Attack on Titan - sezon 4, odcinek 17 - recenzja
Doczekaliśmy się powrotu Attack on Titan z drugą częścią finałowego sezonu. Pierwszy odcinek to mocne uderzenie, w którym widowiskowa i krwawa akcja przeplatała się z dialogami. Emocji nie brakowało. Oceniam.
Doczekaliśmy się powrotu Attack on Titan z drugą częścią finałowego sezonu. Pierwszy odcinek to mocne uderzenie, w którym widowiskowa i krwawa akcja przeplatała się z dialogami. Emocji nie brakowało. Oceniam.
Nowy odcinek 4. sezonu Attack on Titan rozpoczął się od wydarzeń związanych z Zekem i Levim. Ten drugi został odnaleziony przez oddział Flocha. Hange udało się uciec przed nimi wraz ze zmasakrowanym Levim, który najwyraźniej jeszcze nie jest martwy. W każdym razie nie otrzymaliśmy takiego potwierdzenia przez osobę bezstronną. Warto dodać, że obrażenia wyglądają bardzo poważnie. Bohaterka wykorzystała szansę, gdy uwagę grupy odwrócił Zeke, który wyszedł z wnętrzności tytana. To była dziwna scena, bo brat Erena wydawał się jakby nieobecny, a także poruszony wydarzeniami ze Ścieżki, która już wcześniej pojawiłą się w tej historii (np. z Ymir). Zobaczyliśmy też dziewczynkę, która na nowo ulepiła jego ciało. Widzowie mogą się czuć lekko zdezorientowani z powodu tego, co przeżył i zobaczył Zeke. W każdym razie znowu zbliżyliśmy się do tajemnicy związanej z istotą Tytanów, co budzi duże zaciekawienie. Ponadto powracamy też do tej części fabuły, w której bracia muszą się ze sobą spotkać, żeby aktywować moc Pierwotnego Tytana.
Tymczasem w Shiganshinie rozgorzała ostra walka między żołnierzami z Paradis a Mareńczykami, którzy przybyli zemścić za atak na Liberio i powstrzymać Erena. Była ona makabryczna, krew lała się strumieniami, gdy ludzie nawzajem się wybijali, strzelając do siebie czy nawet dusząc. Ale tak naprawdę więcej emocji powodował pojedynek między Erenem a Reinerem i Porco zamienionymi w tytanów. Studio MAPPA miało trudne zadanie przed sobą, żeby zanimować to starcie, ale podołało wyzwaniu. Kreska może nie powalała na kolana, ale kilka ujęć było naprawdę doskonałych. Ta dynamiczna walka emocjonowała, bo była widowiskowa, a Erdianie z całych sił próbowali pokonać Erena. Miała też fajny zwrot akcji, gdy Pieck wraz z Magathem strzelali pociskami, powodując potężne obrażenia w powłoce Atakującego Tytana. Muzyka dodawała dreszczyku emocji, że aż ciarki przechodziły po plecach!
Twórcy jednak dozowali nam tę walkę, wplatając w nią jeszcze poboczne wątki. Z jednej strony zobaczyliśmy, jak Gabi spotkała się z Coltem i Magathem (ten uścisk!). Przekazała ważne informacje związane z Erenem i Zekem. Jak widać, cała militarna akcja została skrzętnie zorganizowana i zaplanowana wraz z nadejściem sterowców z Reinerem. Przenieśliśmy się też do uwięzionych głównych bohaterów, których wypuścił z celi Onyankopon. Jednak nie okazał się zwykłym zdrajcą – nie znał planów Yeleny, a potem bał się o swoje życie. Z kolei Armin, Connie, Jean i Mikasa zaczęli debatować nad postępowaniem Erena. Każdy miał szansę wypowiedzieć swoje zdanie. Niepokojąco zabrzmiała Mikasa, która wydaje się być poruszona słowami Jeagera - najwyraźniej czuje, że było sporo prawdy w tym, co powiedział. Armin stanął w jego obronie, argumentując jego postępowanie. Ta dyskusja nieco wybijała z rytmu tego odcinka, ale była ważna, ponieważ postacie są przyjaciółmi Erena.
Należy też wspomnieć o nowym openingu drugiej części finałowego sezonu tego anime. Jest on po prostu epicki! I na pewno najmocniejszy ze wszystkich dotychczasowych, głównie ze względu na ciężkie brzmienie (z pogranicza melodyjnego deathmetalu) utworu, za który odpowiada zespół SiM. To powtarzające się Rumbling, czyli „Dudnienie” w refrenie! Tym razem Studio MAPPA nie czaruje widzów. Dudnienie nadchodzi... Czytelnicy mangi na pewno dostrzegą kilka spojlerów, a także ujęć, które zapowiadają dramatyczne wydarzenia (Eren nieprzypadkowo przechadza się po murach; DNA w tle). Niemniej emocjonalny w swoim przekazie jest również nowy, klimatyczny ending z Erenem w roli głównej. Akuma no Ko to piękna piosenka w wykonaniu Ai Higuchi. Animacja jest jeszcze lepsza jakościowo niż ta z openingu!
Pierwszy odcinek drugiej części 4. sezonu Attack on Titan był świetny. Może kreska i animacja nie zawsze robiły piorunujące wrażenie, a niektóre wątki lekko zaburzały płynność efektownej akcji, ale to tylko drobiazgi. Nie wpłynęło to na przyjemność, jaką dawał ten seans. Nie ma mowy o rozczarowaniu. Attack on Titan powrócił z mocnym uderzeniem, a to dopiero rozgrzewka!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1974, kończy 50 lat