Belfer: sezon 2, odcinek 1 – recenzja przedpremierowa
Paweł Zawadzki zostaje wysłany do Wrocławia, gdzie znów będzie musiał rozwiązać zagadkę związaną ze szkolną młodzieżą.
Paweł Zawadzki zostaje wysłany do Wrocławia, gdzie znów będzie musiał rozwiązać zagadkę związaną ze szkolną młodzieżą.
Nauczyciel języka polskiego, Paweł Zawadzki (Maciej Stuhr), zostaje zmuszony przez Radka Kędzierskiego z CBŚ (Szymon Piotr Warszawski) do podjęcia pracy w jednym z prestiżowych liceów we Wrocławiu. Doszło tam podobno do zagadkowego zaginięcia kilku uczniów m.in. Iwo (Damian Kret) czy Magdy (Michalina Łabacz). Jednak gdy polonista pojawia się w placówce, okazuje się, że niektóre „zguby” już się odnalazły a w ich zaginięciu nie było nic zagadkowego. CBŚ jednak nie wierzy w opowieści młodzieży i każe Zawadzkiemu ich obserwować. Śledztwo Belfra zaczyna przyciągać coraz większą uwagę uczniów i uaktywniać w nich dziwne zachowania. Dochodzi nawet do tragedii.
Zaszła zmiana na fotelu reżysera. Łukasz Palkowski zastąpił Krzysztof Łukaszewicz i Maciej Bochniak. Czy to wpłynęło znacząco na jakość serialu? W pierwszym odcinku jakoś tego nie widać. Pewnie dlatego że z dość mrocznego małego miasteczka akcja przeniosła się do dużej aglomeracji, jaką jest Wrocław. Wymogło to na twórcach zmianę podejścia do kręcenia danych scen, chociażby w szkole, gdzie częściej pokazywany jest ogrom budynku, w którym głównie toczy się akcja pierwszego odcinka. W ich ujęciach jest dużo więcej światła.
W odróżnieniu do pierwszego sezonu nacisk położono tym razem na młodszych bohaterów. Teraz to oni grają pierwsze skrzypce. W poprzedniej odsłonie młodzież była raczej tłem do tego, co robili rodzice uczniów czy lokalni biznesmeni. Teraz role się odwracają i to dorośli spadają na drugi, a nawet trzeci plan. Produkcja jest zdominowana przez licealistów, ich tajemnice, problemy, miłości. Tym sposobem twórcy uniknęli pułapki opowiadania tej samej historii tylko w innej scenerii. Drugi sezon Belfra wydaje się być mroczniejszy właśnie dzięki młodzieży, która w odróżnieniu od tej z pierwszego sezonu jest bardziej tajemnicza. Na pierwszy rzut oka nie jesteśmy w stanie ocenić kto jest tutaj dobry, a kto zły, co było możliwe ostatnio. Nie ma tu stereotypowych uczniów w bluzach i adidasach siedzących na ławce czy szerzącej się na ulicy patologii. Z racji tego, że akcja dzieje się w elitarnej placówce, to pod względem ubioru wszyscy są do siebie podobni. Pochodzą z tej samej klasy społecznej, nie ma podziału na lepszych i gorszych.
Zmiana otoczenia powoduje wyjście Pawła Zawady z jego strefy komfortu. Nie zna on bowiem ani miasta, ani otoczenia, w którym się znajduje. W Dobrowicach czuł się jak w domu. Znał je i niektórych jego mieszkańców. We Wrocławiu jest kompletnie sam, co odbija się na jego zachowaniu. Brak mu pewności siebie a to wpędza go nieraz w kłopoty. Ta zmiana daje także możliwość Maciejowi Stuhrowi na rozwój jego bohatera. Pokazanie cech charakteru, których dotąd nie mieliśmy okazji zobaczyć.
Świetnie wypada także młoda obsada. Michalina Łabacz po zaprezentowaniu swoich umiejętności w Wołyń Smarzowskiego udowadnia, że jest świetną aktorką i sprawdzi się również w roli pewnej siebie kokietki. Uwagę przykuwa również Damian Kret jako zadufany w sobie chłopak przeżywający okres buntu. Skrywa on jakąś tajemnicę, którą nie chce się z nikim podzielić. Nie jest ona chyba związana z główną osią fabuły, ale na pewno znakomicie wzbogaca drugi sezon. Wokół niego kręci się pierwszy, a i pewnie drugi odcinek. Z młodej obsady wyróżniłbym też Elizę Rycembel, która przykuła moją uwagę już w Carte Blanche. W nowym sezonie Belfer przypadła jej rola kogoś w rodzaju lokalnego youtubera, detektywa zgłębiającego tajemnice wrocławskich zakamarków.
Drugi sezon Belfra pozytywnie mnie zaskoczył. Nowy scenariusz napisany przez Monikę Powalisz i Jakub Żulczyk jak na razie ma sens. Trzyma w napięciu. Wzbudza zainteresowanie. Chce się zobaczyć do czego to wszystko prowadzi, po co tak naprawdę CBŚ wysłało Zawadzkiego do Wrocławia…
Jedynym problemem dla mnie jest niezwykle mocne zakończenie pierwszego odcinka, co rodzi obawy, że w kolejnych odcinkach twórcy mogą już tak wysokiego napięcia nie utrzymać. Ale daję im kredyt zaufania. Produkcja Canal+ wciąż pozostaje jedną z lepszych, jakie możemy oglądać obecnie w rodzimej telewizji.
Źródło: zdjęcie główne: Robert Pałka / robertpalka.com
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat