Bańka - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 1 kwietnia 2022Bańka to nowy hit Netflixa? Film o kręceniu filmu w czasach pandemii w teorii brzmi jak genialny pomysł, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
Bańka to nowy hit Netflixa? Film o kręceniu filmu w czasach pandemii w teorii brzmi jak genialny pomysł, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
Bańka to nowość od Netflixa. Produkcja miała właściwie wszystkie elementy, by odnieść sukces. Gwiazdorska i utalentowana obsada, dobry i aktualny pomysł, a także zapowiadany w zwiastunie humor. Nawet na drugim planie snuło się kilku sławnych celebrytów. Tytuł podjął się opowiedzenia historii o kręceniu dużego filmu akcji w czasach pandemii. Ciągłe przedłużanie zdjęć przez kwarantannę, strach przed dotykaniem rekwizytów, dystans społeczny. Wydawałoby się, że w takiej sytuacji żarty napiszą się same. Niestety... nie.
Pomysł na fabułę Bańki wydawał się obiecujący. Pandemia uderzyła w świat nagle i wymagała od ludzi przemodelowania codzienności. Wśród licznych zasad bezpieczeństwa są i takie, które zapewne z punktu widzenia czasu będą wydawały się co najmniej zabawne. W dodatku to dość aktualny temat, z którego na pewno wielu widzów chciałoby się już trochę pośmiać po tym, ile przez to przecierpieliśmy. Sytuacja z koronawirusem jest czymś tak niecodziennym, że – jak wspomniałam – żarty powinny właściwie napisać się same. Tymczasem dość szybko stało się jasne, że cały potencjał komediowy filmu kończy się na kilku dowcipach, które widzieliśmy już w zwiastunie.
Chyba najbardziej frustrujący jest brak wykorzystania potencjału. Jest tu wiele ciekawych i zabawnych wątków – takich jak zatrudnianie w branży filmowej celebrytów z mediów społecznościowych, którzy nie mają za wiele wspólnego z aktorstwem, albo pokazanie, jak wygląda nagrywanie scen akcji za kulisami, gdy zamiast wielkich dinozaurów mamy kaskaderów w przebraniach. Właściwie Bańka była najlepsza właśnie wtedy, gdy skupiała się na samym planie filmowym. Na tym, co się dzieje w wielkim widowisku, zanim dodamy do niego efekty specjalne. Jednak po obiecującym początku, w którym mamy zarysowaną jakąś główną bohaterkę i sytuację, film staje się chaotyczny. Niedorzeczność może być ogromnym plusem, jeśli chodzi o produkcje komediowe. Jednak tym razem zostajemy jedynie z kompletnym brakiem sensu i logiki - bez śmiechu.
Ogromnym minusem Bańki jest to, że seans dłuży się w nieskończoność. Zaczyna się od przedstawienia Carol Cobb, aktorki, która próbuje ratować swoją karierę powrotem do wielkiej franczyzy. Można by pomyśleć, że będzie kimś w rodzaju głównej bohaterki i to dzięki niej będziemy poznawać różne absurdy branży filmowej w czasie pandemii. Jednak prędko okazuje się, że w tym filmie właściwie nie ma protagonisty. Czasem dowiadujemy się o rzeczach, które ostatecznie nie prowadzą donikąd. Nie potrafimy przywiązać się do bohaterów. Choć nasi celebryci celowo zostali przedstawieni w złym świetle, to mimo wszystko trudno śledzić losy postaci, których zwyczajnie się nie lubi.
Największą wadą Bańki jest fakt, że produkcja, która zapowiadała się na niedorzeczną i zabawną jazdę bez trzymanki, nie wywołuje emocji. Czasem człowiek lekko uśmiechnie się podczas seansu i właściwie to byłoby na tyle. Film ogląda się z równym przejęciem jak dokument przyrodniczy. A zakończenie, które miało być mrugnięciem w stronę widza, nie rekompensuje tego. To nie jest najgorsza produkcja, jaką oglądałam, ale po obiecującym zwiastunie trzeba niestety przyznać, że jest bardzo przeciętna. I nawet utalentowana obsada niespecjalnie może coś z tym zrobić. Wygląda na to, że trzeba będzie jeszcze poczekać na dobrą komedię o pandemii na Netfliksie. Ta nie jest ani zabawna, ani odkrywcza.
Poznaj recenzenta
Paulina GuzDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat