78 Days - recenzja filmu [TOFIFEST 2024]
78 Days to interesujący film o sytuacji z 1999 roku, gdy doszło do wojny w Serbii. Codzienność została ukazana w ciekawej formie.
78 Days to interesujący film o sytuacji z 1999 roku, gdy doszło do wojny w Serbii. Codzienność została ukazana w ciekawej formie.
Jeśli nie przeczytacie opisu fabuły 78 Days, możecie być zaskoczeni, bo forma obrana przez reżyserkę jest niesamowita. Czasem specjalnie nie zaznajamiam się z festiwalowym projektem, bo liczę na taką niespodziankę.
Można pomyśleć, że oglądamy dokument, ale tak naprawdę to found footage. Sceny były nagrywane niedaleko strefy konfliktu przez mieszkającą tam rodzinę, która odgrywana jest przez aktorów. Wszystko wydaje się tak naturalne, że bez problemu w to wierzymy. A chaotyczna praca kamery jedynie w tym pomaga. Dajemy się wciągnąć w iluzję świata przedstawionego. Tak jakby reżyserka miała wehikuł czasu, przeniosła się do 1999 roku i nagrała sceny w domu pewnej rodziny. Niesamowity efekt, przy którym hollywoodzkie found footage wydają się o wiele słabsze.
Historia trzech sióstr, które zostają z matką, gdy ojciec wyrusza na wojnę, potrafi zaangażować. Obserwujemy ich codzienność – sielankę, zabawę, pierwsze miłości i kłótnie. To jednak pozory. Choć bohaterki usilnie trzymają się normalności, co jakiś czas syreny zwiastujące nalot bombowy NATO wybudzają ich z tego snu. Ogląda się to w zaskakującym napięciu. Gdy pojawia się dźwięk syren, zaczynamy się zastanawiać, czy którąś z bohaterek widzieliśmy ostatni raz. Z całej tej iluzji normalności wyrywają pojedyncze momenty – paniczne zmartwienie matki czy jej kłótnia z córką – co tylko buduje większe zainteresowanie. To, co oglądamy, jest porażające. Jak można odnaleźć się w takiej rzeczywistości?
Na pochwałę zasługuje nie tylko forma czy wizualna autentyczność, ale też moment, w którym dochodzi do emocjonalnej kulminacji. Wówczas 78 Days udowadnia, że w rzeczywistości ogarniętej wojną każdy jest na straconej pozycji – nawet gdy bardzo chce trzymać się normalności. W pewnym momencie można zastanowić się, kiedy dokładnie najmłodsza Tica traci dzieciństwo i swoją niewinną radość z życia. Kiedy jej ojciec staje się wrakiem człowieka? To samo w sobie staje się arcyciekawym komentarzem wojny. Czasem reżyserka sili się na zbytnią dosłowność, zahaczając wręcz o łopatologię, ale później to wrażenie ustępuje.
78 days działa, intryguje i trafia prosto w serce. To ciekawa i niekonwencjonalna próba pokazania wojennej rzeczywistości – w autentyczny sposób i w formie, który można przyrównać do dokumentu. Produkcja staje się takim wehikułem czasu, który prowokuje do refleksji - zwłaszcza mając w głowie obecną wojnę w Ukrainie. Najmłodsza bohaterka w jednym momencie mówi: "W razie co mogę nagrać ponownie coś na tę kasetę i skasować to, co tam było". Gdyby można było tak zapomnieć o błędach w dziejach ludzkości i ich nie powtarzać.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat