, zrobił tym niesamowitą furorę. W czasie swojej premiery produkcja była uznana za jeden z najbardziej przełomowych oraz imponujących technicznie efektów specjalnych, jakie kiedykolwiek powstały. Bohaterowie należący do rdzennego gatunku planety – Na'vi – zostali sfilmowani z wykorzystaniem strojów do przechwytywania ruchu, w większości na tle green screenu. W sequelu, czyli filmie Avatar: Istota wody, efektów specjalnych jest tylko więcej. Filmowanie takich scen nie jest jednak takie proste.

Avatar: Istota wody – efekty specjalne

W niedawnej rozmowie obsady filmu Avatar: Istota wody z portalem Fandango, Sigourney Weaver ujawniła, jak jest kręcić taką produkcję bez dodatkowego CGI, który sprawia, że świat przedstawiony jest wiarygodny. Jak przyznała aktorka, bywało to trudne, choć reżyser James Cameron zrobił wszystko, co mógł, aby pomóc aktorom na planie.

[W takiej sytuacji] jako aktor (…) jesteś w zasadzie w swoim kombinezonie do przechwytywania i nie ma nic wokół ciebie. Nie ma świata Pandory, są tylko inni aktorzy w swoich obcisłych, czarnych kostiumach. Był tam też ekran, który Jim Cameron ustawił dla nas, na którym można było zobaczyć okrojoną wersję siebie, to jak wyglądałbyś w gotowym produkcie w świecie filmu. I nawet to, muszę powiedzieć, pierwszego dnia, patrząc na tę magiczną transformację z naszej perspektywy, pomyślałam: „Wow, nie mogę uwierzyć, dokąd to zmierza”. To będzie całkowite zanurzenie publiczności w tym obcym, pięknym świecie (…).