Baldur's Gate 3 - recenzja gry we Wczesnym Dostępie
Data premiery w Polsce: 3 sierpnia 2023Z jednej strony moje serce biło mocniej na każdą myśl o Baldur's Gate 3. Z drugiej były obawy, czy to się uda? Czy będę w stanie darzyć ją uczuciem takim samym jak jedynkę i dwójkę?
Z jednej strony moje serce biło mocniej na każdą myśl o Baldur's Gate 3. Z drugiej były obawy, czy to się uda? Czy będę w stanie darzyć ją uczuciem takim samym jak jedynkę i dwójkę?
Wskrzeszanie gier po latach nie jest proste. Larian Studios nie są jedynymi, którzy podjęli się takiego wyzwania. Jednak to są Lariani! Ekipa, która dała światu dwie części fantastycznego Divinity: Original Sin. I tutaj, pomimo wielkiej sympatii, którą darzę studio, pojawiały się obawy, czy przypadkiem nie wyjdzie z tego Baldur’s Gate: Original Sin 3. Na szczęście dla mnie, obawy bezpodstawne, bo pomimo tego, że czuć tu Divinity, Baldur’s Gate 3 to dla mnie po prostu inna gra. Koniec, kropka. Dobra, to ile jest tego Baldura w Baldurze? I jak się w to gra?
Zacznę od tworzenia postaci. Do wyboru mamy 8 ras i 6 bardzo standardowych klas postaci, co na etapie early accessu i tak wygląda naprawdę dobrze. Każda rasa ma swoje dodatkowe umiejętności, to samo tyczy się klas. Rozpoczynamy przygodę i od razu jesteśmy rzuceni na głęboką wodę. Budzimy się na statku Łupieżców. Nasz bohater zamknięty i bez możliwości ruchu widzi, jak Łupieżca umysłu infekuje larwą Illithida nieznaną mu postać, po czym to samo robi z nim. Larwa wgryza się w oko i przenika do postaci. Dalej, w wyniku wydarzeń, o których nie chcę wspominać (bo warto je samemu przeżyć), nasz bohater ląduje w rozbitym statku na wyspie. I tutaj zaczyna się cała zabawa. Poznamy tu persony, które mają dokładnie ten sam problem z pasożytami i które chcą w inny sposób się ich pozbyć. No właśnie, jak to jest z tymi postaciami?
Tutaj Lariani dowieźli już teraz. Na naszej drodze stanie bowiem pięć postaci, ale trzy z nich można zabrać ze sobą. Pozostali będą czekali w obozie, skąd można szybko ich podmienić, jeśli któraś z obecnych nie będzie nam pasować. I te postacie są świetnie napisane! Czy to Gale, czarodziej, czy Posępne Serce, które jest nieufne, czy Lae’zel, która nie raz zakwestionuje naszą inteligencję. Każda z nich ma swoje motywacje, swoją drogę do celu, a także zadania mniej lub bardziej ważne, dzięki czemu może wzrosnąć ich sympatia do nas. Choć tak naprawdę każdy wybór podczas gry tę sympatię zwiększy lub zmniejszy. Spróbujcie mieć w swoim zespole Posępne Serce i przedstawiciela pewnej rasy – hejt gwarantowany! Dialogi już stoją na wysokim poziomie i nie są zero-jedynkowe. Możemy w nich używać swoich atutów, by dowiedzieć się więcej. I tak na przykład możemy spróbować użyć perswazji, by wpłynąć na NPC, z którym rozmawiamy. Wtedy dokonujemy wirtualnego rzutu kością (kość na ekranie widać, nawet słychać jakbyśmy nią naprawdę rzucali), a na podstawie wyniku wiemy, czy nasza próba była udana, czy nie.
No, czas na gameplay. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to brak aktywnej pauzy podczas walki. Starcia są bowiem turowe, ale według mnie to bardzo dobrze. Dlaczego? Ponieważ lokacje i miejsca starć są tak zaprojektowane, by można było osiągnąć przewagę nad przeciwnikiem. I tak dobrze jest łucznikiem czy magiem szybko udać się wyżej, by utrudnić dostęp do postaci wrogom a samemu mieć idealne miejsce do rzucania czarów/strzelania z łuku czy kuszy. Inna sprawa, że w tych miejscach często mamy możliwość np. strzelenia w linę, na której wisi wielki głaz. Trafienie go pozbawi życia przeciwnika lub dwóch. Wyobrażacie sobie coś takiego w walce z aktywną pauzą? Ja jakoś nie bardzo. Dlatego z mojej strony system walki, jej możliwości oraz feeling – jak najbardziej na plus. Eksploracja też należy do naprawdę przyjemnych. Postacie mogą znajdować ukryte przejścia czy przyciski, więc naprawdę warto się wszędzie rozglądać. Co ważne, znajdą się tu też rozwiązania dla preferujących pacyfistyczne podejście. Czasami uda się załatwić problem bez rozlewu krwi. Co prawda rzadko mi się to udawało, ale jednak.
A jak to wszystko brzmi i wygląda? Oprawa audiowizualna robi wielkie wrażenie. Pomimo rzutu izometrycznego możemy swobodnie obracać i zbliżać kamery, miejsca są pełne szczegółów i nie raz przystanąłem tylko po to, by przyjrzeć się otaczającej mnie przyrodzie czy ruinom. Ba, złapałem się na tym, że w krypcie zapaliłem wszystkie świece tylko po to, by zobaczyć jak to będzie wyglądać. Ścieżka dźwiękowa również ma w sobie to coś, że już od pierwszych chwil można zatopić się w klimacie gry.
I tutaj trzeba wspomnieć o chorobie wieku dziecięcego w Baldur’s Gate 3, lecz nie będą to ciężkie zarzuty z mojej strony. Technicznie na ten moment jest po prostu… średnio. Gra wariuje na kilku ustawieniach graficznych, przycina się w wielu miejscach, ale jest to kłopot optymalizacji (patrząc na opinie w sieci, nie tylko ja się z tym borykałem). Ekipa z Belgii w ostatnich dniach wypuściła sporego patcha, który trochę poprawił w wielu kwestiach, lecz technicznie dalej grze można sporo zarzucić. Podobnie miała się sprawa z dialogami, które pomimo tego że są świetnie, potrafią zwariować. A to tekst przeskakuje tak, że nie zdążymy go przeczytać, a to usta postaci są nieruchome. Niemniej jednak, jak wspomniałem już wyżej, to nie są na dziś ciężkie zarzuty wobec tego tytułu. To jest early access, a Larian Studios już udowodniło, że wypuszczając grę w ten sposób i pracując nad nim, pełna wersja będzie stała na bardzo wysokim poziomie.
Podsumowując to wszystko, Baldur’s Gate 3 już mogę spokojnie polecić. Belgijska ekipa potrafi słuchać graczy, wypuszczając grę we wczesnym dostępie, a gameplayowo ten tytuł już się broni. Postacie, zadania, muzyka, klimat. KLIMAT! Tu czuć jest klimat Baldurów sprzed lat, gdzie ściany tekstu czytało się z wypiekami na twarzy. Czekam na kolejne patche i następne rozdziały. Lariani, wierzę w Was!
Poznaj recenzenta
Krzysztof TałajczykKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1961, kończy 63 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1987, kończy 37 lat